Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 16 stycznia 2004, 11:13

autor: Krzysztof Marcinkiewicz

Kangurek Kao Runda 2 - recenzja gry

Druga część, wydanej jeszcze w 2000 roku, gry platformowo-zręcznościowej, pt. Kangurek Kao. Rozgrywka polega na prowadzeniu tytułowego kangura, który musi pokonać na swej drodze szereg zróżnicowanych przeciwników.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

„Najłatwiej jest zrobić trójwymiarową platformówkę dla dzieci” - Kiedy pracowałem przy developingu u jednego z polskich producentów gier komputerowych, takie zdanie często wypowiadał szef firmy. Teza ta poparta była sukcesem gry Kangurek Kao, które w 2000 roku zrobiła firma X-Ray, a także faktem, że to właśnie tytuł należący do tego gatunku reprezentował Polskę na targach EXPO w Hannoverze. Gra nazywała się Polski Wiatr i omal nie spowodowała incydentu na miarę tornado między Polską a Niemcami. Okazało się bowiem, że podczas produkcji ktoś obrócił do góry nogami flagę Niemiec w menu wyboru języka, co zostało odebrane niezbyt przyjemnie przez samych zainteresowanych. Firma w której pracowałem zdecydowała się na produkcję własnej platformówki, która jednak okazała się niegrywalnym niewypałem. Inaczej wygląda sprawa z najnowszą grą firmy Tate, a konkretnie z kontynuacją zakręconych przygód Kangurka Kao. Niestety, nie ma w niej niczego, czego byśmy już nie widzieli w innych grach z tego gatunku. Tyle tylko, że wszystko jest zrobione przez Polaków - oto, co wyróżnia Rundę 2 od innych platformówek dostępnych na rynku. Poza tym dostajemy więcej... tego samego! Ale za to w śmiesznej formie, za którą dzieciaki i mniej wymagający gracze mogą na nowo polubić Kao!

Tak jak w przypadku większości gier tego typu fabuła jest trywialna. Pewien zły myśliwy (tudzież zwany kłusownikiem) postanowił szybko się wzbogacić, łapiąc najrzadsze i chronione gatunki zwierząt tylko po to, by je sprzedać temu, kto zapłaci najwięcej. Jaki dalej los będzie czekać sprzedane zwierzaki? To już nie jest problem kłusownika. Wieść ta prędzej czy później musiała dotrzeć do Kangurka Kao, który jak na superkangura przystało niezwłocznie przystąpił do działania! „Złoczyńcę należy powstrzymać!” - wykrzyknął i czym prędzej ruszył jego tropem, nie wiedząc jakie niebezpieczeństwa będą na niego czyhać. W kangurzej naturze jest impulsywność połączona z potężnym ciosem rękawicą bokserską, dlatego nasz bohater nie zważając na swoje zdrowie raz jeszcze ocali świat zwierząt od tyranii złych ludzi. A trop wiedzie z upalnej Kanady, aż po mroźną i lodową Antarktydę. Czy Kao się to podoba, czy nie, będzie musiał zmierzyć się ze sługusami myśliwego wszędzie tam, gdzie zastawił on swoje sidła. Niestety... jedyny sposób aby zlokalizować kłusownika, to spróbować go złapać podczas próby schwytania kolejnych, bezcennych gatunków zwierząt.

Wiele się nie zmieniło. Gra nadal funkcjonuje na tym samym silniku, na którym X-Ray stworzył pierwszego Kao w 2000 roku. Różnice są drobne, aczkolwiek zauważalne. Widać, że silnik poddano renowacjom i wzbogacono go o nowe technologie. Na szczęście zmiany są na tyle subtelne, że każdy miłośnik przygód kangura odnajdzie się bez większych trudności w realiach Rundy 2. Już na pierwszy rzut oka widać, że chłopaki z Tate sporo nagrali się w platformówki na konsole i grywalność Rundy 2 bardziej skierowana jest w stronę PlayStation 2 i Xboxa niż Peceta. Skąd taki wniosek? Przede wszystkim spłycenie fabuły i jej narracja tak bardzo charakterystyczna dla zręcznościówek na konsole. W przeciwieństwie do Raymana (ojciec i niepokonany król platformówek na PC), narracja w Kangurku Kao 2 jest banalna. Bohater ledwo zaczyna grę i już spotyka przyjaciela, który opowiada mu w skrócie jak się steruje i daje rady odnośnie możliwości naszego kangura.

Kiedy będziemy mieć za sobą ten przymusowy samouczek, pora przejść do pierwszych zadań, czyli po prostu dalszej nauki. Gracz musi poznać mechanikę gry, która nieco się zmieniła od czasu pierwszej przygody Kao. Teraz nasz zwierzak będzie częściej korzystał z interakcji z otoczeniem, będzie musiał rzucać różnymi przedmiotami w drzewa i inne elementy składowe poziomów, aby owe poziomy ukończyć. Częściej trzeba będzie szukać przycisków otwierających przejścia do dalszych sektorów, a także walczyć na różne (niestety określone) sposoby z niektórymi przeciwnikami. Sposób narracji fabuły i samego samouczka jest niestety bardzo nużący przez co pierwszy kontakt z grą nie wypada zachęcająco. Do tego dochodzą lektorzy, którzy sprowadzają grę na jeszcze niższy poziom. Niestety... tego typu gry wcale nie muszą być skierowane do dzieci, starsi gracze czasami także lubią się odprężyć przy dobrej, grywalnej i zabawnej platformówce. Mechanika rozgrywki Kangurka Kao 2 sprawia, że w ten tytuł z całą pewnością oprócz dzieci nikt nie zagra. Płytkie, błahe i mało śmieszne dialogi nie rozbawią młodzieży i dorosłych graczy, na szczęście wypowiedzi są zjadliwe dla dzieci.

W kwestii sterowania niewiele uległo modyfikacjom. Runda 2 w niczym nie odbiega od standardu znanego z konsol, czy innych zręcznościówek na pecety. Chociaż trzeba przyznać, że o ile na początku zabawy możliwości naszego Kangurka są dosyć ubogie, to wraz z biegiem rozgrywki zyskuje on dodatkowe ruchy. Całe szczęście, że gracz nie został zatopiony w klawiszologii, która pod koniec gry wygląda całkiem imponująco. Zanim nasz Kao nauczy się nowego ciosu, rzutu, czy po prostu ruchu, spotka na swej drodze przyjaciela, który wszystko mu wytłumaczy. Ten jakże popularny na konsolach motyw przyjaciela-nauczyciela jest bardzo przydatny w Rundzie 2. Dzięki niemu gracz na bieżąco poznaje tajniki gry. Oczywiście poznanie nowych możliwości, a sprawne wykorzystywanie ich w grze, to dwie różne rzeczy. Dlatego też zanim Kao ruszy w bój z zestawem nowych ruchów, przyjaciel każe mu troszkę poćwiczyć.

Nowe ruchy często wiążą się z nowymi elementami przygodowymi i zręcznościowymi w grze. Kangurek musi nauczyć się rzucać przedmiotami (np. szyszkami) po to, aby móc w pewnym momencie otworzyć sobie przejście do dalszego sektora poziomu. Będzie się musiał nauczyć przemieszczać wisząc na siatce, unikając jednocześnie wrogów, którzy chcą go strącić do rzeki. Nie wspominając już o sterowaniu beczką, w której Kao będzie spływał rwącym potokiem, o szaleńczej jeździe na snowboardzie, czy też zwariowanym locie na grzbiecie pelikana. Twórcy Rundy 2 zaczerpnęli wiele swych pomysłów z gier konsolowych i na dobrą sprawę nie znajdziemy tu nic, czego wcześniej byśmy już nie widzieli. Bynajmniej nie jest to negatywnym aspektem drugiej części przygód Kangurka Kao, wręcz przeciwnie – zestawienie przygód i atrakcji jakie czekają na graczy jest świetne, grywalne i dostarczające mnóstwa pozytywnych emocji.

A skoro jesteśmy przy emocjach, to nie byłoby o nich mowy bez wspomnienia o przeciwnikach. Na każdym poziomie czyha na nas inny, charakterystyczny zestaw wrogów. O ile leśne zwierzątka nie będą sprawiać Kao większych problemów (chyba, że będą to rozwścieczone pszczoły-giganty, które z niewiadomych powodów wściekły się na Kao i w akcie zemsty chcą go zażądlić;) na śmierć), to z bardziej wyrafinowanymi osobnikami mogą już być problemy. Właśnie w tym celu twórcy gry wprowadzili nowe ciosy, które ułatwiają nam walkę z takimi delikwentami. Zakręcony cios ogonem powali niejednego osiłka, któremu marzy się skalp z głowy Kao. Zestaw nie jest może duży, ale skutecznie urozmaica rozgrywkę. Im dalej będziemy się posuwać w naszej krucjacie przeciwko kłusownikowi, tym częściej stawiać będziemy musieli czoła jego poplecznikom. Każda z krain posiada własnego super-bossa, którego Kao musi nauczyć pokory. Autorzy zadbali, aby walka z nimi była zróżnicowana i niemonotonna poprzez wprowadzenia specjalnych akcji, które owocują eliminacją bossa.

Czy faktycznie najprościej jest stworzyć trójwymiarową platformówkę dla dzieci? Biorąc pod uwagę osiągnięcia na tym polu przez X-Ray i Tate, to z całą pewnością można przyznać rację tej tezie. Szkoda tylko, że tak naprawdę tylko gry dla dzieci polscy producenci potrafią zrobić dobrze. Ostatnie produkcje Techlandu i Mirage Interactive zdają się ratować sytuację, ale trzeba mieć nadzieję że kolejne „poważne” polskie produkcje będą na tyle dopracowane pod względem grywalności, jak chociażby obydwie części Kangurka Kao. Po sukcesie pierwszej części przygód polskiego superkangura już teraz dokonywana jest konwersja sequela na konsole Xbox i Playstation 2. Biorąc pod uwagę, że Runda 2 to zlepka najlepszych elementów składowych innych gier z tego gatunku, to powinna zostać bardzo ciepło przyjęta przez graczy, nie tylko tych najmłodszych. Pomysł co prawda oklepany, ale za to humor i frajda z grania jest przednia. Dlatego właśnie polecam Rundę 2 wszystkim tym, którzy już znają Kao, a także tym, którzy nie mieli jeszcze okazji poznać najbardziej luzackiego i polskiego kangura. Gra dostępna jest już na rynku i każdy na własne oczy może sprawdzić jaki poziom ona reprezentuje. Dostępne jest również grywalne demo, które powinno ułatwić decyzję wydania niecałych 50PLN na ten tytuł. Jeśli o mnie chodzi, to Kangurek Kao: Runda 2 jest świetnym prezentem dla waszych pociech! Gwarancja dobrej zabawy i paru godzin spokoju od szalejących w święta dzieciaków, to synonimy Rundy 2. Wy odpoczniecie przez kilka chwil od dzieci, a one będą przeżywać przygody Kao. I o to chodzi! O dobrą zabawę!

Krzysztof „Kokosz” Marcinkiewicz

Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - Zelda w głównej roli radzi sobie świetnie
Recenzja gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - Zelda w głównej roli radzi sobie świetnie

Recenzja gry

Nintendo w najnowszej odsłonie kultowego cyklu postanowiło zabawić się formułą i namieszać w kanonie. W Echoes of Wisdom to księżniczka Zelda ratuje świat przy pomocy własnego zestawu magicznych sztuczek - i wychodzi jej to bardzo dobrze!

Recenzja Astro Bot - gry, która dała mi czystą frajdę od samego początku aż po napisy końcowe
Recenzja Astro Bot - gry, która dała mi czystą frajdę od samego początku aż po napisy końcowe

Recenzja gry

Gdybym miał określić Astro Bota w trzech słowach, to powiedziałbym, że to szalenie przyjemna gra. Dlaczego? Bo przypomina nam o zręcznościowych korzeniach gier wideo, kiedy liczył się przede wszystkim fajny gameplay.

Ja nawet nie lubię e-sportu, a wciągnąłem się bez reszty. Recenzja Nintendo World Championships: NES Edition
Ja nawet nie lubię e-sportu, a wciągnąłem się bez reszty. Recenzja Nintendo World Championships: NES Edition

Recenzja gry

Okazuje się, że można sprzedać tę samą grę po raz czwarty, jeśli zrobi się to dobrze. Nintendo World Championships: NES Edition wciąga bez reszty, a aspekt rankingów online sprawia, że rywalizacja nabiera jeszcze więcej rumieńców.