Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 grudnia 2000, 13:47

autor: Fajek

Jetfighter IV: Fortress America - recenzja gry

Jetfighter IV : Fortress America może nie należy do najlepszych symulatorów wojskowych, ale potrafi przyciągnąć do monitora na długie godziny.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Symulatory lotnicze ostatnio nie pojawiały się zbyt często. Być może dlatego, że rzadko który gracz ma prawdziwy joystick – z przepustnicą, piętnastoma przyciskami, „grzybkiem” i rączką pokrytą specjalną gąbką. Takiego wyposażenia trzeba bowiem, aby móc w pełni cieszyć się lotem. Nawet gdy ktoś posiada ów sprzęt, to perspektywa spędzenia dwóch godzin nad klawiszologią oraz kolejnej podczas startu nie napawa optymizmem. Dlatego większość osób wybiera łatwiejszy i bardziej przystępny model lotu – symulatory wojskowe. Do chlubnych wyjątków należą gry, które w mistrzowski sposób łączyły te dwa odmienne elementy – mam na myśli serię symulatorów myśliwca F-16 – Falcon (szczególnie trzecią część). Jetfighter IV : Fortress America może nie należy do najlepszych, ale potrafi przyciągnąć do monitora na długie godziny.

Fabuła JIV-FA jest jak zwykle dosyć prosta – nieznane mocarstwo szykuje się do inwazji na Amerykę. Gracz, jako jeden z najlepszych pilotów na świecie, musi wykonać szereg trudnych zadań, aby zniszczyć agresora.

Firma American Studios oddała nam do dyspozycji trzy samoloty aktualnie używane w lotnictwie USAF. Są to niezbyt nowe F-14 Tomcat i F/A-18 Hornet oraz nowoczesny F-22 Raptor. Samoloty te zdążyły zasłużyć na swe nazwy (odpowiednio: „Kocur”, „Osa”, „Drapieżnik”) i stanowią trzon siły uderzeniowej skierowanej przeciwko oprawcy. Wszystkie potrafią unieść spory ładunek niszczycielski, w skład którego mogą wchodzić: AIM-9, AIM-54, AIM-120, GBU-2, Mk82, Mk84 oraz wiele innych.

Niestety, dostępna jest tylko jedna kampania - Fortress America. Być może w przyszłości autorzy wypuszczą pakiet z dodatkowymi misjami, ale na razie musimy zadowolić się tym, co mamy. Tak więc teatr działań sprowadza się tylko do Ameryki Północnej. Są to z reguły rozległe pustkowia, szare pustynie, lub (w wypadku operowania z pokładu lotniskowca) bezkres oceanu. Mało tego – kiedy lecimy nad samą powierzchnią, widać fatalnie rozmyte, niewyraźne tekstury. Drzewa, krzaczki, budynki oraz wszelkie zmechanizowane obiekty pojawiają się bardzo rzadko (chyba że są to cele misji) i raczej nie urozmaicają monotonnego krajobrazu. Jedyny element godny uwagi to samolot gracza. Jest bardzo dokładnie zrobiony, praktycznie każda część jest ruchoma a tekstury dokładne. Z drugiej strony Jetfighter działał w 1024-768 bardzo płynnie na Voodoo 3, więc dotrze do szerokiego grona odbiorców.

O wiele lepiej jest z dźwiękiem, odgłosy, wydobywające się z głośników nieraz przyprawią was o dreszczyk- szczególnie efekt dopplerowski (tylko Dolby Surround i EAX). Bardzo dobrze też brzmią wszelkie rozmowy w eterze, częste komunikaty z AWACS-a informują nas o aktualnej pogodzie, położeniu jednostek wroga, itp. W przypadku walki głosy stają się bardziej podenerwowane i niewyraźne.

Realizm, jak się można było spodziewać, zszedł na dalszy plan, ustępując akcji. Walka w symulatorach lotniczych nigdy nie będzie tak ekscytująca jak np. w wyścigach, ponieważ wszystko odbywa się inaczej, najpierw namierzamy na radarze wroga, potem przez pewien czas gonimy go, aby w końcu odpalić rakietę z odległości kilku kilometrów. Czasami jednak dochodzi do bezpośredniego starcia w odległości kilkudziesięciu metrów i wtedy liczą się umiejętności pilotażu.

JIV-FA posiada opcję gry dla wielu graczy, ale tylko przez sieć lokalną LAN. Tutaj gra pokazuje pazury, gdyż nie ma nic przyjemniejszego niż pokonanie paru kumpli. Można łączyć się w grupy i walczyć z kompanem u boku, można także całą eskadrą wykonać jedno z wielu dostępnych zadań. Zabawa przeistacza się wtedy w poważną rozgrywkę – każdy z pilotów dostaje konkretne wytyczne od dowódcy skrzydła i spełnia określoną rolę jako członek grupy.

Przyznam, że z oceną JIV-FA wahałem się dosyć długo. Z jednej strony słaba grafika i rutynowość zadań( zniszcz lotnisko, zatop okręt, patroluj okolicę i... zniszcz wszystko), z drugiej – świetny dźwięk, multiplayer i niezła dawka emocji powodują, że gra plasuje się pośrodku – solidna, choć niczym nie wyróżniająca się produkcja, która potrafi zająć kilka wieczorów.

Marcin „Fajek” Hajek

Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?
Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?

Recenzja gry

Choć Farming Simulator 25 nie przynosi wszystkich zmian, o jakie prosili fani, to dzięki takim funkcjom jak deformacja terenu i GPS jawi się jako najlepsza dotychczas odsłona cyklu. Odsłona, która daje mnóstwo frajdy - a z modami będzie jeszcze lepiej!

Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka
Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka

Recenzja gry

MechWarrior 5: Clans zapowiadał powrót serii do motywów, które stanowiły o jej świetności w połowie lat 90. XX wieku. O grze było jednak dość cicho przed premierą, co wzbudzało moje obawy. Czy studio Piranha Games stworzyło w końcu tytuł godny przodków?

Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE
Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE

Recenzja gry

Expeditions: A MudRunner Game to powolna jazda w terenie dla cierpliwych kierowców. Świetną mechanikę jazdy ze SnowRunnera opakowano tu jednak w nudną otoczkę ekspedycji naukowych, które głównie irytują prymitywnymi minigrami.