autor: Piotr Lewandowski
EyeToy: Kinetic - recenzja gry
EyeToy to bez wątpienia jeden z ogromnych sukcesów Sony. Podłączamy do konsoli kamerkę, wsadzamy do napędu płytę, po czym wprawiamy w ruch całe nasze ciało. Prostym sposobem można zrzucić przed konsolą nadmiar kalorii.
Recenzja powstała na bazie wersji PS2.
EyeToy to bez wątpienia jeden z ogromnych sukcesów Sony. Ktoś nie wie, co to takiego? Podłączamy do konsoli kamerkę, wsadzamy do napędu płytę, po czym wprawiamy w ruch całe nasze ciało, nie tylko dłonie. Gra się wspaniale i co tu kryć, prostym sposobem można zrzucić przed konsolą nadmiar kalorii. Do tego zabawa przyciąga zarówno młodszych jak i starszych. Sony więc nie czeka i oferuje coraz to nowe odmiany gry, jedną z nich jest najnowszy Kinetic.
Pamiętam zachwyty nad pierwszym EyeToy’em. Konsole podłączone w supermarketach i grupki ludzi chcące zagrać bądź patrzące z ciekawością na osobę grającą. Kilka razy spotkałem się z sytuacją, gdy ludzie stawali w miejscu i patrzyli na jakiegoś człowieka, który również stoi w miejscu i wykonuje jakieś idiotyczne ruchy. W pierwszej chwili wyraz twarzy gapiów obrazował zdziwienie, były też reakcje najzwyczajniej oczywiste, czyli salwa śmiechu. Jedno pytanie jednak występowało zawsze: co ten facet tam robi? Ano na przykład zmywa szyby czy toczy zaciekłą walkę bokserską. Kurcze, ja też chcę spróbować! Tego nie trzeba tłumaczyć Sony. Firma dobrze wie, że trzeba doić pomysł, póki ten wszystkim nie wyjdzie bokiem. Tak więc, przywitajmy EyeToy: Kinetic. Co to takiego?
Na początku gry mamy pre-intro. Pojawia się na nim animacja, będąca swojego rodzaju instrukcją, co nam potrzebne do gry i jak ustawić odpowiednio kamerę. W każdym razie, możemy się dowiedzieć, że do gry wymagany jest telewizor, konsola i kamera. Też mi odkrycie, przecież gdybyśmy sami do tego nie doszli, owa animacja nigdy nie ukazałaby się naszym oczom. Poza tym, filmik pokazuje, że warto zadbać o umiejętne dostrojenie oświetlenia i odpowiednie ustawienie ostrości kamerki. Warto zaznaczyć, że w EyeToy: Kinetic, w stosunku do poprzednich części gry, usprawniony został system monitorowania naszych ruchów. W zestawie nabywca poza dyskiem z grą znajdzie także szerokokątny obiektyw zwiększający pole widzenia urządzenia, umożliwiając w ten sposób wykonywanie bardziej złożonych czynności. Przy tym instalacja obiektywu to żaden problem i potrzeba na to dosłownie kilkunastu sekund. A pierwszy filmik warto obejrzeć dla wykonującej przezabawne ruchy babci – aż niekiedy człowiek parska śmiechem. Nie znaczy to wcale, że wypada polewać z nieporadności osób starczych, takiej gracji i sprawności ruchowej pozazdrościłby staruszce niejeden kibic siedzący z chrupkami przed telewizorem.
Powiem Wam szczerze, że do tej pory nie było mi dane słyszeć o Kinetic. Po prostu zainteresowałem się nią dopiero, gdy przyszło mi ocenić produkt w zaciszu domowym. Po pierwszej chwili, po dość dziwnym intrze, chciałem spisać tytuł na straty. Filmik jest po prostu durny, nijak ma się do zawartości gry i po prostu nie mówi zbyt wiele. Ano, biega sobie dziewczę w stroju sportowym Nike i walczy z jakimiś latającymi puzzlami bądź z wypiętym „policzkiem” pokonuje laserowe pułapki niczym Zeta w Osaczonych. A sama gra? Sama gra to żaden kretynizm, lecz dopracowany produkt mający zadbać o nasze zdrowie!
W grze wita nas para bohaterów, która tłumaczy nam, czym naprawdę jest Kinetic. Londyński oddział Sony Computer Entertainment wraz z Nike Motionworks przygotował profesjonalny produkt w oparciu o wiedzę specjalistów. Bowiem wspomniany oddział Nike’a, to grupa trenerów i specjalistów właśnie od ćwiczeń fizycznych. Wraz z ich pomocą i przede wszystkim dzięki ich doświadczeniu, producenci oddają nam do dyspozycji wirtualne centrum fitness.
Jak się okazuje, gra została podzielona na kilka sekcji. Zanim na dobre oswoimy się z programem, warto sprawdzić, co tak naprawdę mamy do dyspozycji. Tak więc, jest sekcja kardiologiczna, łagodząca, walki czy umysłu i ducha. W każdej z nich znajdziemy odpowiedni zestaw ćwiczeń, adekwatny do tego, co chcemy robić i jaką partią ciała się zająć. Tak więc, możemy się rozluźnić i prostymi, niezbyt męczącymi ćwiczeniami zadbać o rozciągnięcie poszczególnych partii mięśni. Jest i coś wprost ze starego EyeToy, czyli strefa walki i częściowo Cardio, gdzie nasze zadanie to między innymi niszczenie czy rozkopywanie najróżniejszych przedmiotów na boki. Normalne ćwiczenia trwają na ogół trzy minuty, chyba że program zechce odpowiednio zwiększyć tempo pracy serca.
Jednak najbardziej tradycyjną ze stref jest Tone Zone. Bierze ona garściami z programów ćwiczeń, które mogą być wykonywane w pozycji leżącej. Dzięki temu możemy systematycznie pracować nad poprawą wybranych partii mięśniowych, takich jak na przykład brzucha. Warto zaznaczyć, że ćwiczeń jak i możliwości jest naprawdę ogrom. W pierwszej chwili można się nawet zgubić w tak na dobrą sprawę bardzo przejrzystym menu. W sumie gra jest bardzo prosta i powiem szczerze, że nawet określenie gra niezbyt do tej produkcji pasuje.
Chwilami Kinetic niesamowicie zaskakuje. Poza walką oferuje więcej orientalnych warunków pracy zawierających Jogę i Chi Tai. Jeżeli kiedykolwiek myślałeś, że sąsiedzi wyśmiewali się z Ciebie patrząc przez przednie okno, gdy grałeś w któryś z innych produktów EyeToy, teraz zapewne będą turlać się po podłodze. Zadania są bowiem różne, na przykład przyjdzie stać niczym sparaliżowanym strachem, przez cały ten czas próbując rozpaczliwie kontrolować balans ciała, postawę i oddychanie. Warto zaznaczyć, że te ćwiczenia zostały zawarte w grze jako narzędzie relaksacyjne. Chociaż na początku jest bardzo ciężko i przyznam się szczerze, niemal nikt z moich znajomych nie miał ochoty nawet spróbować odtworzyć prezentowanej na ekranie pozy, po czasie zabawa procentuje i tak na dobrą sprawę przestaje nią być.
Ponieważ dodatkowym aspektem, który zwiększa satysfakcję i efekty płynące z gimnastyki, jest tryb Osobistego Trenera. Pozwala on na dostosowanie zajęć do poziomu fizycznego osoby korzystającej z urządzenia. Dzięki temu Kinetic w prosty sposób pozwala uniknąć rutyny i umożliwia powolny, lecz efektywny rozwój naszego ciała. Na początku osobistego trybu trenera są trzy pytania, które pomagają określić poziom treningu przez następne dwanaście tygodni. W sumie są trzy poziomy, począwszy od „początkującego” do „eksperta”. Gdy to jest już określone, gra zadaje graczowi jakieś osobiste pytania, takie jak prośba o podanie wieku, wzrostu i wagi. Kinetic też pobiera zdjęcie gracza i wtedy osoba grająca wybiera, w zależności od swoich preferencji, żeńskiego lub męskiego trenera.
Po krótkim podręczniku, jesteśmy przeniesieni prosto na plan treningu trwającego dwanaście tygodni. Są trzy treningi na tydzień i gracz może je sobie rozplanować na wybrane dni, tak aby mieć na przykład wolny weekend. W każdym razie, każdy trening zawiera sesję rozgrzewającą, trzy ćwiczenia i tryb pomagający po nich ochłonąć. Ćwiczenia mogą odbywać się w rożnych miejscach, takich jak Dojo albo malowniczy ogród.
Przy czym zalet nowego EyeToy’a, poza oczywistymi, jest doprawdy sporo. Na przykład po rutynowym cyklu treningowym (który odpowiednio zmienia się i rozwija przez dni i tygodnie), gracz otrzymuje okazję, aby sprawdzić swoje tempo serca z pomocą przedstawionego wykresu linii. Nie ma problemu, aby otrzymać raport o naszej ogólnej kondycji przed rozpoczęciem następnego dnia. Sprawdzi się on niemal na pewno, jeśli sumiennie trenowaliśmy, a nie robiliśmy sobie z programu najzwyklejszych jaj, co potrafią czynić szczególnie młodsi konsolowcy.
Warto wspomnieć o oprawie dźwiękowej i graficznej. W pierwszym przypadku towarzyszy nam dość średnia ścieżka dźwiękowa, po prostu niezbyt zachwyca i w umiarkowany sposób wpada w ucho. Jednak do ćwiczeń nadaje się dość dobrze. W każdym razie, jeśli mamy ochotę, możemy posilić się czymś z własnej płytoteki i od razu jest przyjemniej. Duży plus dla autorów programu za przygotowanie i takiej opcji. Grafika, co tu kryć, nie stanowi w tej produkcji szczególnie ważnego składnika. Wspomniana wcześniej para towarzyszących nam trenerów wygląda biednie, tak samo jak prostota wszystkich obiektów i aż rzucający się w oczy brak wygładzania krawędzi. Z drugiej strony, wszystko, mimo swojej sterylności, prezentuje się tak jak powinno. Zresztą, my tu mamy ćwiczyć, a nie podniecać się oprawą.
Na plus zasługuje animacja postaci, szczególnie sposób prezentacji nam ćwiczeń, które mamy powtarzać. My jesteśmy w prawym dolnym rogu, nad nami wirtualny trener. Najczęściej znacznie lepiej i realistyczniej rusza się ten drugi, o zgrozo. Poza tym, pochwalić trzeba styl menu i ogólny zamysł zespołu developerskiego uczynienia gry pewną jednością. Po prostu widać od początku, że produkcja ma ręce i nogi oraz nie została przygotowana na szybko. No, może jedynie intro należy spisać na straty.
Czy ta produkcja okaże się rynkowym sukcesem? Ciężko powiedzieć. W każdym razie, jest to pierwsza „gra” na świecie, która niemal całkowicie profesjonalnie podchodzi do sprawy naszego zdrowia fizycznego. Choćby za to samo, należy ją ocenić wysoko. EyeToy: Kinetic bije na głowę wszystkie durne, ranne programy telewizyjne z ćwiczeniami. Ludzie w nich pracujący powinni uczyć się profesjonalizmu od... gry konsolowej! Jestem tutaj oczywiście całkowicie szczery. Z drugiej strony, póki jest jeszcze w miarę ciepło, zdecydowanie lepszym rozwiązaniem od Kinetica jest wyjście na spacer czy rower. I przestrzeń inna i powietrze świeże. Co nie zmienia faktu, że nowy EyeToy jest bardzo dobrą produkcją i na długie, zimowe dni czymś wręcz doskonałym. Czy ja czegoś przypadkiem nie zapomniałem dodać? Ach tak, ja nie chce zimy!
Piotr „Bandit” Lewandowski
PLUSY:
- niewymierne korzyści z umiejętnego obcowania z programem;
- rozbudowanie;
- osobisty trener;
- przejrzystość, dopracowanie.
MINUSY:
- to nie jest gra;
- oprawa.