Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 21 sierpnia 2001, 09:42

autor: Piotr Hajek

M: Alien Paranoia - recenzja gry

Alien Paranoia to zręcznościowa gra dla najmłodszych, której bohaterem jest zabawny kosmita o imieniu „M”, którego hobby to pizza, gra komputerowa „Małe ludziki” i podnoszenie ciężarów w przestrzeni kosmicznej.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Pierwszy raz mam okazję opisywać grę przeznaczoną wyłącznie dla dzieci. Nie znajdziemy tu krwi, przemocy, czy przekleństw, tylko czystą zabawę. Produkt mało znanej grupy Eclipse Software skierowany jest do osób, które oprócz wysokich umiejętności manualnych posiadają trochę cierpliwości. Mowa o grze M: Alien Paranoia

Fabuła jest niezbyt skomplikowana – pewien kosmita o dość dziwnym imieniu M miał awarię podczas lotu, ale nie usłyszał alarmu, ponieważ miał wtedy słuchawki swojego walkmana na uszach(statki kosmiczne i walkman?). Rozbił się na niezidentyfikowanej planecie i teraz, aby się z niej wydostać, musi naprawić swój statek. Nie może jednak tego zrobić bez części do ów statku. I tu wkracza gracz. Kierując losami M, musimy zebrać w każdym etapie odpowiednią liczbę części(zawsze oznaczane jako nakrętki).

Figurkę M widzimy od tyłu. Na szczęście nie jest to stały widok, ponieważ na dłuższą metę byłoby niemożliwe skończyć grę, gdyż niektóre przejścia/podesty/platformy są tak zmyślnie ukryte, że nawet z opcją obrotu o 360 stopni wokół M nie jest łatwo. Już pierwszy poziom rzuca nie lada wyzwanie graczowi, a kiedy przeniesiemy się do drugiego, gra staje się bardzo nużąca. Wszystko to niestety spowodowane jest sposobem sterowania M. Postać reaguje na klawisze z pewnym opóźnieniem, co powoduje, że w czasie np. walki pojawiają się problemy. Ponadto skakanie po różnych platformach czy skałach jest strasznie utrudnione. W pewnych momentach byłem tak wściekły, że wyłączałem grę. Teoretycznie po pewnym czasie człowiek powinien się do tego przyzwyczaić, ale praktyka wygląda inaczej. Tym bardziej, że gra jest przeznaczona dla dzieci – nie ujrzymy tutaj w ogóle przemocy, o krwistych scenkach nie wspominając. Nawet eliminowanie przeciwników jest bezkrwawe – po prostu dajemy takiemu np. krokodylowi klapsa, a on na pewien czas jest ogłuszony. Po chwili jednak znowu goni za nami. Tu duży plus dla twórców, gdyż bardzo często w grach dla dzieci możemy spotkać niestosowne sytuacje i obrazy.

Jeżeli już mowa o potworach, to jest ich trochę. Dzielą się na kilka kategorii: pierwsza z nich to stwory chodzące i goniące za nami, takie jak krokodyle, kraby, czy pająki. Druga grupa to latające ustrojstwa – ważki, muchy czy też dziwne kulki, odbijające się jak szalone. Ostatnia sekcja to nieruchome przeszkadzajki. Są to wszelkiego rodzaju krwiożercze rośliny z przerośniętymi „paszczami” a także małe kopczyki, z których wychodzą robaczki i rzucają w nas dziwnymi substancjami. Najwięcej kłopotów sprawiają jak zwykle te latające, ponieważ ciężko ja na dłużej przytrzymać w bezpiecznej odległości, a dodatkowo są bardzo szybkie.

M posiada bardzo ciekawy arsenał. Podstawową bronią są jego dłonie, którymi rozdaje klapsy na lewo i prawo. Na początku to wystarczy do obrony, ponieważ pojedyncze uderzenie jest bardzo mocne i dla przeciwnika jeden, góra dwa klapsy, są już zabójcze. Lecz uderzanie niesie ze sobą ryzyko dopuszczenia wroga do siebie, a to w połączeniu nieco kłopotliwym sterowaniem powoduje często nieprzewidziany ubytek sił witalnych M. Dlatego mamy do dyspozycji kilka rzeczy raniących na odległość. Celowo używam słowa „rzeczy”, gdyż do normalnych narzędzi eliminacji przeciwnika nie należą. Dla przykładu pierwsza broń, której możemy użyć, to... banan. Na dodatek jest kolorowy i zachowuje się jak bumerang. Celowanie nim na początku może sprawiać kłopoty, ponieważ nigdy nie wiadomo, w co tak naprawdę uderzy. Niemniej jest to bardzo efektywna broń, na dodatek wielokrotnego użytku, gdyż banan po rzuceniu wraca do M. Wprawdzie nie do rąk, ale można go podnieść z ziemi i znowu używać.

Oprócz banana mamy jeszcze gruszkę, jabłko i bodajże brzoskwinię, ale są chyba tylko po to , aby gracz był przeświadczony o ogromie swego arsenału.

Graficznie gra prezentuje się przeciętnie. Wprawdzie korzysta z Direct3D, ale większość tekstur jest nieostra i bardzo uboga. Mogę oczywiście zrozumieć, że kolorowy świat dla dziecka znaczy wiele, ale dlaczego ograniczać się tylko do zielonego, czerwonego i niebieskiego? Poza tym praktycznie nie znajdziemy ruchomych elementów otoczenia, na które moglibyśmy mieć wpływ. Cała okolica jest niezwykle sterylna mimo zastosowania pastelowych barw. Podobna rzecz ma się z muzyką – ten sam, z założenia wesoły utwór zapętla się co kilka minut! Po kwadransie ma się dosyć i trzeba ją wyłączyć. Na szczęście pozostałe dźwięki są w porządku. Odgłosy much, czy krabów chodzących po piasku naprawdę trzymają atmosferę.

Jak się można domyślić, Alien Paranoia nie posiada opcji multiplayer, również dział Opcje jest dosyć ubogi. Sterowanie odbywa się za pomocą kursorów oraz kilku klawiszy: podskoku, włączenia/wyłączenia mapy, chodzenia (normalnie M cały czas biega),

Ciężko mi powiedzieć, czy gra wciąga. Początek może zniechęcić każdego(a przecież gra przeznaczona jest dla dzieci które, jak wiemy, nie grzeszą cierpliwością ;), później jest już lepiej, ale z kolei poziom trudności wzrasta. Generalnie trzeba chwilę pograć, po pewnym czasie przestajemy zauważać niedociągnięcia. Jako że nie jest to skomplikowana gra, starym wyjadaczom może nie przypaść do gustu, ale przecież nie dla nich została stworzona. Osobiście byłem momentami znudzony, moje zmysły domagały się jakiejś odmiany, czegoś nowego. Jednak należy pamiętać, że gra jest przeznaczona dla młodszego pokolenia braci komputerowej. Chociaż kiedy gracz nastawi się na zupełnie niezobowiązującą rozrywkę, gra nabiera kolorów. I tak w zasadzie ma być – małe dzieci nie zwracają uwagi na to, jak się rozwija główny bohater i jak wejść w interakcję z otoczeniem. Chcą po prostu dobrze się bawić przy dźwiękach fajnej muzyczki, czasami pośmiać się, na pewno warto zagrać w tę grę. Myślę, że te założenia Alien Paranoia realizuje w 100 procentach.

Annihilator

Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - Zelda w głównej roli radzi sobie świetnie
Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - Zelda w głównej roli radzi sobie świetnie

Recenzja gry

Nintendo w najnowszej odsłonie kultowego cyklu postanowiło zabawić się formułą i namieszać w kanonie. W Echoes of Wisdom to księżniczka Zelda ratuje świat przy pomocy własnego zestawu magicznych sztuczek - i wychodzi jej to bardzo dobrze!

Recenzja Astro Bot - gry, która dała mi czystą frajdę od samego początku aż po napisy końcowe
Recenzja Astro Bot - gry, która dała mi czystą frajdę od samego początku aż po napisy końcowe

Recenzja gry

Gdybym miał określić Astro Bota w trzech słowach, to powiedziałbym, że to szalenie przyjemna gra. Dlaczego? Bo przypomina nam o zręcznościowych korzeniach gier wideo, kiedy liczył się przede wszystkim fajny gameplay.

Ja nawet nie lubię e-sportu, a wciągnąłem się bez reszty. Recenzja Nintendo World Championships: NES Edition
Ja nawet nie lubię e-sportu, a wciągnąłem się bez reszty. Recenzja Nintendo World Championships: NES Edition

Recenzja gry

Okazuje się, że można sprzedać tę samą grę po raz czwarty, jeśli zrobi się to dobrze. Nintendo World Championships: NES Edition wciąga bez reszty, a aspekt rankingów online sprawia, że rywalizacja nabiera jeszcze więcej rumieńców.