autor: Paweł Surowiec
Euro Truck Simulator - recenzja gry
SCS Software to bez wątpienia mistrzowie w odgrzewaniu starych kotletów, wpychając nam w kółko praktycznie ten sam produkt, tylko przystrojony w inne piórka.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
SCS Software to bez wątpienia mistrzowie. W odgrzewaniu starych kotletów, żeby było jasne. Serie Hunting Unlimited, 18 Wheels of Steel to, przynajmniej dla mnie, przykłady na to, jak można doić graczy, wpychając im w kółko praktycznie ten sam produkt, tylko przystrojony w inne piórka i oznaczony kolejną cyferką. Wiem, walę z grubej rury, ale chyba najwyższy czas zacząć stołować się w innej „restauracji”, bo ten odgrzewany po wielokroć schaboszczak już mi w przełyku kołkiem staje…
Przede wszystkim nie oszukujmy się: mimo że gra nosi inną nazwę, to na dobrą sprawę jest kolejną odsłoną cyklu 18 Wheels of Steel. W zasadzie jedyną poważniejszą zmianą na plus jest przeniesienie akcji z zakurzonych amerykańskich highwayów, które większości graczy zapewne zdążyły się już przejeść, na europejskie trasy (nareszcie!) - Europę zjeździmy od Polski po Portugalię, czasami zapuszczając się też w głąb włoskiego buta. Wznoszących już teraz entuzjastyczne okrzyki przestrzegam: czytajcie dalej…
Pozostałe zmiany (lub ich brak, bo w tej serii to nagminne) można już zapisać tylko po stronie minusów. Pierwszym, mocno rzucającym się w oczy jest brak możliwości prowadzenia własnej firmy transportowej przewożącej ładunki z jednego miasta/państwa/firmy do drugiego. Aspekt ekonomiczny został tym razem okrojony do absolutnego minimum (w zasadzie użyłem tego sformułowania mocno na wyrost). Jeździmy więc w pojedynkę, o zatrudnianiu dodatkowych kierowców i kupowaniu dla nich ciągników nie ma mowy.
Nie wiem, czym zajmowali się autorzy przez ostatni czas, z pewnością jednak nie urządzili sobie „burzy mózgów”, której efektem byłyby nowe i świeże pomysły na przeciwdziałanie monotonii w grze. Albo w ogóle jakiekolwiek koncepty… Tradycyjnie więc (oj, niechlubna to tradycja) nie uświadczymy na trasie zdarzeń losowych: karamboli czy robót drogowych zmuszających do szukania objazdu itp. Zresztą, jakiego objazdu, skoro przez każdy kraj biegną góra dwie trasy szybkiego ruchu, a same metropolie, jak Paryż czy Rzym, składają się… z podobnej liczby ulic na krzyż (czyli dwóch). W rzeczy samej, metropolie przez duże „m”, ha ha! Brak nawet tak skromnego patentu jak transport ładunku z nakazem zmieszczenia się w wyznaczonym limicie czasowym czy jakiejś rywalizacji z innymi kierowcami tirów. Ech, ręce opadają… Zresztą, proponuję przeczytać recenzję wcześniejszego Haulin'a - lista zarzutów w niej zawartych pokrywa się w dużym stopniu z moimi obiekcjami pod adresem tej części. Sytuacji nie ratują nawet jakieś drobne achievementy czy wchodzenie na kolejne poziomy „drogowego” zaawansowania i odblokowywanie państw (poprzez wykupienie licencji), w pewnym, bardzo minimalnym stopniu motywujące do dalszego jeżdżenia.
Ja rozumiem też, że Polska nie jest może dla producenta gry atrakcyjnym miejscem i może nawet nigdy on w naszym pięknym kraju nie postawił swojej stopy. Ale, na litość boską, czy tak trudno znaleźć w sieci mapę hipsometryczną Polski, na której odpowiednimi barwami odwzorowano wypukłe formy terenu!? A może deweloperzy są wszyscy jak jeden mąż daltonistami!? Aaa, to wtedy przepraszam, zwracam honor i… rozumiem te góry jak Tatry wysokie w Wielkopolsce.
Achievementy (czy jak je tam nazwać) zmotywują do jeżdżenia tylko prawdziwych hardcore`owców.
Przejeżdżając wzdłuż i wszerz dowolny kraj owej Europy odniosłem też dziwne wrażenie, że orwellowski Wielki Brat cały czas ma mnie na oku. No, bo czym wytłumaczyć fakt, że – mimo iż na drogach nie uświadczysz radiowozów i policji – to jednak, zdając ładunek, zmuszany jesteś do płacenia mandatów. A to za przejechanie na czerwonym świetle w jakiejś małej miejscowości, a to za jazdę pod prąd czy spowodowanie wypadku. No tak, fotoradary, technika… Takie państwo policyjne, ale bez policji na ulicach. Tylko, że w ten sprytny sposób pozbawia się gracza nawet tej minimalnej przyjemności, jaką w poprzednich odsłonach była ucieczka przed radiowozami.
Choć gra pretenduje do miana symulatora (jak stoi w nazwie), to jednak trzeba sobie jasno napisać, że model jazdy skłania się bardziej ku zręcznościowemu. Ciężarówki prowadzi się dość łatwo (niespecjalnie czuć tę masę), a opowieści o wpadnięciu w poślizg i zasuwaniu w poprzek trasy raczej można zakwalifikować krótko: bajania. Czasem zdarzy się, że zarzuci naczepą, szczególnie jeśli gwałtownie zmieniamy pas ruchu szybkim tirem i to by było na tyle.
Po raz kolejny podrasowano silnik graficzny, jednak o żadnej większej ewolucji, a tym bardziej rewolucji nie może być mowy. Nie ma nad czym piać z zachwytu, za to znajdzie się następny powód do wzburzenia: twórcy skupiają się na dodawaniu kolejnych lśnień słońca na chromowanych elementach ciężarówek, zamiast wreszcie zabrać się za to, co ważniejsze. Czyli np. za wizualne odwzorowanie uszkodzeń pojazdów. To już zakrawa niemal na skandal, że przy n-tej (nawet już nie pomnę której!) części serii tej wizualizacji nadal nie ma! Albo te irytująco wręcz błyszczące ciągniki, na których nie widać najmniejszego zabrudzenia po przejechaniu nimi nawet setek kilometrów! Tak, woskowanie karoserii – to fucha, którą chciałbym dostać, gdybym był w tej grze mechanikiem: facet musi robić kokosy.
Cięcia nie ominęły również sfery dźwiękowej programu – oberwało się nawet CB radiu, które w tym cyklu pojawia się i znika. Tym razem znowu go zabrakło - pewnie kierowca zapomniał domknąć drzwi szoferki, zostawiając tira na jakimś polskim parkingu...
Brak autentycznych modeli ciągników nie jest może wielką wadą, bo w tej akurat materii można liczyć na moderów, którzy z pewnością się wykażą. Podobnie będzie zapewne z mapami – miłośnicy gry albo poprawią obecne, albo stworzą od podstaw zupełnie nowe. Jednak cóż z tego, jeśli niektórych ograniczeń gry zapewne nie da się przeskoczyć – nadal nie będziemy mogli prowadzić firmy transportowej, model uszkodzeń pozostanie bez zmian itp. Niby autorzy programu zapewniają, że z czasem będą pojawiać się kolejne łaty udostępniające to i owo czy poprawiające mechanizmy gry, ale… równie dobrze mogą się wypiąć na graczy swoją bardziej odporną na zabiegi PR, którym ją poddano, stroną.
Ups. Hm, jakby się lepiej przyjrzeć to ten obrazek jest niezłym spuentowaniem gry…
Tu jeszcze dodatkowo dochodzą pogłoski o kiepskiej sytuacji finansowej producenta - jeśli okażą się prawdziwe, to… twórców może w ogóle nie być stać na poprawianie gry. Zadaniem zaś recenzenta jest ocenić grę taką, jaka wyszła, nie czekając na spełnienie (bądź nie) obietnic przez producenta. I tu ta ocena nie może być wysoka, bo też developer „uraczył” graczy jakąś betą! Jeśli mam być całkowicie szczery, to uważam, że jeśli już chciano wypuścić grę w jej obecnej postaci to… tylko jako freeware. Na tym produkcie powinno być wypisane wielkimi wołami: „gra tylko dla hardcore’owych simomaniaków tirów”, bo przeciętnego gracza znuży ona w oka mgnieniu. Radzę jednak z dobrego serca wstrzymać się z zakupem, dopóki cena gry nie spadnie do rozsądnego poziomu. Czyli mniej więcej do ceny odgrzewanego kotleta.
Paweł „PaZur_76” Surowiec
PLUSY:
- wreszcie jeździmy po Europie – taka mała odmiana;
- jakieś drobne nagrody (achievementy) czy wchodzenie na kolejne poziomy zaawansowania i odblokowywanie państw w pewnym stopniu (minimalnym!) motywujące do jeżdżenia.
MINUSY:
- ale geografii to się lepiej z tej gry nie uczcie – góry w Wielkopolsce!
- brak opcji prowadzenia własnej firmy, zatrudniania dodatkowych kierowców itd.;
- policja w tej grze zrobiła sobie wolne, ale mandaty jakimś cudem i tak musimy płacić;
- ktoś zwinął CB radio z szoferki, zapewne koleś z polskim nazwiskiem;
- wszystkiego tu mniej: i ciągników, i towarów, i miast, a modele osobówek można policzyć na palcach jednej dłoni;
- nadal (!) brak graficznego zobrazowania uszkodzeń pojazdów, niezniszczalne lampy;
- nudna jak flaki z olejem – zero zdarzeń losowych na trasie (wypadków, korków, karamboli, robót drogowych, objazdów, itd.);
- zdecydowanie zawyżona cena.