Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 15 grudnia 2005, 13:59

autor: Szymon Błaszczyk

Nintendogs: Chihuahua & Friends - recenzja gry

Tematem przewodnim Nintendogs są najlepsi przyjaciele człowieka. Jest ich sporo. W sprzedaży są trzy różne zestawy: Chihuaha & Friends, Miniature Dachshund & Friends oraz Labrador Retriever także z bandą kompanów.

Recenzja powstała na bazie wersji NDS.

Pewnego dnia w Kraju Kwitnącej Wiśni na sklepowych półkach pojawiły się niewielkie zabaweczki zwane Tamagotchi. Jako że Japończycy kochają dziwactwa, zwierzaczek błyskawicznie opanował wyspy, by potem przedrzeć się na terytorium Europy, w tym Polski. Efekt u nas był podobny – dzieciaki pielęgnowały stworka, a ich opiekunowie ostrożnie podpatrywali pociech. Niejednokrotnie dochodziło do absurdalnych sytuacji, w których rodzice zabierali Tamagotchi do pracy, aby tylko nie sprawić przykrości pociechom, w razie gdyby głodny i samotny zwierzak zdechł (nauczycielom niespecjalnie podobało się to, że uczniowie zamiast uczyć się, rozmawiali o bzdetach i kompletnie nie zwracali uwagi na to, co się dzieje na lekcjach).

Wszystko trwało stosunkowo niedługo, w Chinach zaczęto produkować marne imitacje, a zainteresowanie nieubłagalnie spadało. Skośnoocy jednak mają to do siebie, że nie lubią zbyt długo czekać na nowe wynalazki. Pojawił się Nintendo Dual Screen, którego poza wieloma innymi zastosowaniami możemy używać niemalże jak w przeszłości Tamagotchi! Do tego jednak potrzebny jest odpowiedni soft, przynajmniej z lekka symulujący życie przedstawicieli fauny. Projektanci z Ninny wymyślili tytuł Nintendogs, po czym oprawili weń stare, dobre pomysły i ostatecznie wydali na świat grę w założeniach mocno przypominającą legendarny już hit. Wirtualne pieski zadomowiły się już u wielu posiadaczy DS-a. Co więcej, nic nie wskazuje na to, żeby tendencja wzrostowa nagle osłabła – ba, kolejne obniżki handhelda mogą spowodować jeszcze większe zainteresowanie tym produktem. I nie ma się czemu dziwić, Nintendogs zaskakuje pod każdym względem, wykorzystuje wszystkie niekonwencjonalne możliwości konsolki, wciąga oraz ma tą samą magię co wielokrotnie wspomniane Tamagotchi. To wszystko utwierdza mnie w przekonaniu, że gigant rodem z Tokio to firma bardzo kreatywna, potrafiąca wykorzystać rynkowe pomysły nie zapominając o własnych, przeważnie świetnych rozwiązaniach.

Gromada czworonogów

Tematem przewodnim Nintendogs są najlepsi przyjaciele człowieka, czyli psiaki. Jest ich sporo. Chihuaha, Miniature Dachshund, Labrador Retriever – tak prezentują się bohaterowie z pudełek. Co ciekawe, poza nimi jest jeszcze dwanaście innych czworonogów, jednakże Nintendo postąpiło w dość dziwny sposób, niekoniecznie nieuczciwy, ale zaskakujący. Otóż w sprzedaży są trzy różne zestawy: Chihuaha & Friends, Miniature Dachshund & Friends oraz Labrador Retriever także z bandą kompanów. Wszystkie w tej samej cenie, różnią się one tylko i wyłącznie szczeniakami. W ich gronie mamy: owczarka niemieckiego, Yorkshire Teriera, sznaucera miniaturowego, Beagle’a, Shih Tzu, Cavalier King Charles Spaniela, Shibę, owczarka szetlandzkiego, pudla miniaturowego, Welsh Corgi Codigana, pinczera miniaturowego oraz mopsa – do wyboru do koloru. Oczywiście każdy piesek ma odmienny charakter, zatem taki Shih Tzu często po prostu olewa nasze komendy, Beagle uwielbia wszelkiej maści zabawy, zaś pudel miniaturowy uwielbia pieszczoty i codzienną pielęgnację futerka. Wybredne te zwierzaki, oj wybredne!

Na zakupach

Szczeniak w naszych wirtualnych czterech kątach nie pojawia się znikąd. Pierw powinniśmy go kupić, nie ma co liczyć w czasie gry na podarunki od przyjaciół czy też na rabaty u hodowców – ile mamy w portfelu, za tyle kupimy. Na początku pieniążków mamy wystarczająco dużo, aby kupić sobie wybranego pupilka. Tych w sumie możemy mieć trojga. Jednak na kolejne „egzemplarze” musimy zarobić w odpowiedni i niełatwy sposób – nie ma lekko. Reszta czynności to formalność, należy określić, czy ma to być suczka czy też pies, nadać wybrańcowi imię i cieszyć się nowym nabytkiem.

Ważne chwile

Pierwszy kontakt szczeniaka z nowym otoczeniem będzie bardzo ważnym momentem, więc zaraz po rozpoczęciu właściwej zabawy powinniśmy się wziąć ostro do roboty. Ułatwi nam to przyjazny oraz intuicyjny interfejs, który w całości obsługujemy za pomocą TouchScreena – przyciskom, krzyżakowi czy triggerom mówimy w Nintendogs zdecydowane nie! To bardzo dobre rozwiązanie, dzięki niemu zniknął problem szybko ogarniającego bólu w nadgarstku (jeżeli graliśmy bez podpórki), co niestety miało miejsce m.in. w Golden Eye. Wchodząc do panelu określającego zachcianki naszego psiaka spotyka nas lekki zawód. Spodziewałem się wielu informacji, tymczasem Nintendo zaoferowało nam tylko i wyłącznie suche wzmianki na temat podstawowych rzeczy (głód, pragnienie, higiena), a nie pokusiło się już o podpowiedź dotyczącą stanu zmęczenia czworonoga. Fakt ten nieco irytuje, zważywszy na to, że nie jesteśmy w stanie dokładnie określić, kiedy ujrzymy go żwawego i wypoczętego. Jednak szczegół nie może popsuć ogólnego wrażenia.

Zabawa

Nintendogs nie byłyby tym, czym są, gdyby nie fenomenalne możliwości DS-a. Na wszystkie dotknięcia ekranu piesek reaguje szybko i właściwie. Nie ma żadnych opóźnień – tam gdzie pukniemy stylusem, tam też psiak od razu popatrzy lub zacznie pociesznie drapać po szybce. Wygląda to słodko i jeszcze mocniej zacieśnia więź pomiędzy nim a graczem.

Zajrzyjmy do ekwipunku. Początkowo ilość posiadanych zabawek oraz innych przydatnych przedmiotów nie zaskakuje. W związku z tym warto odwiedzić sklep i zakupić potrzebne rzeczy. Dzielą się one na kilka kategorii, które możemy luźno tłumaczyć na: higiena, zabawki, sportowe, akcesoria, muzyka, inne oraz zegar. W tej pierwszej znajdziemy wszystko, co potrzebne do utrzymania ulubieńca w czystości, kolejne dwie pomogą nam rozwinąć jego zdolności fizyczne, zaś czwarta z kolei, a właściwie to, co w niej odkryjemy, pomoże nam go nieco uatrakcyjnić. Wielce intrygująco brzmi „muzyka”. Jeśli znajoma ci osoba również posiada tę grę i ma ochotę na zabawę w sieci, ta opcja miło cię zaskoczy.

Nauka

Z góry zaznaczam, że Nintendogs nie są grą, w którą można bezstresowo grać poza miejscem zamieszkania. Dlaczego? Do piesków trzeba nieustannie... mówić! Tak, dobrze słyszeliście, przy czym zapewniam, iż mikrofon będzie aż trzeszczał od przekładania naszego głosu. Początkowo szczeniak będzie tylko reagował na wypowiadane imię, toteż od razu powinniśmy się zająć jego tresurą. Nie jest to trudne, aczkolwiek męczące i po pewnym czasie irytujące. Kiedy pies jest w dobrym nastroju, to większych problemów nie będzie. Gorzej jest w przypadku, gdy przez dłuższy czas zostawimy go na pastwę losu lub nieco przegłodzimy – w takim wypadku tresura będzie daremna. Wszelako wszystko ogranicza się do jednego schematu, który polega na nieustannym powtarzaniu tych samych komend. To znacznie podnosi realizm i pokazuje, z jaką dbałością o szczegóły twórcy popracowali nad AI.

Poza domem

Akcja dzieje się także poza pokojem. Ten zaś możemy upiększać i rozbudowywać. Nie jest to tanie, ale prędzej czy później warto zainwestować trochę kasy, zważywszy nie tylko czysto estetyczny sens naszych działań. Większa powierzchnia mieszkalna ucieszy małych lokatorów, a nam ułatwi zabawę z nimi. Może się także zdarzyć tak, iż nie poradzimy sobie z naporem czynności, które musimy wykonać. W takim wypadku zbawienny będzie hotel dla psów (!), gdzie zostaną one objęte pieszczotliwą opieką.

Nie mogę nie wspomnieć o sympatycznych spacerach z naszym czworonogiem. Nie dość, że podnoszą one jego zadowolenie, to jeszcze są one jedynym sposobem na dotarcie do punktu treningowego, parku czy też jednego z tanich sklepów. Zabawa w tym pierwszym jest przednia. Psiak ma do pokonania różnorakie przeszkody, które po krótkim okresie ćwiczebnym nie będą dla niego stanowiły problemu. Natomiast park to miejsce idealne do wszelkiego rodzaju zabaw, z wyraźnym ukierunkowaniem na rzut niewielkim dyskiem. To już trudniejsze i dynamiczniejsze zadanie, zatem nie obędzie się bez męczącego treningu i rysek na TouchScreenie. Wspomniane miejsca są przede wszystkim ważne z jednego względu – bez nich nie będziemy mogli wziąć udziału w turniejach. Te natomiast pozwalają nam poprawić stan budżetu oraz zdobyć trofea. Im dalej zajdziemy, tym przeciwnicy będą bardziej wymagający, więc każda nieudana próba może się skończyć spadkiem do niższej klasy pucharowej! Najtwardszym orzechem do zgryzienia jest plebiscyt na najlepiej wytresowanego psa. Rywale nawet w turnieju otwartym są bardzo wymagający, co oznacza sporą udrękę w przypadku, gdy olaliśmy systematyczne wydawanie komend.

Z technicznego punktu widzenia

Dotychczas nie spotkałem się z głosem zawodu skierowanym w stronę oprawy graficznej. Jest ona po prostu bardzo ładna i nic tego nie zmieni. Rzekłbym nawet, że Nintendogs wykorzystują większość możliwości DS-a! Pieski wyglądają wprost uroczo, żadnych kwadratów tu nie zobaczymy, ba – ciężko nie odnieść wrażenia, iż występuje tu pewne (znikome, bo znikome, ale...) rozmycie. Otoczenie również nie pozostawia zbyt wiele do życzenia, lecz w tym przypadku widać małe niedociągnięcia. Jednakże tym, co mnie najbardziej urzekło, są animacje. Bezspornie Nintendo wykonało robotę perfekcyjnie. Naprawdę warto to zobaczyć! I posłuchać, bowiem szczekanie pupila brzmi co najmniej fajnie. Równie dobrze jest w przypadku odgłosów otoczenia, przez cały okres grania mamy wrażenie, że ten świat po prostu żyje!

Podsumowując

Nintendogs to bez dwóch zdań tytuł rewolucyjny. Od pierwszego kontaktu z grą odnosimy wrażenie, że wszystko zostało dopięte na ostatnio guzik. I tak też jest, ponieważ każdy element zachwyca poziomem dopracowania. Nie sposób nie pochwalić Nintendogs za poziom rozbudowania i ogromną interakcję z małymi bohaterami. Zabawa jest naprawdę przednia, ale jest coś, co negatywnie rzutuje na końcowy obraz. Po pewnym czasie (długim, bez obawy) gra staje się monotonna. Z drugiej zaś strony chcę zaznaczyć, iż nigdy nie byłem zwolennikiem simsopodobnych wytworów. Tymczasem Nintendogs bardzo mi do gustu przypadły. Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić tę grę każdemu posiadaczowi DS-a. Czym prędzej zaopatrzcie się w wirtualne pieski, bo warto!

Szymon „SirGoldi” Błaszczyk

PLUSY:

  • świetna oprawa graficzna;
  • niezgorszy dźwięk;
  • ogromna interakcja z wirtualnymi bohaterami;
  • miodność, szczególnie w początkowej fazie gry;
  • wykorzystanie praktycznie wszystkich możliwości drzemiących w DS-ie.

MINUSY:

  • po czasie może znudzić;
  • nie bardzo nadaje się do zabawy poza miejscem zamieszkania;
  • zbyt mała ilość informacji dotyczących naszego psiaka.
Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?
Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?

Recenzja gry

Choć Farming Simulator 25 nie przynosi wszystkich zmian, o jakie prosili fani, to dzięki takim funkcjom jak deformacja terenu i GPS jawi się jako najlepsza dotychczas odsłona cyklu. Odsłona, która daje mnóstwo frajdy - a z modami będzie jeszcze lepiej!

Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka
Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka

Recenzja gry

MechWarrior 5: Clans zapowiadał powrót serii do motywów, które stanowiły o jej świetności w połowie lat 90. XX wieku. O grze było jednak dość cicho przed premierą, co wzbudzało moje obawy. Czy studio Piranha Games stworzyło w końcu tytuł godny przodków?

Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE
Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE

Recenzja gry

Expeditions: A MudRunner Game to powolna jazda w terenie dla cierpliwych kierowców. Świetną mechanikę jazdy ze SnowRunnera opakowano tu jednak w nudną otoczkę ekspedycji naukowych, które głównie irytują prymitywnymi minigrami.