autor: Amadeusz Cyganek
Konkurencja znów w tyle - recenzja gry Pro Evolution Soccer 2012
Tego samego dnia co gra firmy EA Sports, na półki sklepowe trafił największy konkurent FIF-y – Pro Evolution Soccer 2012. Czy japońska kopanka ma podstawy, by z powodzeniem zawalczyć o tron?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Choć ciężko wspiąć się na szczyty, bardzo łatwo spaść z piedestału – historia PES-a zdaje się idealnie potwierdzać tę regułę. Po kilku tłustych dla japońskiej kopanki latach nadszedł czas przewagi gry piłkarskiej z konkurencyjnego obozu EA Sports, co potwierdzają zarówno oceny, jak i wyniki sprzedaży kolejnych wcieleń FIF-y. Teraz ekipa Konami z Seabassem na czele zapowiada kontratak – jej nowa produkcja ma zadowolić zarówno fanów poprzednich odsłon, jak i tych, którzy w komputerowym futbolu szukają świeżości. Czy Pro Evolution Soccer 2012 to faktycznie tytuł, który wprowadza nową jakość do tej zasłużonej serii?
PES 2012 – podobnie jak i tegoroczna odsłona konkurencyjnej piłki – stawia na szereg zmian i nowinek, mających uatrakcyjnić rozgrywkę i jeszcze lepiej oddać klimat boiskowej rywalizacji. Jedną z głównych kart przetargowych dzieła Konami jest ulepszony system sztucznej inteligencji członków naszej drużyny, mający faktyczny wpływ na konstruowanie akcji i płynność poruszania się po murawie. W przeciwieństwie do poprzedniej części nasi kompani nie miewają już nagłych zastojów, co objawiało się głównie mimowolnym przecinaniem podania czy notorycznym blokowaniem strzałów. Znacznie poprawiła się praca całej formacji pomocników – zawodnicy z zadaniami ofensywnymi nie kryją się po kątach, czekając na krosowe zagrania wzdłuż pola, lecz próbują kombinacyjnie rozegrać futbolówkę i biorą aktywny udział w kreowaniu akcji. Do nich należy także decyzja co do sposobu posłania piłki w okolice pola karnego – prostopadłe podanie na wychodzącego kolegi jest teraz niezwykle efektywne i skuteczne. Napastnicy z uporem maniaka pchają się na linię defensywną rywala, grając na pograniczu spalonego i szukając okazji do wyjścia na pozycję „sam na sam”. Co ciekawe, często udaje im się urwać spod opieki obrońców i – otrzymawszy odpowiednie podanie – spokojnie poszusować w okolice szesnastki, bez problemów pokonując bezradnego bramkarza. Powoduje to, że strzelanie goli nawet na wyższych poziomach trudności przychodzi łatwiej niż poprzednio. Szybką drogę do zdobycia bramki otwierają też rzuty rożne – dośrodkowania w okolice jedenastego metra totalnie zaskakują całą obronę przeciwnika, a osamotniony piłkarz bez ceregieli pakuje futbolówkę do siatki. Czasami kolejne trafienia zaliczamy bardzo prosto – aż za często przydarza się ich trzy, cztery czy nawet pięć. Ma to też związek z nieudolną momentami sztuczną inteligencją – obrona raz za razem dopuszcza naszych zawodników w rejon pola karnego, tam zaś z kolei wystarczy wymiana kilku szybkich podań, by znaleźć się pod bramką drugiej drużyny.
Na szczęście nowy PES nadal w pełni dysponuje swą najsilniejszą bronią, czyli ogromną finezją i efektownością rozgrywki. Sterowanie piłkarzem to czysta przyjemność – ulepszona kontrola pozwala na sprawne poruszanie się po murawie i mijanie zdezorientowanych rywali bez konieczności opanowania całego wachlarza trików. Te zaś oczywiście przydają się do konstruowania naprawdę przepięknych zagrań i precyzyjnych strzałów z dalekiej odległości, które są wielkim atutem produkcji Japończyków.
Spore możliwości otwiera przed nami system „off the ball”, dzięki któremu możemy kierować poczynaniami graczy nieposiadających futbolówki przy nodze. To narzędzie świetnie sprawdza się w momencie, gdy próbujemy oczyścić drogę sunącemu na bramkę napastnikowi naszej drużyny – jakikolwiek ruch kompanów z ofensywy absorbuje połowę obrony przeciwnika, co daje przestrzeń do oddania strzału bądź wyprowadzenia kolegi na czystą pozycję. Z tego dobrodziejstwa korzystamy także podczas wykonywania stałych fragmentów, dowolnie zmieniając ustawienie zawodników w polu karnym bądź też przygotowując krótkie rozegranie rzutu wolnego.
Sporo nowego przynosi także odmieniony moduł gry w obronie. Teraz odpowiedzialność za skasowanie ataków rywala spoczywa na barkach całej formacji defensywnej. Indywidualne pojedynki z napastnikami wymagają sporej dozy refleksu i przemyślanych decyzji – działania prowadzimy na dystans, zbliżając się w odpowiednim momencie do przeciwnika i starając się odebrać piłkę, przy okazji nie faulując. W razie kłopotów możemy skorzystać z pomocy naszego partnera, który szybko przybędzie z odsieczą i pomoże osaczyć bezradnego rywala. Ostateczną bronią tradycyjnie okazuje się wślizg i czasem warto nawet zaryzykować faul, bo sędziowie niezbyt chętnie sięgają po kartki. Odgwizdywanie przewinień idzie im całkiem nieźle do momentu, gdy nagle trzeba przyznać przywilej korzyści, a nasi gracze w tym czasie bezkarnie poczynają sobie ze wspomagającymi akcję przeciwnikami. Pan z gwizdkiem po zakończeniu ataku nie ma w zwyczaju wracać do popełnionych fauli, więc często nasze brutalne zagrania podczas działań rywala w ofensywie pozostają bez reakcji. Arbitrzy rzadko również posiłkują się czerwonymi kartkami, choć sporo bezpardonowych wjazdów w nogi od tyłu z pewnością zasługuje na najsurowszą karę.
Wiele przypadkowo zdobytych goli to często zasługa bramkarzy, którym przydarzają się proste błędy. Mocne piłki są oddawane tuż pod nogi nadbiegających napastników, a bardziej precyzyjne uderzenia spotykają się z brakiem reakcji i odprowadzaniem futbolówki beznamiętnym wzrokiem, z kolei niektóre wyjścia do dośrodkowań przyprawiają o ból głowy. Trzeba jednak przyznać, że w porównaniu z kolegami po fachu z produkcji EA Sports wirtualni golkiperzy w wielu przypadkach zachowują się tu naturalniej i nie bronią atomowych strzałów w okienko z dziesięciu metrów.
Pro Evolution Soccer 2012 kuleje, niestety, pod względem licencji – znajdziemy tu zaledwie cztery prawdziwe ligi. Zła wiadomość dla sympatyków brytyjskiego futbolu – choć w grze jest najwyższa klasa rozgrywkowa na Wyspach, większość zespołów stanowią imitacje tych prawdziwych ze zmienionymi nazwami i herbami. Co prawda składy zawierają wszystkich futbolistów znanych z boisk Premier League, ale co to za przyjemność grać takimi tuzami jak West Midlands Village czy Swearcle? Braki te zostały jednak w dużej mierze wynagrodzone wyłącznymi prawami na wykorzystywanie wizerunków Ligi Mistrzów oraz Ligi Europejskiej, czyli pucharowych zmagań pod szyldem UEFY. Trzeba przyznać, że wyjście na boisko przy akompaniamencie hymnu najpopularniejszych klubowych rozgrywek świata nadaje rywalizacji wyjątkową otoczkę i pozwala poczuć się jak przed ekranem telewizora.
Oprócz tego PES 2012 oferuje także turniej Copa Libertadores, ale dla rodzimych graczy to już mniej istotna impreza. Ponadto mamy też możliwość pokierowania swoją karierą w fabularyzowanym trybie Become a Legend – to do nas należy decyzja o kierunku rozwoju zawodnika, wyborze klubu czy odpowiednich relacjach z mediami. Moduł ten jest zdecydowanie bardziej rozbudowany od zastosowanego w nowej FIF-ie i warto zainteresować się nim w wolnej chwili.
Oprawa wizualna w stosunku do poprzedniej odsłony nie zmieniła się w znaczącym stopniu – to nadal naprawdę porządnie wyglądająca kopanka. Trenerzy żywiołowo reagują na poczynania swoich podopiecznych, podobnie publika na trybunach oraz obsługa stadionu – fotoreporterzy i kamerzyści podążają za kierunkiem rozgrywania piłki, a kibice wstają z miejsc w momencie akcji podbramkowych. Bardzo ładnie prezentują się animacje towarzyszące dyskusjom z arbitrem czy przepychankom pomiędzy futbolistami, a zestaw cieszynek został wzbogacony i dopracowany. Niezłe wrażenie sprawia także podrasowany silnik fizyczny, w dużej mierze eliminujący różne graficzne mankamenty i przekłamania. Radują niezbyt wygórowane wymagania sprzętowe – gra z powodzeniem rusza na kilkuletnich komputerach czy średniej klasy laptopach, co z pewnością ucieszy posiadaczy starszych maszyn.
Nowy PES to spory krok naprzód w kwestii rozgrywki oraz możliwości działań w obronie, ale tytuł ma na koncie również kilka mniejszych błędów czy zupełnie niepotrzebnych schematów, które pozwalają łatwiej zdobywać teren na połowie przeciwnika. System „off the ball” to strzał w dziesiątkę – kierowanie pozostałymi biorącymi udział w akcji zawodnikami pozwala na stworzenie wielu ciekawych kombinacji oraz efektownych zagrań, z kolei nasi kompani z boiska potrafią dostosować się do narzuconego stylu gry. Szkoda, że twórcy zdecydowali się na ułatwienie nam poczynań w ofensywie – dziesiątki bramek po prostopadłych podaniach i kulawa postawa rywali w defensywie to nie jest chyba to, co chcielibyśmy oglądać. Choć Pro Evolution Soccer 2012 to naprawdę dobra pozycja, kilka zupełnie niepotrzebnych błędów znacznie niweluje przyjemność z zabawy.
Amadeusz „ElMundo” Cyganek
PLUSY:
- system „off the ball”;
- gra w defensywie;
- ulepszona kontrola nad zawodnikiem;
- licencje Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej;
- tryb Become a Legend;
- finezyjna rozgrywka.
MINUSY:
- schematy w grze ofensywnej;
- błędy sztucznej inteligencji;
- bramkarskie klopsy;
- brak licencji na zmagania ligowe.