Pet Racer - recenzja gry
Pet Racer to niesamowite wyścigi z mieszkańcami leśnej krainy w roli głównej, które dziwnym trafem poczuły się jak prawdziwi drogowi piraci. Na niezbyt odległej polanie rozpoczęła się kłótnia o to, które ze zwierzątek świata jest najszybsze.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Jak mówi przysłowie „Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta”, a jak mówi inne (wymyślone na poczekaniu :-) „Gdzie sześciu się bije tam.......będzie nieeeezła jazda”. No i faktycznie w najnowszej produkcji rodzimego producenta gier, firmy Techland zatytułowanej Pet Racer mamy do czynienia z podobną sytuacją. Gdzieś w środku, wydawać by się mogło spokojnego lasu, zebrało się sześciu największych chojraków z okolicy i rozgorzała wielka dyskusja dotycząca, mówiąc w skrócie typowych męskich kompleksów. Wiadomo wszem i wobec, że mężczyźni najczęściej spierają się o to kto jest najmądrzejszy, najsilniejszy, itp. W tym przypadku poszło o to kto jest najszybszy. W dyskusji tej wzięło udział sześciu różnych, naprawdę zakręconych gości, tj. pantera, żaba, wyrośnięty kurczak, fffllleeggmmaatycczzny żółw, mini dinozaur oraz postać która mnie najbardziej przypadła do gustu – narwany rekin z wielkimi zębiskami i wydatną płetwą grzbietową. Chłopaki kłócili się i kłócili, aż wreszcie by definitywnie zakończyć ten spór, król dżungli, lew, zorganizował wyścigi, których zwycięzca zostanie uznany za najszybszego z najszybszych.
No i zaczyna się. Gracz może przejąć kontrolę nad każdym z powyższych bohaterów i wraz z nim zdobyć upragniony tytuł. Oczywiście każdy z nich posiada inną sportową brykę (np. rekin coś a la bolid formuły pierwszej z charakterystyczną płetwą zamiast spoilera tylniego, a kurczak fajową wyścigówkę z czterema rurami wydechowymi z tyłu) oraz charakterystyczne powiedzonka. A z czym tak naprawdę będziemy musieli się zmierzyć? Przed nami stoi kilka różnych etapów noszących nazwy: Byczy Bór, Suche Ziemie Żyrafy, Misia Zimowisko, Dzika Goryla Dżungla, Księżyc Szalonego Robota oraz Królestwo Lwa. W każdym z nich staniemy do sześciu wyścigów, pięciu z całą stawką oraz jednego, szóstego w którym zmierzymy się z tzw. bossem krainy. Jeżeli wygramy przechodzimy do kolejnego etapu, a liczba naszych oponentów zwiększa się o pokonanego zwierzaka (bossa). W ten oto sposób liczba przeciwników zwiększa się z naszych początkowych sześciu do dwunastu. Nowi to m.in. byk, żyrafa, miś, goryl, zwariowany robot oraz najgroźniejszy, lew król dżungli. Niestety jak się okazało po przejściu kilku etapów tak naprawdę to w każdym z nich jest sześć wyścigów, ale nie sześć tras. W większości etapów to trzy trasy, które pokonujemy w odwrotnym kierunku i innych warunkach pogodowych, np. gdy pada deszcz lub śnieg. Nie jest to wada gry, bo tak naprawdę nasze zmagania nie tracą na atrakcyjności, należy jednak o tym wspomnieć.
Należy również powiedzieć, że Pet Racer to wyścigi, w których poszczególni zawodnicy nie uznają żadnych honorowych zasad Fair Play - liczy się tylko zwycięstwo. Dlatego też liczne przepychanki, zajeżdżanie sobie drogi i inne tym podobne chwyty to normalka. Do tego dochodzą również specjalne gadżety umieszczone na trasach. Każdy z kierowców może zebrać taką niespodziankę i konsekwentnie ją wykorzystać, by zdobyć prowadzenie. Są to między innymi: bomba, pistolet na kamienie, katapulta wyrzucająca samochód wysoko w powietrze, puszka z olejem, niezastąpione turbo, bazooka strzelająca pomidorami, tarcza ochronna, itd. Naprawdę jest tego sporo, a bardzo fajne jest to, że w poszczególnych etapach występują inne bonusy. Dla przykładu w wyścigach zimowych (Misia Zimowisko) mamy butelki z wodą, które po wyrzuceniu tworzą małe lodowisko. Tego gadżetu nie ma np. na pustyni (Suche Ziemie Żyrafy). Tak oto przedstawia się cała rozgrywka w Pet Racer. Oczywiście oprócz uczestnictwa w całych zawodach (przygodzie) możemy też wziąć udział w pojedynczych wyścigach, a nawet w wyścigach „extra” przygotowanych z myślą o tych którzy zakończyli wszystkie zmagania wchodzące w skład przygody i chcą się sprawdzić w czymś dużo bardziej zaawansowanym. Dostępny jest również tryb rozgrywki dla dwóch graczy. Jak widać mamy tu praktycznie wszystko co potrzeba do dobrej zabawy.
Przejdźmy teraz do spraw natury technicznej. Mianowicie, jak prezentuje się grafika, dźwięk i interfejs. Grafika jest całkowicie trójwymiarowa (trzy rozdzielczości: 640x480, 800x600 i 1024x768) oraz wykonana bardzo starannie. Całość utrzymana jest w przyjemnym rysunkowym stylu, ładne modele naszych zwierzęcych kierowców, poszczególnych samochodów. Na pochwale zasługuje też wykonanie tras oraz efekty specjalne (wybuchy, poślizgi bolidów, itp.) i atmosferyczne (tu szczególnie spodobał mi się śnieg. Gdy jechałem z maksymalną prędkością to czułem się tak jakbym jechał na nartach bez gogli :-). Reasumując w tej dziedzinie nie mam się do czego przyczepić. Jednak odniosłem jedno subiektywne wrażenie. Grałem i pisałem beta-test produktu konkurencyjnego, ToonCar, i wydaje mi się, że w porównaniu z jego grafiką, grafika Pet Racer jest zbyt sucha i zbyt sterylna. Niby wszystko jest dobrze, ale pozostaje wrażenie, że czegoś brakuje. No i byłbym zapomniał. Brakuje powtórek naszych wyścigów. To duży minus ponieważ nie możemy nacieszyć się swymi wyczynami i nie widzimy takich komicznych symulacji jak: kto wpadł na wylany przez nas olej, bądź kto zderzył się z kowadłem. Dźwięk – tu mam sporo zastrzeżeń i to pomijając fakt, że na dwóch testowych komputerach (dwie karty dźwiękowe – jedna firmy Yamaha na układzie YMF754, druga to standardowy układ w chipsecie płyty głównej zgodny ze standardem AC-97) miałem dziwne trzaski w głośnikach i przerwy w odbiorze dźwięku. Muzyczka, która cały czas idzie w tle jest jeszcze całkiem przyjemna, ale odgłosy które wydają samochody, no może z wyjątkiem pisków przy hamowaniu i zakrętach, są nijakie, nieefektowne i monotonne. Naprawdę można to było zrobić dużo lepiej. Co się tyczy odgłosów wydawanych przez poszczególne zwierzęta to ich brzmienie jest na dobrym poziomie, ale ich różnorodność prawie żadna. Po tym jak mój rekin wypowiedział po raz wtóry jedną z dwóch stałych kwestii „będzie gorąco” lub „powinni już wiać” zwątpiłem. Gdzie jakieś urozmaicenie? Na koniec został interfejs i sterowanie. Tu nie ma się do czego przyczepić. Poruszanie się po menu i ustawieniach jest bardzo proste a sterowanie nie nastręcza żadnych trudności.
Cóż, pozostaje podsumować najnowszy produkt firmy Techland. W założeniu mały to być proste wyścigi przeznaczone dla najmłodszych graczy - i takie też są. Dobrze dobrany poziom trudności, prawidłowo skonstruowane, różnorodne trasy, ładna grafika, duża grywalność, zabawni zwierzęcy kierowcy, no i niestety niezbyt udana oprawa audio. Ponieważ wchodzimy do Unii Europejskiej i staramy się dorównać zachodnim konkurentom skrytykuję także wydanie Pet Racer. W pudełku jest jedynie płytka z grą i mała instrukcja obsługi wykonana na poziomie, powiedzmy dostatecznym (screeny są chyba z wersji beta bo np. mamy na nich pokazane menu gdzie jest pozycja „Race” a w grze na jej miejscu jest pozycja „Wyścig”). Zero małych gadżetów i rzeczy w tym guście – przecież to produkt dla dzieci, coś można było dołożyć. Ot mapę krainy, w której toczą się nasze zmagania – małe, a cieszy. Cena gry wynosi 49 PLN. Reasumując Pet Racer to produkt godny polecenia jednak w moim mniemaniu ciut gorszy niż ToonCar. Moja ocena to 80%.
Łosiu