Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Assassin's Creed: Odyssey - Dziedzictwo pierwszego ostrza Recenzja gry

Recenzja gry 3 grudnia 2018, 15:13

Graliśmy w DLC Legacy of the First Blade do AC Odyssey – wreszcie asasyni w asasynie

Podobnie jak przy Tyranii króla Waszyngtona, Ubisoft dzieli DLC do Assassin's Creed: Odyssey na trzy części. Sprawdziliśmy, jak sprawdza się pierwsza z nich. Oto Legacy of the First Blade.

Recenzja powstała na bazie wersji PS4. Dotyczy również wersji XONE

Informacji o uwzględnieniu Dariusza w pierwszym dodatku do Assassin’s Creed: Odyssey, którą Ubisoft podał fanom w połowie września, nie przyjąłem z zadowoleniem. Przed premierą najnowszej gry ze skrytobójcami w roli głównej łudziłem się, że to właśnie ten proto-asasyn będzie najważniejszym łącznikiem coraz mocniej oddalającej się od pierwotnej koncepcji sagi z rozwijanym przez lata uniwersum. I niestety –moje obawy były słuszne. Odyssey okazało się „Asasynem” bez asasynów i nie przekonało mnie zarówno położenie większego nacisku na wątek Pierwszej Cywilizacji, jak i karkołomne tłumaczenia miłośników serii, że „asasyństwo” to jedynie zbiór ogólnych postaw, które nie muszą tworzyć tytułowego kredo, a tym bardziej tworzyć czegoś na wzór zakonu.

Odyssey jest już jednak wspomnieniem (niezbyt dla mnie miłym, nie ukrywam), możemy więc poznęcać się nad dodatkiem wydawanym w postaci epizodów, który jutro trafi do wszystkich posiadaczy przepustki sezonowej. Ubisoft eksperymentował już wcześniej z taką formą dystrybucji DLC (Tyrania króla Waszyngtona do „trójki”) i teraz uznał, że czas wrócić do tego pomysłu. Po co? Powód jest banalny. Wydając kolejne odcinki opowieści, francuski gigant zamierza utrzymać fanów w przekonaniu, że cały czas dostarcza nową zawartość, a co za tym idzie, mocno przedłużyć żywotność samej podstawki. Trudno odmówić temu rozumowaniu logiki.

Gdzieś już to widziałem. - 2018-12-03
Gdzieś już to widziałem.

A GDZIE OCENA?

Na razie graliśmy tylko w pierwszą z trzech części Dziedzictwa pierwszego ostrza, więc nie możemy ocenić całości DLC.

Historia Dariusza

Tyle tytułem wstępu, teraz konkrety. Werdykt wydam od razu – Dziedzictwo pierwszego ostrza, a właściwie jego pierwszy odcinek, to dodatek wręcz wyśmienity i dający nadzieję, że kolejne epizody wniosą sporo dobra do całego uniwersum. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Fabuła w całości koncentruje się na postaci Dariusza, w sadze o skrytobójcach od dawna znanego jako ten, który jako pierwszy wykorzystał do zabójstwa ikoniczną broń wojowników cienia – ukryte ostrze. Ścigani, bo taki tytuł nosi premierowy odcinek, ze szczegółami przybliżają zresztą to wydarzenie, nie zostawiając fanom żadnego pola do domysłów. To bardzo miła odmiana po Origins, w którym deweloperzy dość niespodziewanie pominęli scenę śmierci Kleopatry i zaprezentowali ją dopiero w jednym z komiksów. Dla dużej część graczy był to wielki zawód.

Graliśmy w DLC Legacy of the First Blade do AC Odyssey – wreszcie asasyni w asasynie - ilustracja #2

KTO JEST KIM?

Jeśli nie umilacie sobie dnia codziennego lekturą fanowskiej encyklopedii serii Assassin’s Creed, zapewne nie wiecie, kim był Dariusz. Ten zabójca działał na stulecia przed formalnym powstaniem zakonu asasynów, w piątym wieku przed naszą erą. W tym czasie Zakon Starożytnych wspierał tyranię perskiego króla Kserksesa I, a Dariusz zbuntował się przeciwko niej i wykorzystał ukryte ostrze, żeby zabić złego władcę. Co ciekawe, posąg Dariusza z ukrytym ostrzem na ręce mogliśmy zobaczyć już w Assassin’s Creed II.

Największą zaletą Ściganych jest to, że mamy do czynienia z rozszerzeniem poukładanym i spójnym. Nie ma tu miejsca na kontynuację dyrdymałów o nudnej jak flaki z olejem odysei najemników z Kefalonii, gdzie fabuła kleiła się równie skutecznie jak ciasto na pierogi, do którego ktoś zapomniał dodać wody. Nasi podopieczni z podstawki (Alexios lub Kassandra) są tu wręcz drugoplanowymi bohaterami, a całe show kradnie Dariusz. Aura tajemnicy wokół tego proto-asasyna sprawia, że kolejne misje wykonujemy tylko po to, by faktycznie dowiedzieć się czegoś więcej o jego przeszłości i motywacjach. Znamienny jest fakt, iż dopiero po kontakcie z Dziedzictwem bardziej dostrzega się to, czego Odysei faktycznie brakowało – konkretnej opowieści o preferujących mrok mordercach.

Dodatek dość często pyta o nasz stosunek do Dariusza. Jesteśmy ciekawi, czy będzie mieć to przełożenie na zakończenie całej historii. - 2018-12-03
Dodatek dość często pyta o nasz stosunek do Dariusza. Jesteśmy ciekawi, czy będzie mieć to przełożenie na zakończenie całej historii.

NA PÓŁNOC

Akcja dodatku rozgrywa się w Macedonii, czyli regionie, który w podstawce został potraktowany trochę po macoszemu. Na razie nie wiadomo, czy autorzy pokuszą się o stworzenie nowego obszaru w kolejnych odcinkach sagi, ale byłoby miło przesunąć granicę, zwłaszcza od północnej strony mapy, gdzie znajduje się Olimp. Wersja recenzencka nie pozwalała zagrać bohaterami z Odyssey, dlatego nie wiemy, czy Dziedzictwo podniesie limit poziomu postaci. Wszystkie misje wymagały 43 poziomu doświadczenia.

Spotkanie ze starymi znajomymi

Oprócz tego autorów należy pochwalić za wyciągnięcie z cienia Zakonu Starożytnych, który grał pierwsze skrzypce w Assassin’s Creed: Origins. Choć uważam, że wątek kultu Kosmosa był najmocniejszym punktem Odysei, z zadowoleniem przyjąłem fakt, iż główni wrogowie Bayeka powrócili w dodatku. Ich obecność dowodzi, że proto-templariusze są nie tylko starsi, niż nam się to do tej pory wydawało, ale też doskonale zorganizowani. Z zakonem tym w Dziedzictwie związana jest pewna tajemnica, która stanowi doskonały fundament ewentualnych dalszych wydarzeń. W Ściganych dopiero poznajemy człowieka stojącego na czele owej organizacji i nie ma żadnych wątpliwości, że zmierzymy się z nim w kolejnych odcinkach najnowszej minikampanii.

Jedyną wadą rozszerzenia dla niektórych może być tylko jego długość. Wszystkie misje wchodzące w skład głównego wątku ukończyłem w niespełna dwie godziny, a trzy dodatkowe zadania poboczne zajęły mi kilkanaście minut. To niewiele, ale pamiętajmy, że cała opowieść rozłożona jest na trzy odcinki. Poza tym gra pozwala jeszcze pobawić się w eliminowanie członków Zakonu Starożytnych, co przypomina pogoń za czcicielami kultu Kosmosa. Rozpracowanie dwóch kolejnych celów, których nie uwzględnia fabuła, nie powinna nam jednak zabrać więcej niż dodatkową godzinę.

Graliśmy w DLC Legacy of the First Blade do AC Odyssey – wreszcie asasyni w asasynie - ilustracja #4

KWESTIA CENY

Najprostszym sposobem na zdobycie Dziedzictwa pierwszego ostrza jest zakup season passa. W oficjalnym cyfrowym sklepie Ubisoftu zapłacimy za niego 159,90 złotych. W tej cenie dostaniemy także drugi trzyodcinkowy dodatek poświęcony mitycznej Atlantydzie, a także bonusową misję i zremasterowaną wersję Assassin’s Creed III oraz Liberations. Drugą opcją jest kupno pakietu z grą i season passem, czyli tzw. złotej edycji. Kosztuje ona aż 399 złotych w sklepie Ubisoftu lub kilkanaście złotych mniej, jeśli poszukamy w sieci lepszej oferty.

Asasyn w „Asasynie” – wreszcie... - 2018-12-03
Asasyn w „Asasynie” – wreszcie...

Jestem niezmiernie ciekawy, jak dalej potoczy się akcja Dziedzictwa. Autorzy zaoferowali solidny wstęp, który przybliża postać Dariusza, ale nie odkrywa jeszcze wszystkich kart. Choć moja Kassandra kilkakrotnie zwracała uwagę na klingę, za pomocą której proto-asasyn morduje ludzi, gra umiejętnie unika tematu pochodzenia i działania ostrza, zostawiając te kwestie na później. To dobrze, bo z samą bronią też wiąże się kilka interesujących pytań. Fani chętnie dowiedzą się, kto zaprojektował ten mechanizm, jak on działa (Dariusz nosi ukryte ostrze na zewnętrznej stronie ręki, a nie na wewnętrznej jak Bayek) i przede wszystkim, w jaki sposób znalazł się on ostatecznie w Egipcie.

Można mieć pewne obawy, czy deweloperzy zechcą w ogóle na te pytania odpowiedzieć, ale obecność w Ściganych sceny ze słynnym zabójstwem Kserksesa przekonuje mnie, że tym razem te najciekawsze wydarzenia nie zostaną przeniesione do komiksów i gra faktycznie wykona swoją powinność. I tego się trzymajmy.

O AUTORZE

Ukończyłem Assassin’s Creed: Odyssey, ale nie jestem jakoś szczególnie zachwycony tą odsłoną cyklu. W moim prywatnym rankingu „Asasynów” jest to produkt na siódemkę, znacznie lepiej bawiłem się w Origins. Dziedzictwo, jak na razie, oceniam lepiej niż Odyseję.

ZASTRZEŻENIE

Koszty wyjazdu na pokazy prasowe do Warszawy pokryliśmy we własnym zakresie.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Grasz jeszcze w Assassin's Creed Odyssey?

Tak
49,9%
Nie, już skończyłem/am
15%
Jeszcze nie zacząłem/am
35,1%
Zobacz inne ankiety
Recenzja gry Metaphor: ReFantazio - piękna baśń na 100 godzin zachwyca systemem walki, choć razi moralizatorstwem
Recenzja gry Metaphor: ReFantazio - piękna baśń na 100 godzin zachwyca systemem walki, choć razi moralizatorstwem

Recenzja gry

Metaphor: ReFantazio to ogromne, naprawdę ogromne jRPG, w którym przepiękna oprawa audiowizualna idzie w parze z angażującym systemem walki i genialnymi projektami przeciwników - szkoda, że w warstwie fabularnej nie wszystko zagrało tak, jak powinno.

Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii
Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii

Recenzja gry

Po dziewięciu latach i bankructwie oryginalnych twórców, seria Mario & Luigi powraca z całkiem nową odsłoną. Brothership to godna kontynuacja serii, logicznie rozwijająca motywy poprzedniczek - lecz pokazuje także, że więcej to nie zawsze lepiej.

Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało
Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało

Recenzja gry

Dragon Age: The Veilguard robi wiele rzeczy, za które gracze pokochali gry BioWare – lecz zarazem przypomina, jak wiele w gatunku RPG da się wykonać znacznie lepiej.