autor: Marek Grochowski
FIFA 11 - recenzja gry na PC
Stało się – next-genowa FIFA trafiła w końcu na pecety. Choć niewątpliwie do ideału jej daleko, wreszcie stała się warta zakupu.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Po latach mydlenia oczu, że jeszcze nie czas, że przeciętny komputer wciąż jest za słaby, a pecetowa FIFA to wcale nie tragedia, w końcu doczekaliśmy się przełomu. Wirtualna piłka, którą znamy ze świetnej wersji na konsole, w next-genowym wydaniu ostatecznie trafia na PC. Trochę wybrakowana i kapryśna, ale jednak robi wrażenie. Wraz z debiutem komputerowej FIF-y 11 EA Sports może wreszcie przestać się jej wstydzić.
Blaszakowa „jedenastka” to w rzeczywistości podrasowana „dziesiątka” z Xboksa 360 i PlayStation 3, nie zaś FIFA 11, w którą możemy bawić się na konsolach. Nie ma w niej gry bramkarzem, przerobionego trybu Kariery czy multi 11 na 11. Jest za to świetny gameplay, który pokazuje, jak prymitywny był silnik meczowy, którego jeszcze do niedawna używano, i jaka w związku z tym przepaść dzieliła dotąd pecetową FIF-ę od jej next-genowej siostry.
To, co dzieje się na boisku, jest dla PC skokiem w nową epokę, gdzie nie ma już topornej animacji, schematycznych ataków i do bólu przewidywalnej AI. Dogrania do partnerów, wrzutki i strzały stały się naturalne, a piłkarze zaczęli poruszać się po murawie dużo żwawiej, zgodnie ze specyfiką swoich pozycji. Wreszcie mamy poczucie, że to my sami, a nie skrypty, panujemy nad ich zagraniami. System podań nie doczekał się co prawda „jedenastkowej” przeróbki z konsol, ale wyłączając asystę w sterowaniu, możemy przynajmniej zniwelować niesławny ping-pong passing. Dokładniej działa też drybling 360, pozwalający balansować ciałem, a przy tym pokazujący, jak istotną rzeczą są gałki analogowe pada. Jeśli chcemy wykonywać w FIFI-e 11 precyzyjne zagrania i błyszczeć sztuczkami technicznymi, wybór klawiatury to zdecydowanie zły pomysł. Z kolei sterowania myszką, jakkolwiek kontrowersyjne by nie było, w tegorocznej edycji w ogóle nie uświadczymy.
U komputerowego przeciwnika nastąpił progres, a co za tym idzie, szybsze tempo gry oraz wyższy stopień trudności na poziomach World Class i Legendary. Nawet bez wsparcia konsolowego (i mocno przereklamowanego) systemu Personality+ AI stosuje podwójne krycie, gra pressingiem i przechwytuje niemal każde niedokładne podanie. Znacznie częściej korzysta też ze sprintu i gry na jeden kontakt, a wychodząc z kontrą, bez trudu znajduje nasze luki w kryciu. Pecet za mało jeszcze drybluje, ale w stosunku do zeszłego roku i tak poczynił duże postępy. W kolejnym sezonie EA powinno zadbać jeszcze o lepszą detekcję spalonych oraz synchronizację komentarza z sytuacją na boisku – tekst „nerwowo, ale skutecznie” słabo pasuje do niecelnego strzału z rzutu wolnego. Niemniej jednak sam gameplay sprawia mnóstwo frajdy, jakiej na PC nie zaznaliśmy od dawna.
Wśród trybów single mamy m.in. znajome Zostań Gwiazdą oraz zbiór turniejów. Wprost z konsolowej „dziesiątki” zaimportowano też tryb menedżerski, który nie jest wprawdzie wolny od błędów, ale w zabawie dla jednego gracza gwarantuje z pewnością najciekawszą rozrywkę. Tylko w nim możemy bowiem połączyć swoje zapędy trenerskie z chęcią strzelania goli, choć musimy przy tym brać poprawkę na drobne niedociągnięcia, np. odbiegające od rzeczywistości transfery. W FIF-ie 11 jeszcze przed inauguracją sezonu bez trudu da się ściągnąć do Ekstraklasy Salihamidzica, a w kolejnym oknie transferowym po Pawła Brożka zgłasza się sam Inter.
Brakuje opiewanej przez bardów możliwości gry na pozycji bramkarza, ale – zważywszy na fakt, że nie jest ona specjalnie zajmująca – nie ma w sumie czego żałować. Podobnie zresztą jak opcji nagrywania własnych przyśpiewek. Bardziej można ubolewać nad faktem, że drużynowe multi obsługuje maksymalnie potyczki 5 na 5, jednak okazuje się, że nawet przy takiej liczbie osób zabawy jest co niemiara – tym bardziej, że da się grać w LAN-ie i rozmawiać z kumplami przez VOIP. Gracze pojedynczy mają natomiast do wyboru mecze z nieznajomymi, okazję ustawiania się z przyjaciółmi z listy albo udział w grach rankingowych. Sprawę ułatwia tu sortowanie uczestników według poziomu umiejętności oraz podział pokojów gry na strefy geograficzne. Przy przyzwoitym łączu tryb multi zapewnia rozrywkę na wiele godzin.
Nie tuszuje to oczywiście faktu, że pecetowe wydanie kopanki jest w porównaniu z edycją konsolową zauważalnie uboższe. Poza mniejszą liczbą trybów FIFA 11 PC nie obsługuje m.in. Creation Centre, czyli zestawu opcji, który pozwala tworzyć własne kluby i zawodników za pośrednictwem sieci, a potem importować całą tę zawartość do gry. O zapisywaniu powtórek na dysku też trzeba zapomnieć, ponieważ w tym sezonie jest to bonus dostępny tylko dla wersji Xbox 360/PlayStation 3. Replaye da się co prawda eksportować jako filmiki na serwer EA, ale zakrawa to na lekką ironię, gdy wcześniej instalowało się na HDD ponad 6 GB danych, a teraz nie sposób nawet zwyczajnie przejrzeć najładniejszych bramek.
Gdzieniegdzie widać również lenistwo EA Sports: począwszy od rzutów karnych, które wciąż wykonujemy „po staremu” aż po interfejs, wzięty przez autorów żywcem z wersji konsolowej – do tego stopnia, że ikony przycisków w menu mają identyczny wygląd jak te z xboksowego pada. Podobnie rzecz ma się z obecną od kilku edycji cutscenką, jaką widzimy podczas zmiany zawodnika – na PC w kilkusekundowej sekwencji obserwujemy widok trybun, którego na next-genach już się pozbyto.
Nie poprawiono też wykrywania kolizji (części ciał piłkarzy nadal przenikają się przy bliskim kontakcie, a obrońcy potrafią utknąć w bramkowej siatce po wybiciu futbolówki na rzut rożny). Nie zadbano także o należytą intuicyjność w kwestii konfiguracji ustawień. Gdy chcemy zmienić rozdzielczość albo obłożenie klawiszy, musimy użyć systemowej aplikacji, co równa się konieczności wyjścia z gry i uruchomienia jej na nowo. Optymalizacja silnika FIF-y 11 również nie jest idealna, co powoduje, że na niektórych maszynach gra może klatkować pomimo spełniania minimalnych wymagań (my akurat mieliśmy z tym problem na jednym z trzech komputerów). Inna sprawa, że pod względem technologicznym kopanka EA jest znacznie bardziej zaawansowana od poprzedniczki. Wymiana engine’u na next-genowy wreszcie zapewniła zawodnikom właściwą animację (widoczną szczególnie w walce o górne piłki) i dobrze odwzorowany wygląd oraz umożliwiła wykonywanie chociażby takiej błahostki jak cieszynki.
Mimo że lista drobnych grzeszków wcale nie jest krótka, a FIFA 11 PC to tak naprawdę bardziej konsolowa „dziesiątka” niż „jedenastka” i tak mamy do czynienia z historyczną częścią cyklu. Zmiany w mechanice i skok w jakości oprawy są w tym sezonie tak znaczące, że całkowicie odmieniają postrzeganie serii na blaszakach. Można się oburzać, że next-geny znów dostały więcej, ale z jednym trzeba się zgodzić: na komputerach osobistych to najładniejsza i najbardziej grywalna FIFA od wielu, wielu lat.
Marek „Vercetti” Grochowski
PLUSY:
- grywalność;
- świetna grafika, fizyka i animacja;
- nieszablonowa gra AI;
- dedykowany multiplayer.
MINUSY:
- mniej trybów i dodatków niż na konsolach;
- brak ulepszeń z next-genowej „jedenastki”.