Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 listopada 2004, 10:16

autor: Paweł Fronczak

Podbój Rzymu - recenzja gry

Fascynuje Cię Rzym? Zawsze chciałeś odegrać rolę rzymskiego władcy i pokierować losami cesarstwa? Masz okazję zrobić coś na przekór swoim marzeniom i wcielić się w wodza plemion barbarzyńskich. Twoim głównym celem będzie podbicie Rzymu.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Fascynuje Cię Rzym? Zawsze chciałeś odegrać rolę rzymskiego władcy i pokierować losami cesarstwa? Śniłeś o tym, jak na czele licznych wojsk zdobywasz nowe tereny i toczysz wojny z ludami Europy? Cóż, grając w Podbój Rzymu nie będziesz mógł spełnić swoich marzeń, ponieważ tutaj wcielisz się w wodza plemion barbarzyńskich. Natomiast twoim głównym celem będzie podbicie Rzymu.

Barbarzyńca z garniturem

Zacznijmy jednak od samego początku, czyli od wydania gry. Za cenę 60 złotych dostajemy eleganckie pudełko z dwoma płytami oraz instrukcję. Proces instalacji przebiega bezproblemowo, jednak już przy uruchamianiu produktu występują trudności. Jak się okazuje, gra ma niekiedy zły humor i nie chce wystartować. Po dwukrotnym kliknięciu ikony z grą pojawia się czarny ekran i Podbój Rzymu się zawiesza. Należy wtedy uruchomić aplikację ponownie, jednak czym to jest spowodowane – nie wiem. Lecz zaraz potem zostaje nam to wynagrodzone w postaci ładnego menu i doskonałej muzyki.

Menu wyboru plemion barbarzyńskich.

Barbarzyńca z wyboru

Założenie gry jest proste: należy walczyć z postawionym nam na drodze wrogiem, (Rzymianie lub inne plemiona barbarzyńskie), a sami wcielamy się w wodzów Celtów, Germanów i Hunów. Oprócz kampanii do wyboru mamy jeszcze samouczek, pojedynczą scenerię lub też krótki scenariusz, polegający na rozgrywaniu historycznych bitew.

Samouczek zawiera cztery misje, które z grubsza wyjaśniają nam obsługę gry i jej podstawowe funkcje. Kampania to przebieg historii – wpierw toczymy wojny z innymi ludami Europejskimi i dopiero później ruszamy przeciwko Imperium. W scenariuszach pojedynczych wybieramy jedno z trzech plemion i, jak to ładnie twórcy gry ujęli, musimy zbudować osadę, a potem walczyć o dominację na danym terenie. Bitwy historyczne to raczej malutki dodatek, który pozwala nam rozegrać duże potyczki, wcielając się w Rzymian lub barbarzyńców.

Do tego momentu wszystko w grze wygląda bardzo przyzwoicie. Menu prezentuje się zachęcająco, więc od razu można przystąpić do samouczka. Pierwsze wrażenie okazuje się pozytywne. Bardzo dobrze dobrane głosy postaci, grafika, którą oko może polubić oraz klimat starożytności. Tak jednak jest tylko przez kilka chwil.

Oddziały gotowe do boju.

Barbarzyńca bez zdolności przywódczych

Drugie wrażenie jest już o wiele gorsze. Po pierwsze, jednostki. Wódz jest postacią główną i problemów nie sprawia. Nie można tego jednak powiedzieć o jego podwładnych! Razi to, iż nie możemy zaznaczyć pojedynczej jednostki i wydać jej poleceń. Tutaj jednostką wojskową nazywa się cały oddział, który wybrać można za pomocą flagi znajdującej się po środku gromadki ludzi. Takie rozwiązanie jest z pewnością konieczne, gdyż trudno by prowadzić hordy barbarzyńskie do boju bawiąc się pojedynczymi jednostkami, jednak można by chociaż taką opcję w grze umieścić.

Po drugie, oddziały przemieszczają się w ślimaczym tempie. Wydawać by się wręcz mogło, że barbarzyńcy nie maszerują, a po prostu spacerkiem kroczą na podbój i grabież. Problem ten rozwiązać powinna opcja biegu, ponieważ wystarczy dwukrotnie kliknąć na miejscu docelowym, aby jednostki się tam szybciej przemieściły. Przy pierwszym kontakcie z grą tak też zrobiłem i zdziwiłem się gdy ujrzałem, iż po ukończeniu krótkiego dystansu mój oddział miał 95% życia, a nie 100%. W grze Podbój Rzymu oddziały tracą punkty życia podczas biegu! Wystarczy zacisnąć zęby i kazać wszystkim jednostkom poruszać się marszem? Wybór należy do gracza, jednak zasnąć można czekając, aż armia przejdzie z jednego punktu do drugiego. Wspomnieć też trzeba, że podwładni powoli się leczą, gdy nie podejmują żadnej akcji.

Barbarzyńca bez zacięcia do walki

Lecz to nie koniec, gdyż minusy gry widoczne są nawet podczas walki. Jest ona bardzo statyczna i chaotyczna. Owo oflagowanie oddziałów ratuje trochę sytuację, jednak gdy naprawdę wielkie armie zmierzą się w potyczce, nie da się uciec przed bałaganem. Jednak to nie bezład jest tu najtragiczniejszą wadą. Najgorzej przedstawia się inteligencja naszych poddanych.

Problem w tym, że jednostki znajdujące się na czele formacji podejmują walkę, a jednostki z tyłu zazwyczaj czekają, aż śmierć przyjaciela zrobi im miejsce, które to będą mogli zająć. Owszem, istnieje formacja obronna, która zakłada takie rozwiązanie, jednak gdy wybiera się szyk luźny, oczekiwać można, że armia kupą będzie atakować wroga.

Źle przedstawia się też system i zasady walki. Gdy nasze oddziały zaatakują wroga, będą go tłuc, aż nie umrą, lub dopóki nie wyda się im rozkazu ucieczki (zaznaczenie grupy naszych wojowników i kazanie jej się wycofać z walki też nie wchodzi w grę, gdyż jednostki na to po prostu nie reagują!). Cóż, jest to rozwiązanie dodające trochę realizmu. W końcu barbarzyńcy ogarnięci szałem raczej nie uciekali z podkulonym ogonem i raz zaatakowanych przeciwników starali się zabić. Ale w żadnym stopniu nie ułatwia to rozgrywki. Utrudnia ją natomiast i sprawia, że można się do gry naprawdę zniechęcić.

Nasze wojska określane są także przez morale, które rośnie poprzez zabijanie wroga lub maleje, gdy ginie przyjaciel z szeregu. Kiedy współczynnik morale spadnie do zera, nasze jednostki uciekają z pola bitwy, toteż warto dbać o utrzymywanie naszych oddziałów w dobrej formie.

Barbarzyńca z problemami

Jednak esencją gry zazwyczaj jest kampania. Ta zaczyna się w sposób nietypowy. Zamiast powiększać powoli osadę i rozwijać technologię, dostajemy do ręki trochę wojska i ruszamy pokonać sprzeciwiającego się nam, barbarzyńskiego wodza. I tutaj na wierzch wypływa kolejna wada Podboju Rzymu. Gra jest zbyt trudna. W końcu kilkukrotne powtarzanie pierwszych misji w kampanii o czymś świadczy. Armie przeciwnika zalewają nas potokami i chociaż czasem naszym celem jest ucieczka, to jednak trudno jest pokonać nacierające rzymskie legiony. Przed tym problemem można by się uchronić obniżając trudność, jednak w grze nie ma żadnej opcji odpowiadającej za regulację poziomu trudności! A Podbój Rzymu stawia przed odbiorcą spore wyzwanie, przez co początkujący gracze spędzą długie godziny na powtarzaniu scenariuszy, zanim je ukończą.

Barbarzyńca bez umiejętności architektonicznych

Lecz po wielu bojach i trudach zawsze musi nadejść czas na rozbudowę wioski. System jest tutaj dosyć ciekawy. Otóż mieszkańcy są podzieleni na mężczyzn oraz kobiety i jesteśmy w stanie, w zależności od ilości budynków mieszkalnych, „tworzyć” ludzi obu płci. Zwyczajni mieszkańcy wioski mogą budować struktury, naprawiać je lub modernizować. Dodatkowo takich zwykłych ludzi można wcielić do armii. Nie ma tutaj „produkowania” jednostek bojowych. Po prostu chcąc zrobić oddział, na przykład procarzy, zaznaczamy odpowiednią ilość mieszkańców wioski i każemy im, aby dobrali sobie odpowiedni oręż. Dobrym pomysłem okazały się klasy wojskowe, które są inne dla mężczyzn (np. silni zbrojni) i kobiet (np. kapłanki).

W grze nie zabrakło także surowców, dzięki którym możemy przetrwać. Tych mamy aż sześć. Są to: żywność, drewno, kamień, złoto, sprzęt i konie. Każde możemy „zdobywać” w odpowiedniej budowli. Brzmi znajomo? Nie ma co się jednak martwić, gdyż rozbudowa wioski to tutaj podrzędna funkcja.

Niecodzienny system rządzi także kwestią rozwijania technologii. Otóż walczący żołnierze zbierają dla naszego wodza punkty chwały. Te punkty możemy przeznaczyć na nowe budynki, nowe formacje, które nasze wojska będą mogły przyjąć podczas walk lub na umiejętności zagrzewające do bitwy. Takie rozwiązanie jest dosyć dziwne i z początku może trochę frustrować graczy (np. żeby ukończyć scenariusz, gdzie teoretycznie walka nie jest przymusowa, należy ruszyć w bój, aby zdobyć punkty chwały na potrzebne nam, nieznane jeszcze budynki).

Palenie budynków bywa czasem bardzo przyjemną rozrywką.

Barbarzyńca z kilkoma zaletami

Jednak Podbój Rzymu ma kilka rzeczy, którymi może przyciągnąć do ekranu na dłużej niż kilka chwil. Po pierwsze, jest to oprawa muzyczna oraz dźwiękowa. Muzyka z menu wpada w ucho i słucha się jej bardzo przyjemnie, a głosy postaci oraz lektor nadają grze specyficznego, starożytnego klimatu.

Grafika także jest ładna. Na przykład efekt fal na wodzie, może nie wprawia w zachwyt – jak przy innych produkcjach – jednak stoi na przyzwoitym poziomie. Interfejs jest porządny i łatwo się do niego przyzwyczaić. Smaczkiem jest też lekka jego zmiana, w czasie grania różnymi plemionami.

Kolejnym plusem są wybory, których możemy dokonywać w grze. Otóż co kilka scenariuszy stawiane jest przed nami pytanie, czy chcemy podążać jedną ścieżką czy drugą. Rozgrywka toczy się dalej wedle podjętej decyzji. Jest to ciekawa rzecz, która umila grę w Podbój Rzymu.

Barbarzyńca z polskim akcentem

Za polonizację gry Podbój Rzymu odpowiada firma CD Projekt. Do rąk dostajemy więc profesjonalne wydanie produktu, ze świetnym podkładem głosów. Wszystkie napisy w czasie gry są przetłumaczone w sposób przyzwoity, a główny lektor tworzy znakomity klimat. Instrukcja natomiast ma się troszkę gorzej, ponieważ zabrakło w niej kilku przecinków, a w oczy rzuca się przeciętna jakość papieru. To sprawia, że do rąk dostajemy „tylko” dobrą polonizację z pod znaku CD Projekt.

Barbarzyńca bez przyszłości

Do czego sprowadza się gra w Podbój Rzymu? Należy rozwijać osady oraz rabować, palić, niszczyć i zdobywać! Całość oprawiona jest w trochę zbyt wysoki poziom trudności oraz małą dynamikę walki. Wszystko to przyczynia się do tego, iż gra nie wciąga i potrafi szybko się znudzić. Jedynym ratunkiem jest muzyka i niewielka doza innowacyjnych rozwiązań. Warto kupować kolejną, przeciętną grę strategiczną? Według mnie, nie warto. Lepiej wydać pieniądze na coś innego, a podbijanie Rzymu zostawić dla maniaków tego typu gier.

Paweł „HopkinZ” Fronczak

PLUSY:

  • głosy postaci i lektor;
  • muzyka;
  • Rzym w tytule.

MINUSY:

  • statyczna walka;
  • sterowanie jednostkami;
  • brak możliwości zmiany poziomu trudności.
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?