Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 października 2006, 14:03

autor: Jacek Hałas

Gotowe na wszystko - recenzja gry

Gra Desperate Housewives to ciekawa i zarazem nieliniowa przygodówka, przy której można się nieźle bawić. Dwanaście rozdziałów kampanii powinno wystarczyć na co najmniej 2-3 dni intensywnej gry.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Kto by pomyślał, że serial traktujący o perypetiach amerykańskich gospodyń domowych zjedna sobie sympatię wielu telewidzów, także tych, którzy na co dzień od typowych oper mydlanych starają się trzymać z daleka. Ogromnego sukcesu Desperate Housewives można doszukiwać się między innymi w niepowtarzalnej atmosferze, którą producentom udało się wytworzyć, a następnie umiejętnie rozwijać. Warto też zwrócić uwagę na główne bohaterki, które swoimi sekretami najchętniej z nikim innym by się nie dzieliły. Prawda w większości przypadków wychodziła jednak na jaw i to w dość niecodziennych sytuacjach. Tych kilka słów wstępu w zupełności jednak wystarczy. Mamy się bowiem przyjrzeć bazującej na tej telewizyjnej produkcji grze. Nie ukrywam, iż sam pomysł stworzenia wirtualnego odpowiednika serialu początkowo wydał mi się dziwny. Jak się jednak okazało, producent dość zgrabnie dopasował poszczególne elementy. W rezultacie nie otrzymaliśmy wiernego naśladowcy serii The Sims, który nie miałby się właściwie czym wyróżnić, a bardziej złożoną przygodówkę, oferującą jednocześnie dość dużą swobodę przy podejmowaniu kolejnych decyzji.

Przekłamania w wyświetlaniu grafiki (głównie chodzi o przenikanie obiektów) są tu niestety na porządku dziennym...

Jedna z najważniejszych kwestii, o której już teraz wypadałoby wspomnieć, dotyczy głównych bohaterek serialu. Mowa tu oczywiście o Gabrielle Solis, Bree Van De Kamp, Susan Mayer i Lynette Scavo. W żadną z tych postaci nie będziemy się mogli wcielić. W moim przekonaniu jest to słuszne posunięcie. Jednocześnie należy dodać, iż ze wspomnianymi wyżej gospodyniami domowymi będziemy mogli wchodzić w różnego rodzaju interakcje, o których szerzej powiem nieco później. Fani serialu nie mają powodów do obaw, gdyż autorzy gry o nich nie zapomnieli. Przede wszystkim, w trakcie zabawy istotne role odgrywają także inne postaci. Mam tu na myśli między innymi Mike’a Delfino czy Edie Britt. Nie zmieniło się też miejsce akcji. Mamy więc do czynienia z przedmieściami Wisteria Lane, a także znajdującym się w tej okolicy centrum handlowym. Ponadto przy ładowaniu właściwej mapy możemy rozwiązywać niezbyt skomplikowane quizy. Powinno to szczególnie ucieszyć tych graczy, którzy są przekonani o tym, iż o serialu wiedzą dosłownie wszystko. Szkoda tylko, że pytania bardzo szybko zaczynają się powtarzać.

Najwyższa już chyba pora powiedzieć nieco więcej na temat głównej bohaterki gry, którą jeszcze przed rozpoczęciem właściwej zabawy będziemy musieli utworzyć. Opcje modyfikacji wyglądu naszej gospodyni nie są rozbudowane, ale w zupełności powinny wystarczyć. Po zakończeniu procesu kreacji przenosimy się na Wisteria Lane, tak aby zamieszkać w doskonale znanej miłośnikom serialu okolicy. Warto jednocześnie dodać, iż główna bohaterka przeprowadza się w to miejsce ze swoją rodziną (mąż i syn). Postaci te odgrywają jednak drugoplanowe role. Nie będziemy również mogli przejmować nad nimi kontroli. To jedna z najważniejszych kwestii odróżniających omawiany tytuł od serii The Sims. Nie ma co jednak narzekać, gdyż producent zadbał o całą masę atrakcji. Właściwa zabawa podzielona została na 12 rozdziałów, tworzących swego rodzaju wirtualny sezon serialu. W kolejnych rozdziałach zajmujemy się przede wszystkim odkrywaniem szczegółów z przeszłości wykreowanej przez nas gospodyni. Okazuje się bowiem, iż 20 lat temu uczestniczyła ona w dziwnym wypadku samochodowym, w wyniku którego doznała amnezji. Nie chcę oczywiście zdradzać zbyt dużej ilości szczegółów. Dodam więc jedynie, iż wątek ten został przedstawiony w dość ciekawy sposób. Zakończenie jest co prawda oczywiste, ale jak na możliwości niezbyt skomplikowanej gry komputerowej nie jest źle.

Podobnie jak w grach z serii „The Sims”, można ustawić, czy ściany budynków mają być widoczne (częściowo/całkowicie) czy może nie.

Szerzej o kwestiach związanych z wchodzeniem w interakcje z innymi postaciami powiem nieco później. Na razie skupmy się na tych sprawach, które w bezpośredni sposób powiązane są z prowadzeniem życia na Wisteria Lane. Jak już wcześniej wspomniałem, wszystkie te elementy zostały w dość widoczny sposób ograniczone. Wymagającym graczom takie uproszczenia mogą przeszkadzać. W moim przekonaniu niektóre posunięcia producentów były słuszne, choć pewne elementy gry można było przygotować w ciekawszy sposób.

Już na samym starcie wypadałoby zaznaczyć, iż nie musimy się zbytnio martwić o zaspokajanie podstawowych potrzeb. Główna bohaterka nie musi regularnie odwiedzać łazienki czy spożywać posiłków. Wszystko to potraktowano z lekkim przymrużeniem oka. Tak na dobrą sprawę zadbano jedynie o cztery podstawowe typy potrzeb – wyglądu, spokoju, kontaktów z innymi ludźmi oraz zadowolenia. Co więcej, zaspokajanie ich nie sprawia zazwyczaj większych problemów. Wystarczy jedynie wskoczyć od czasu do czasu pod prysznic, uciąć sobie pogawędkę z członkiem rodziny czy włączyć na chwilkę telewizor.

Gracz nie musi się też martwić o fundusze. W Desperate Housewives właściwie nie można zbankrutować, a ryzykujemy jedynie wtedy, gdy przystępujemy do gry w pokera. Szkoda też, iż pieniążków właściwie nie ma na co przeznaczać. Tak na dobrą sprawę można wymienić jedynie kilka obiektów w domu (na lepsze), np. prysznic lub sofę. Pewne urozmaicenie stanowią sklepy, które zlokalizowano we wspomnianym już wyżej centrum handlowym. Jednak także i one szybko mogą się znudzić. Miłośnicy kolekcjonowania coraz to droższych rzeczy z całą pewnością będą zawiedzeni. Ostatnia kwestia dotyczy codziennych obowiązków domowych. W większości przypadków opłaca się zatrudnić sprzątaczkę, firmę cateringową lub ogrodnika, tym bardziej iż usługi te nie są zbyt drogie.

Liczba elementów ubioru dla wielu graczy może się okazać niewystarczająca.

Elementy „przygodówkowe”, które stanowią podstawowy składnik omawianej gry, wykonane zostały na szczęście na zdecydowanie wyższym poziomie. Najwięcej czasu musimy spędzić na odbywaniu rozmów z zamieszkującymi świat gry osobami. Można to zrealizować na kilka różnych sposobów. Najprościej jest oczywiście udać się do jednego z okolicznych domostw. Dodatkowo możemy skorzystać z bardzo przydatnej minimapy, tak aby szybciej przenieść się w wybrane przez siebie miejsce. Równie dobrze można zatrzymywać napotykane osoby, jak chociażby listonosza, z którym można sobie do woli poflirtować, czy też wypytać o sprawy potrzebne do wykonania zleconej misji. Ostatni wariant zakłada z kolei skorzystanie z telefonu komórkowego. W książce telefonicznej lądują bowiem nazwiska tych osób, które mieliśmy już okazję bliżej poznać. Przejdźmy jednak do samych rozmów, gdyż zostały one rozwiązane w bardzo ciekawy sposób. Jak już wcześniej wspomniałem, gra cechuje się sporą nieliniowością rozgrywki, która objawia się między innymi podczas wybierania kolejnych opcji dialogowych. Najczęściej jest bowiem tak, iż kolejne odpowiedzi w znaczący sposób się od siebie różnią. Osobę, z którą prowadzimy rozmowę równie dobrze możemy obrazić, jak i spróbować jej pomóc.

Oprócz rozpoczęcia „standardowej” rozmowy możemy także skorzystać z kilku innych opcji. Jedna z ciekawszych spraw dotyczy wynajdywania sekretów mieszkańców Wisteria Lane. Należy jednak dodać, iż nie jest to zbyt proste. Osoba taka musi darzyć nas sporym zaufaniem. Dodatkowo należy umiejętnie wybierać kolejne odpowiedzi. Pozyskane informacje lądują następnie w specjalnie wyznaczonej do tego celu zakładce. To, czy spróbujemy je w jakiś sposób wykorzystać, jest już oczywiście uzależnione wyłącznie od nas. Korzystając z okazji warto byłoby też powiedzieć nieco więcej na temat pozyskiwanych w trakcie zabawy zadań. Zdecydowanie ważniejszą rolę odgrywają oczywiście obowiązkowe questy. Pozwalają one bowiem przejść do kolejnych rozdziałów kampanii. Muszę przyznać, iż zadania te zaskoczyły mnie ogromnym zróżnicowaniem.

Niejednokrotnie jest też tak, iż dany problem możemy rozwiązać na wiele różnych sposobów. Świetnym przykładem może być pojawiający się w jednym z wcześniejszych rozdziałów pokaz mody. W zależności od naszych upodobań możemy pomóc w organizacji całego przedsięwzięcia, pozyskując jednocześnie odpowiednią suknię, bądź też zdecydować się na propozycję jednej ze złośliwych sąsiadek i przeprowadzić mały sabotaż. Szkoda tylko, iż wybieranie „złej” ścieżki nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami. W trakcie zabawy wykonujemy też cały szereg mniej istotnych i zarazem nieobowiązkowych zadań. Możemy na przykład przystąpić do konkursu kulinarnego, pomóc jednej z sąsiadek w przygotowaniu kolacji, czy też zająć się eksterminacją robaków, które zagnieździły się w ogródku. Jedno jest pewne – na brak atrakcji z całą pewnością nie można narzekać.

Gotowanie jest jedną z ciekawszych minigier „Gotowych na wszystko”.

Zabawa jest dodatkowo urozmaicana czterema różnymi mini-grami, do których możemy w dowolnym momencie przystąpić. Zdecydowanie najbardziej ciekawie przedstawia się możliwość przygotowywania kolejnych potraw. Musimy umiejętnie klikać myszką, szatkując kolejne warzywa, czy też zadbać o to żeby w odpowiednim momencie przewrócić smażoną rybę. Szkoda natomiast, że nie pozostawiono tu żadnej swobody działania. Wszystkie potrawy muszą być przygotowywane zgodnie z gotowym przepisem. Gracz nie może sobie pozwolić na żadne odstępstwa, a na dodatek musi się śpieszyć, tak aby zmieścić się w określonym limicie czasowym. Potrawy są na koniec oceniane, aczkolwiek nie miałem żadnych problemów z uzyskaniem najwyższych not, nawet wtedy, gdy przygotowywałem bardziej skomplikowane potrawy.

Druga mini-gra związana jest z pielęgnacją wspomnianego już ogródka. Musimy tępić robactwo, wyrywać chwasty oraz podlewać rośliny. Równie dobrze może się tym jednak zajmować wynajęty ogrodnik. Wtedy musimy jedynie zadbać o zasadzenie droższych i zarazem bardziej okazałych roślinek. Kolejna mini-gra związana jest z niektórymi zadaniami kampanii. Możemy się bowiem włamywać do znajdujących się w okolicy domostw. Należy to robić (poza paroma wyjątkami) wyłącznie po zapadnięciu zmroku. Mamy tu do czynienia z bardzo uproszczoną skradanką. Nie można zbytnio hałasować, a na dodatek należy uważać na mijane po drodze przedmioty. Ukradzione dobra można następnie sprzedać u lokalnego pasera, zyskując tym samym trochę gotówki. Ostatnia gra to poker (Texas Hold’em), do którego przystępujemy przy wykorzystaniu domowego komputera. Należy się jednak pilnować, gdyż można tu stracić naprawdę sporo gotówki. Zabawa z komputerowymi przeciwnikami sprawia jednak dużo przyjemności, tym bardziej iż można próbować odwracać ich uwagę. ;-)

Oprawa wizualna Desperate Housewives stanowi bez wątpienia najgorzej wykonany element tej gry. Właściwie nie można na jej temat nic dobrego powiedzieć. Zacznijmy od tego, iż napotykane w trakcie zabawy obiekty sprawiają wrażenie stworzonych na kolanie. Recenzowana gra prezentuje się słabiej nawet od pierwszej części serii Singles. Kiepsko wykonano także animacje zachowań poszczególnych postaci. Ponadto osoby zacinają się czasem w otoczeniu. Świetnym przykładem może być mąż głównej bohaterki, któremu zdarzyło się to dwukrotnie. Sytuacje, w których obserwujemy przenikające przez siebie obiekty również nie zaliczają się do rzadkości. Razić może również niewielka liczba przedmiotów, przy użyciu których skonstruowano świat gry. Widać to między innymi na przykładzie samochodów. Wszystkie postaci z gry korzystają bowiem z tego samego modelu auta (Chrysler Pacifica). Denerwujące jest to, iż grze niejednokrotnie zdarza się mocniej przyciąć, szczególnie wtedy gdy często przemieszczamy się po mapie, wchodząc do różnych budynków. W ramach pocieszenia dodam, iż warstwa dźwiękowa wypadła zdecydowanie lepiej.

Domowy komputer możemy wykorzystywać do surfowania po Internecie... choćby w celu odnalezienia forum pewnej brutalnej gry komputerowej. ;-)

Gra Desperate Housewives dość pozytywnie mnie zaskoczyła. To ciekawa i zarazem nieliniowa przygodówka, przy której można się nieźle bawić. Dwanaście rozdziałów kampanii powinno wystarczyć na co najmniej 2-3 dni intensywnej gry. Czas ten może jeszcze ulec wydłużeniu, jeśli tylko zapragniemy zaliczyć zadania dodatkowe, czy też przygotować wszystkie przepisy z książki kucharskiej. Fani serialu powinni być uradowani, o ile tylko przymkną oko na KOSZMARNĄ grafikę, która psuje (i to w znaczący sposób) wizerunek całości. Odrobinę irytujące mogą się też okazać niektóre z uproszczeń, ale to można jeszcze przeboleć. Podsumowując, sympatyczna przygodówka, ale dla tych osób, które nie przykładają zbyt dużej wagi do jakości oprawy wizualnej.

Jacek „Stranger” Hałas

PLUSY:

  • świetnie rozwiązane prowadzenie rozmów z postaciami niezależnymi;
  • obecność wszystkich głównych bohaterów serialu;
  • dość nieliniowy przebieg rozgrywki + kilka możliwych zakończeń;
  • przyjemne i rozbudowane mini-gry;
  • nie wymaga dodatkowego przygotowania (prosty interfejs, obsługa wyłącznie przy użyciu myszy).

MINUSY:

  • beznadziejna grafika;
  • stosunkowo wysokie wymagania sprzętowe;
  • liczne i niejednokrotnie denerwujące uproszczenia w kwestii rozwijania głównej postaci, zaspokajania jej potrzeb oraz dbania o dom;
  • niektórym graczom może przeszkadzać to, że w trakcie gry nie można zginąć, ani zbankrutować;
  • po ukończeniu wszystkich rozdziałów nie można kontynuować rozgrywki.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Recenzja gry Microsoft Flight Simulator 2024 - niezapomniany lot i mocne turbulencje
Recenzja gry Microsoft Flight Simulator 2024 - niezapomniany lot i mocne turbulencje

Recenzja gry

MSFS 2024 to sequel, który waży 100 GB mniej niż poprzednik, jest jeszcze ładniejszy i bogatszy w zawartość, ma wbudowane najpopularniejsze mody z poprzedniej wersji - ale zostało to okupione masą nowych problemów i niedoróbek.

Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?
Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?

Recenzja gry

Choć Farming Simulator 25 nie przynosi wszystkich zmian, o jakie prosili fani, to dzięki takim funkcjom jak deformacja terenu i GPS jawi się jako najlepsza dotychczas odsłona cyklu. Odsłona, która daje mnóstwo frajdy - a z modami będzie jeszcze lepiej!

Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka
Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka

Recenzja gry

MechWarrior 5: Clans zapowiadał powrót serii do motywów, które stanowiły o jej świetności w połowie lat 90. XX wieku. O grze było jednak dość cicho przed premierą, co wzbudzało moje obawy. Czy studio Piranha Games stworzyło w końcu tytuł godny przodków?