Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 czerwca 2007, 15:43

autor: Bartosz Sidzina

Hospital Tycoon - recenzja gry

Czy Theme Hospital doczekał się godnego następcy? Czy reanimacje hitów sprzed lat mają sens? Czy są one w stanie sprawić, że nieco stare już produkcje zabłysną na nowo?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Rynek gier komputerowych jest ogromny. Każdy miłośnik wirtualnej rozrywki ma swój ulubiony gatunek. Są przygodówki, symulatory, RPG-i, wyścigi, a także... tycoony. Sporo już wody upłynęło, odkąd wyodrębniona została ta kategoria gier strategicznych. Programiści parający się tworzeniem strategii ekonomicznych zdołali zajrzeć w najciemniejsze zakamarki świata i wydają coraz to bardziej zakręcone tytuły, pozwalające wcielić się w rolę menagera/dyrektora określonej placówki/firmy. Mieliśmy okazję zarządzać m.in. parkiem rozrywki, ZOO, lotniskami, więzieniem, a nawet browarem. Jednak tycoonów nigdy za wiele, jak mawiał pewien mądry uczony, i tak za sprawą panów z Deep Red Games będziemy świadkami reanimacji szpitalnego symulatora. Hospital Tycoon, jak już się pewnie domyślacie, został stworzony na bazie Theme Hospital. Chociaż jeszcze przed premierą okrzyknięty jego następcą, nie do końca słusznie. Otóż HT jest „nastepcą duchowym”, tzn. posiada pewne zapożyczenia, podobną myśl przewodnią, jednak w żadnym wypadku nie nazwałbym go następcą TH. Po prostu się nie umywa do hitu z przed lat.

No, powiedz „aaaa”, tylko nie za głośno.

W Hospital Tycoon dostępne są dwa tryby rozrywki: fabularny (Story Mode) oraz swobona rozgrywka (Sandbox). Gracz wciela się w świeżo upieczonego dyrektora placówki szpitalnej. W zasadzie to trzech placówek. Kampania zaserwowana w grze dzieli się na 3 sezony po 4 „odcinki” w każdym. Dlaczego sezony? Ano dlatego, że autorzy wpadli na pomysł, by nieco ożywić nudną strategię i wprowadzili historię rodem z opery mydlanej. My jednak nie będziemy mieli wpływu na obrót wydarzeń opowiedzianej historii. Musimy jedynie wypełnić powierzone nam zadania.

Do obowiązków należy przede wszystkim dbanie o dobro pacjenta i personelu. Uruchamiając Story Mode po raz pierwszy, miałem wrażenie jakbym przechodził pokaźny tutorial. Naturalnie, jestem za, zwłaszcza jeśli chodzi o pierwszą misję, ale żeby zaznajamiać gracza z podstawami w trzecim sezonie? Nie muszę zatem chyba wspominać, że rozgrywka w trybie fabularnym należy do banalnych. Nawet Ci, którzy nie grali przedtem w tego typu tytuły, będą w stanie przejść HT „od kopa” w godzinę lub dwie. Co prawda autorzy zapowiadali, że zarówno stary wyjadacz strategii jak i zupełny laik nie będą mieli kłopotów z opanowaniem gry, no ale ludzie! Bez przesady!

Jak wygląda rozgrywka? Ano przyjęty został jeden, w pełni zautomatyzowany schemat. Pacjent przychodzi do szpitala, rejestruje się i czeka grzecznie na przyjęcie przez doktora. Jeśli doktor rozpozna symptomy, następuje szczegółowa diagnoza oraz samo leczenie. Jeśli jednak nie uda mu się zidentyfikować choroby, pacjent musi przejść dodatkowo specjalne badania. Po rozpoznaniu dolegliwości, chory udaje się na specjalistyczne badania do różnych oddziałów szpitala. Nasza rola w tym wszystkim to zapewnienie aparatury medycznej niezbędnej do leczenia oraz zatrudnienie dostatecznej liczby personelu, by zniwelować kolejki w poczekalni. To ostatnie jest szczególnie ważne, gdyż jeśli w odpowiednim czasie nie pomożemy poszkodowanemu, ten kopnie w kalendarz, a co za tym idzie, notowania szpitala polecą na łeb na szyję.

Ojoj, a co to się stało?

HT to strategia ekonomiczna z wątkami komediowymi, a także lekką nutką... The Sims! Tak, tak, dobrze przeczytaliście. Już przy pierwszym uruchomieniu rzuca się w oczy niemal identycznie wyglądające menu użytkownika z Simsów. Ponadto, programiści zaserwowali nam możliwość kontrolowania każdego z pracowników. Możemy takiemu rozkazać udać się w określone miejsce lub chcąc zwiększyć satysfakcję z pracy, możemy farmaceucie pozwolić się poobijać, sprzątaczce poflirtować z chirurgiem albo nawet nawiązać romans z pielęgniarzem. Powiem szczerze, że dosyć ciekawy pomysł jak na tycoona. Szkoda tylko, że nasza interakcja kończy się na rozrywce podopiecznych. Nie możemy pracownika zagonić do roboty (wyjątkiem jest inżynier, sprawujący pieczę nad prawidłowym działaniem maszyn), ani kazać, by zajął się konkretnym pacjentem. Jeśli chodzi o wykonywaną przez niego pracę, panuje prawdziwa „róbta co chceta”.

Jeśli zaś chodzi o elementy komediowe, to przede wszystkim wspomniana wcześniej historia przedstawiona w formie odcinków. Zaprezentowane zostały nie tylko miłosne rozterki lekarzy z pielęgniarkami, ale znajdzie się także miejsce na zdradę, a nawet sabotaż. Kolejny zabawny element gry to choroby. Jest ich około 18 i jesteście w wielkim błędzie, jeśli myślicie, że będziecie leczyć grypę czy zapalenie płuc. Dolegliwości są, można by powiedzieć, lekko niestandardowe. No, bo czy w takim szpitalu np. w Leśnej Górze leczy się „Szaloną Małpę” albo „Smoczy Oddech”? Ano nie.

Programiści nie wyzbyli się także wielu bugów w swojej produkcji. Jednym z nich jest kamera. Pozwala na duże przybliżenie, pozwalające zobaczyć nawet detale ubrania czy mimikę twarzy, jednak nie pozwala się oddalić na tyle, by zorientować się, w której części szpitala aktualnie się znajdujemy. Kolejny błąd to beznadziejna SI, zarówno personelu jak i samych pacjentów. Gość, który za moment będzie wąchał kwiatki od spodu, posiadając zaledwie kilka procent zdrowia, jest skłonny pospacerować lub iść na kawkę. W tym samym czasie lekarz mający go leczyć, zbija bąki w swoim gabinecie. Dopatrzyłem się jeszcze jednego błędu. Z sali z zainstalowaną aparaturą dla kilku osób może korzystać tylko jeden pacjent. Da się go jednak naprawić budując dodatkowe przebieralnie.

Jeśli chodzi o oprawę wizualną programu, (patrząc przez pryzmat strategii) nie mogę HT nic zarzucić. Nie jest to gra rewelacyjna, ale i też nie jest zła. Za to przepełniona jest non stop powtarzającymi się tymi samymi animacjami. Grafika utrzymywana jest w klimatach komiksowo-disney’owskich. Podobną można było zobaczyć np. w Airline Tycoonie. O oprawie dźwiękowej także raczej nie można powiedzieć dobrego słowa. Chociaż zapętlona melodyjka grająca w tle nie przeszkadza, to gdy usłyszałem, jak sekretarka wprowadza mnie w tajniki zarządzania, aż mnie poskręcało. Wyglądało to mniej więcej tak: „Daaaaaah doooooooh... OOooOOOo!! Piiiidibiiiidiii aaaaaaa!” – porażka. Denerwujące dla uszu są też niektóre z chorób. Pacjent cierpiący na lycanthropy (wilkołactwo) bez przerwy wyje. Jednego takiego jeszcze można zdzierżyć, ale jak takich przyjdzie siedmiu, to aż się prosi o wyłączenie dźwięku albo zapuszczenie sobie własnego soundtracka na winampie.

Katarek? Zatkany nosek? Zaraz się tym zajmiemy.

Podsumowując, Hospital Tycoon to pozycja przeciętna. Nie posiada tego potencjału, który spotkać można było w TH. Duża liczba błędów, bardzo niska SI oraz banalny poziom trudności, kładą tę grę na półce z tytułami, w które kiedyś tam można sobie chwilę zagrać. Dłuższa rozgrywka w trybie wolnym jest po prostu nudna. Proces leczenia jest całkowicie automatyzowany. Jedyne, co wymaga od nas wzmożonego klikania, to budowa sal, wyposażenie ich i udekorowanie. Jest jeszcze ta lekka nutka Simsów, ale to wciąż za mało, by przyciągnąć przed ekran monitora na dłużej. Fanom TH zdecydowanie odradzam, gdyż mogą się srogo zawieść.

Bartosz "bartek" Sidzina

PLUSY:

  • humor;
  • romanse pracowników.

MINUSY:

  • irytująca oprawa audio;
  • zapętlone animacje;
  • kamera;
  • sztuczna inteligencja;
  • za niski poziom trudności;
  • gra często się „sypie”;
  • nieudana próba odtworzenia starego hitu.
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?