autor: Kacper Kieja
Evil Twin: Cyprien's Chronicles - recenzja gry
Evil Twin: Cyprien's Chronicles rozgrywa się w całkowicie trójwymiarowym otoczeniu nocnych koszmarów. Jej bohaterem jest Cyprien, naiwny lecz rezolutny dziesięcioletni sierota, którego nieznane siły przeniosły w świat snu.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Nosisz kraciastą koszulę z rękawkami sięgającymi pod łokcie, dżinsowe ogrodniczki i rozdeptane buciory. Masz lat –naście i jesteś sierotą, wychowywanym w domu dziecka. Twoi rodzice zginęli w wypadku, ale przedtem skazali cię jeszcze na noszenie przez całe życie imienia Cyprien. Nic przyjemnego, prawda? Ale twoim losem nie jest spędzenie życia w nudnym i ponurym sierocińcu. Czeka cię całkowicie ześwirowana i odlotowa przygoda. W dodatku przygoda ta toczyć się będzie nie w realnym świecie, a w magicznej krainie wypełnionej postaciami jak ze snu (lub, jeśli ktoś woli, jak z sennego koszmaru,). Ta magiczna kraina to Undabed – niegdyś mlekiem i miodem płynąca, pełna zadowolonych i szczęśliwych mieszkańców. Ale przed laty nadeszła potworna katastrofa. Czarne fale zalały cały świat, pozostawiając tylko nieliczne wysepki, na których trwa życie. Z otchłani wyrosła mroczna wieża – Loren Darith – której władca nie tylko spowodował tę klęskę, ale jeszcze wysyła wszędzie swe sługi, aby niszczyli wszelkie pozostalości dawnego świata. A ty zostajesz wezwany, aby sprzeciwić się mrocznej potędze. Prawda, że niezła przygoda dla małoletniego sieroty? Już pierwsza postać, na jaką się natkniesz pokaże ci, że nie jesteś w zupełnie normalnym świecie. Oto twoim przewodnikiem i doradcą staje się niebieski słoń. Oczywiście: gadający, bo jakże inaczej mogłoby być w krainie snu? Na początek czeka cię podróż po licznych wysepkach i zapoznanie się zarówno ze światem, jak i samą techniką poruszania się. Potem już trzeba będzie toczyć zawzięte walki z wieloma wrogami (w dodatku wrogowie ci mają bardzo brzydki zwyczaj odradzania się!), a cały oręż jakim dysponujesz stanowi jedna, dziecinna proca. Jednak proca ta może wysyłać różnego rodzaju pociski i podlega pewnym udoskonaleniom. Możesz nie tylko razić swych przeciwników za pomocą zwykłych kulek, ale przysporzyć im nieco więcej kłopotów. Na przykład ołowiane kule mają zwiększoną moc uderzenia, gumowe odbijają się od powierzchni, w które uderzą, możesz też zwiększać siłę strzałów oraz ich częstotliwość. Ale w Cyprienie tkwi coś więcej niż w zwykłym chłopcu. Cyprien jest osobą wyjątkową i ma zdolność przemieniania się (po znalezieniu odpowiednich gadżetów) w Super Cypa. Super Cyp – dzieciak o odmiennym i nieco przerażającym wyglądzie – dysponuje nadludzkimi możliwościami. Potrafi skakać na niesamowite wysokości i odległości oraz stosować zabójcze dla przeciwników ataki, na przykład wysyłać w ich stronę kule ognia. Dodatkowe możliwości daje Cyprienowi korzystanie z pewnych mocy udostępnionych mu przez przyjaciół. Na przykład może on sparaliżować przeciwników, uwięzić ich w kleistej pułapce, czy też zbudować sobie ochronną barierę, dzięki wykorzystaniu generatora pól siłowych.
Jeśli miałbym krótko scharakteryzować Evil Twin to powiedziałbym, że jest to gra platformowa (choć na pewno nie w takim znaczeniu tego słowa, jakie pamiętamy z lat 80-tych, czy 90-tych) z elementami przygodowymi. Jednak akcent tu został położony na dynamiczną akcję i bardziej liczy się zręczność palców niż liczba bruzd na płatach mózgowych :-). Moim zdaniem jest to zdecydowanie program, który nie broni się na PC, lecz jest grą na wskroś konsolową. Jednak wiadomo, że wydanie wersji „blaszakowej” wynika tylko i wyłącznie ze względów handlowych. Przerobienie kodu z PS2 na PC w momencie, kiedy cała grafika jest już gotowa, to praca wręcz banalna (oczywiście dla zespołu doświadczonych programistów), a kasa za sprzedanie praw na PC, to grubo powyżej stu tysięcy dolarów.Wiadomo więc, że nikt nie zrezygnuje z łatwego zarobku, bo skoro można poszerzyć działalność i jeszcze na tym zarobić, to czemu się przed takim milusim zabiegiem bronić? Z drugiej strony my, klienci, możemy zadać sobie pytanie, czy taką grę musimy kupić? I na to pytanie moja odpowiedź jest zdecydowanie negatywna. A dlaczego? Wydawałoby się przecież, że trójwymiarowa, dynamiczna gra o bajecznie rozbudowanej i kolorowej grafice powinna się bronić. A przynajmniej powinni ją polubić ci, których rajcują programiki zręcznościowe. W dodatku gra ma pewne elementy przygodowe, a więc Cyprien rozmawia z mieszkańcami świata Undabed, poszukuje pewnych przedmiotów, używa interesujących gadżetów, czy rozwiązuje dość proste zagadki. Jednak od Evil Twin, poza ładną grafiką, należy wymagać grywalności. W zręcznościówkach ten właśnie aspekt jest decydujący. W końcu nie liczymy tu na jakieś sensacyjne zwroty akcji, niesamowicie błyskotliwe dialogi, czy zawikłaną i intrygującą przygodę. A, niestety, w Evil Twin gra się bardzo trudno. I to z powodu technicznych niedopracowań.
Przede wszystkim zupełnym, totalnym i absolutnym (czy znajdę jeszcze jakieś stosowne słowa???) koszmarem jest sterowanie z klawiatury. Podobno sterowanie za pomocą joysticka nie sprawia już takich kłopotów, ale umówmy się że nie każdy taki sprzęt posiada i jeśli jego brak w praktyce uniemożliwia zabawę, to trzeba o tym wyraźnie powiedzieć. Otóż sterując z klawiatury napotkasz tak dzikie mnóstwo problemów, że szybko przestaniesz się zastanawiać nad rozwikłaniem kłopotów Cypriena i pomyślisz o tym, jak rozwikłać własne, związane z niemożnością poruszania się tam gdzie chcesz. Przede wszystkim ruch klawiszami kursora powoduje, że Cyprien przesuwa się mniej więcej pod kątem 90 stopni, a nie płynnie. Jeśli chcesz właśnie ustawić go dokładnie przed jakimś przejściem, czy kładką, no to masz problem. W grze, w której bardzo często o życiu lub śmierci decyduje oddanie dobrze wymierzonego skoku jest to niedopuszczalne. Druga sprawa to praca kamery.
W grach 3D szczególnie ważne jest, by gracz w każdym momencie wiedział gdzie się znajduje oraz w którą stronę jest obrócony. W Evil Twin szybko można stracić poczucie kierunku, zwłaszcza kiedy kamera robi nagłe przybliżenie. Czasami też trzeba regulować jej położenie, aby osiągnąć najlepszą pozycję, gdyż nie jest przystosowana do automatycznego zajmowania pozycji optymalnej. Spore kłopoty sprawia też sama walka. Jeśli przejdziesz w tryb celowania, to na chwilę tracisz orientację i zanim odpowiednio ustawisz celownik może się okazać, że przeciwnik znalazł się niebezpiecznie blisko i zamiast wygarnąć do niego serią, trzeba szybko zwiewać.
Od strony graficznej Evil Twin jest grą naprawdę dopracowaną. Twórcy z firmy In Utero bardzo wyraźnie odwołują się do poetyki Alicji w Krainie Czarów i ich zafascynowanie tym rodzajem obrazowania świata doskonale widać. Co ważne robią to umiejętnie (a przecież wzorowanie się na Mistrzach nie zawsze jest prostym zadaniem). Wszystkie osiem światów, które odwiedzisz wygląda naprawdę interesująco, postacie są ładnie animowane, a tła i scenografie przygotowane nie tylko pieczołowicie, ale również z naprawdę dużą wyobraźnią. Kiedy pomyślę, że w tej chwili realizowane są gry na poziomie, o którym kilka lat temu nie mogli nawet marzyć twórcy filmowi, to myślę, że (tak jak jeden z bohaterów Ally McBeal) powinienem „oddać się chwili refleksji” na temat rewolucji technologicznej, jakiej mamy szczęście być obserwatorami. Jednak mimo tych graficznych „bajerów” renomowany serwis Eurogamer przyznał Evil Twin zaledwie 50 punktów na 100 możliwych i myślę, że angielscy dziennikarze wykazali w tym wypadku sporą wyrozumiałość :-). Cóż, dobra grafika, to nie wszystko.
Evil Twin została całkowicie zlokalizowana (przetłumaczono wszystkie dialogi i podłożono polskie głosy), ale również do tego aspektu mam zastrzeżenia. Przede wszystkim zupełnie nie podoba mi się dobór aktora do głównej roli. Bo czy nie ma jakiegoś dysonasu w tym, że rolę chłopczyka odgrywa aktor o zdecydowanie dojrzałym głosie? Autorzy translacji nie uniknęli również pewnych błędów językowych, zwłaszcza we fragmentach pełniących rolę samouczka.
Kacper Kieja