autor: Maciej Krakowiak
In Cold Blood - recenzja gry
„In Cold Blood” to typowa gra action-adventure. Twoim zadaniem jako tajnego agenta MI6 jest odnalezienie zaginionego przyjaciela gdzieś na terenach jednej z republik radzieckich. Ale jak sam się przekonasz sprawy potoczą się w zupełnie innym kierunku ...
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Od pewnego czasu mogliśmy odczuć, że gry przygodowe odchodzą do lamusa, jednak za sprawą kilku ostatnio wydanych pozycji możemy zaobserwować stopniowe odmłodzenie tego gatunku. Postęp technologiczny jest nieubłagany, dzisiaj wszyscy chcą oglądać tylko gry 3D zamiast starannie dopracowanej płaskiej grafiki 2D. Zmusiło to twórców do wytężonej pracy nad stworzeniem czegoś nowego, co by ożywiło podupadający gatunek tych niegdyś popularnych gier. Dzisiaj z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że chyba się to udało. Jako pierwsi wystąpili sami mistrzowie w tej dziedzinie, czyli Lucas Arts ze swoim „Grim Fandango”. Gra odniosła spory sukces, na co niewątpliwie miała wpływ ciekawa fabuła oraz odejście od płaskiego sposobu prezentowania akcji na rzecz 3D. Jednak przede wszystkim autorzy zrezygnowali z klasycznego systemu sterowania typu „point and click”. Później było już z górki wydano nowego Indianę Jonesa, a ostatnio czwartą część Monkey Island. Także inni wydawcy poszli za tym przykładem i dzięki temu mamy do wyboru kilka ciekawych tytułów: The Longest Journey, Road to El Dorado, oraz najnowszą pozycję firmy Revolution – „In Cold Blood”. Wszyscy, którzy wcześniej nie zetknęli się z produktami tej firmy mogą czuć się w pełni usprawiedliwieni, gdyż pomimo że istnieje ona dość długo to do tej pory wydała w sumie aż cztery gry! , a In Cold Blood jest piątą. Premiera pierwszej „Lure of the Temptress” miała miejsce przeszło dziesięć lat temu, drugiej „Beneath a Steel Sky” jeżeli dobrze pamiętam około roku 1994 (według mnie była to jedna z lepszych gier przygodowych tamtego okresu), oraz obie części „Broken Sword”. Ich najnowsze dzieło z przyjemnością chciałbym Wam drodzy gracze bliżej przedstawić, gdyż uważam że jest to pozycja, której wszyscy miłośnicy przygodówek nie powinni zbagatelizować.
„Z Zimną Krwią” (pod takim tytułem jest ta gra rozpowszechniana w kraju) jest grą typu action-adventure, czyli połączeniem przygodówki z grą akcji i widokiem w trzeciej osobie. Oprócz atrakcyjnego tytułu i ładnej grafiki gra ta wyróżnia się niezwykle interesującym scenariuszem. Głównym bohaterem jest tajny agent Cord, John Cord. Od razu nasuwa się słuszne skojarzenie z Bondem, gdyż obaj są Anglikami, agentami wywiadu MI6 tajnych służb Jej Królewskiej Mości. Mają za szefa kobietę, Cord panią o pseudonimie „Alfa” a agent 007 w ostatnich filmach tajemniczą „M”, (tak na marginesie dodam że w książkach Ian’a Fleminga „M” był zawsze mężczyzną). Twoje zadanie rozpoczyna się w Wołgii leżącej gdzieś przy wschodniej granicy byłego ZSRR. Po ogłoszeniu niepodległości na czele nowej republiki staje generał Dimitri Nagarow, były pracownik służby bezpieczeństwa. W nowej republice panuje reżim jak za czasów Stalina w ZSRR. Generał sprawuje rządy żelazną ręką, nie toleruje nieposłuszeństwa, a obywateli mających inne poglądy polityczne bez żadnych skrupułów po cichu likwiduje. Rosja chcąc nie dopuścić do dalszego podziału byłego supermocarstwa zmuszona jest do wysłania wojska. Czerwonoarmiści mają za wszelką cenę stłumić bunt w samozwańczej republice, tymczasem okazuje się że wojska Nagarowa są świetnie przygotowane na odparcie ataku. Zachęcony pierwszym sukcesem prezydent Nagarow postanawia powiększyć granice swojego państwa o sąsiednie kraje. Stany Zjednoczone oraz ONZ nie mogąc pozwolić na dalszy rozlew krwi szybko reagują wysyłając własne wojska. Aby zrównoważyć siły po drugiej stronie opowiadają się Chiny. Sytuacja staje się bardzo napięta, w każdej chwili może nastąpić wybuch nowej wojny światowej. W tym samym czasie wywiad amerykański dowiaduje się, jakoby naukowcy Nagarowa byli bliscy wynalezienia tzw. niebieskiej nefiliny, substancji która podobno ma stanowić niewyczerpalne źródło energii. Aby to sprawdzić CIA wysyła swojego najlepszego agenta Kiefera, który jednak wkrótce po przyjeździe przepada bez śladu. Wtedy to MI6 zostaje poproszone o pomoc w wyjaśnieniu zaistniałej sytuacji. Rola ta przypada oczywiście Cordowi, który na dodatek był bliskim przyjacielem zaginionego Amerykanina. W tym miejscu następuje nagły zwrot akcji gdyż nasz agent zostaje schwytany. Dalszy przebieg gry w 70 % przedstawiony jest w formie retrospekcji. O poszczególnych etapach misji Cord opowiada na kolejnych przesłuchaniach. Takie przedstawienie akcji sprawia że z każdą misją wzrasta nasza ciekawość nad poznaniem zasadniczej kwestii jak doszło do schwytania agenta. Oczywiście nie zdradzę Wam wszystkich szczegółów, jednak wszystko z biegiem wypadków układa się w logiczną całość.
Sterowanie ruchami naszego bohatera odbywa się tylko i wyłącznie przy pomocy kursorów. Oprócz standardowych ruchów jak bieg czy interakcja, możemy także schylać się w celu przeszukania zabitych strażników, jak również postraszyć pistoletem osoby, które nie chcą dobrowolnie współpracować a mogą posiadać niezbędne dla nas informacje. Podczas 9 misji przy niektórych zagadkach będziemy musieli wytężyć nasze szare komórki jak i również wykazać się zręcznością. Na szczęście fragmenty iście zręcznościowe czy też wymagające sporego refleksu nie występują zbyt często. Jak na prawdziwego agenta przystało do dyspozycji mamy trochę gadżetów, czyli tak zwanego standardowego wyposażenia. Na plan pierwszy wysuwa się przenośny komputer ukryty w zegarku – Remora. Dzięki temu urządzeniu możemy włamać się do każdego terminala, przez co dostaniemy dostęp do wielu interesujących danych, czy też otworzymy sobie drzwi w sąsiednim pomieszczeniu. Drugim przydatnym urządzeniem jest mina EMP, która wysyłając impuls elektromagnetyczny pozwala na zniszczenie wrogich robotów. Do swojej dyspozycji mamy także półautomatyczny pistolet. Niestety jest on pozbawiony celownika przez co dokładny strzał jest mocno utrudniony. Jednak przed jego użyciem radzę się zastanowić, gdyż każdy niepotrzebny hałas może przywołać kilku „towarzyszy” z sąsiedniego pomieszczenia co zwykle kończy się dla nas bardzo nieprzyjemnie. O wiele lepszym a przede wszystkim cichym sposobem jest jeden silny cios w kark który definitywnie rozwiązuje sprawę. Jednak nie zawsze musimy uciekać się do tak drastycznych metod. Na przykład strój technika sprawia, że patrolujący teren strażnicy zupełnie nas ignorują przez co mamy pewną swobodę w działaniu.
Grafika niekiedy zapiera dech w piersiach. Obraz przedstawiony jest z kilku statycznych kamer, wszystkie lokacje (a jest ich około 400) są prerenderowane, jedynie postacie są renderowane w czasie rzeczywistym. Autorzy uraczyli nas także dużą ilością rewelacyjnych przerywników filmowych które są bardzo dobrze wkomponowane w akcje gry. Kilka słów należy także powiedzieć o muzyce. Pojawia się sporadycznie, słyszymy ją tylko w decydujących momentach rozgrywki przez co znacząco wpływa na ogólny klimat. Także polska lokalizacja za sprawą dystrybutora którym jest Licomp Empik Multimedia stoi na wysokim poziomie. Jedynym małym minusem jest fakt, że podkładania głosów nie zatrudniono jakichś sław polskiego kina przez co mamy wrażenie jakby ich gra była bez wyrazu, taka trochę amatorska. Osobiście spodobał mi się pomysł że wszystkie postacie rodowitych Wołgian mówią z wyczuwalnym rosyjskim akcentem.
W ICB gra się naprawdę przyjemnie. Wprawdzie jest kilka miejsc w których można się zaciąć jednak nie powinno to stanowić zbytniego problemu dla wytrawnych graczy. Na pewno będziemy zmuszeni do powtarzania kolejnych etapów, gdyż w większości walk Cord za często ginie, przez co niektórzy mogą czuć się nieco poirytowani. Na pewno gra ta posiada kilka wad, jak choćby zbyt mało szczegółów w modelach postaci, czy trochę niedopracowany system sterowania (zdarzyło mi się w kilku miejscach zaklinować). Także moim zdaniem pozom trudności nie został najlepiej wyważony. Pomimo tego gra ma tak ciekawą i wciągającą historię że wszyscy którzy zdecydują się na jej kupno na pewno nie pożałują. Jest to niewątpliwie jedna z ciekawszych gier ostatniego czasu, i na długo powinna przykuć do monitora. Na koniec mała ciekawostka. Jeżeli kupiłeś tą grę przed końcem stycznia 2001 to możesz wygrać jeden z dwudziestu zegarków Timex z systemem Data Link. Trzymam za Ciebie kciuki, może to właśnie Tobie się poszczęści.
Maciej „KrakMan” Krakowiak