Earth 2150: Escape from the Blue Planet - recenzja gry
Jeżeli jesteście fanami gier z gatunku RTS i wyczuwacie panujący w tej dziedzinie gier zastój, czujecie się znudzeni kolejnymi niczym się nie różniącymi tytułami, to EARTH 2150 rozbudzi na nowo wasze emocje.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Pierwszą rzeczą od której zależy nasze dalsze nastawienie do danej gry jest czołówka. W tym przypadku moją pierwszą reakcją było rozczarowanie. Okazało się bowiem, że nie jest ona zbyt wymowna ani porywająca. Nie wprowadza nas graczy w wydarzenia, które doprowadziły do sytuacji panującej w grze, pokazuje jedynie utrwalone kamerą video obrazy walk - na pozór nic specjalnego. Odczucie to okazuje się jednak bardzo powierzchowne, ponieważ już po chwili każdy zda sobie sprawę że jej nadrzędnym celem jest wprowadzenie nas w odpowiednią atmosferę determinacji i grozy. Celowo została tak skonstruowana aby oddziaływać na nasze uczucia i emocje. Również sposób jej wykonania, pozornie banalny bazuje na wypróbowanych wzorcach. Przypomnijcie sobie intra dwóch gier: Dune2 i Command&Conquer. Teraz połączcie obrazy walk pomiędzy Harkonenami, Atydami i Ordosami i przedstawcie je w sposób widziany w C&C, a otrzymacie to co widzicie uruchamiając Earth 2150. Przyjęty powyżej tok rozumowania pozwolił mi na wysnucie wniosku, iż twórcy wzorowali się na tych dwóch grach, skądinąd uważanych przeze mnie jako przełomowe dla tego gatunku. Pozostaje jedynie sprawdzić czy odnosi się to również do całego produktu. Zapraszam więc do lektury.
Earth 2150 jest bezpośrednią kontynuacją Earth 2140, znaczy to że wszystkie wydarzenia które przedstawiają oba tytuły są ze sobą ściśle powiązane. Dla przypomnienia dodam, że w Earth 2140 wcielaliśmy się w jedną ze stron konfliktu, którego początkiem stało się ślepe dążenie wielkich potęg militarnych do władzy. W wojnie tej została użyta na masową skalę broń atomowa, skutkiem czego Ziemia została wytrącona ze swojej orbity i nieuchronnie zmierza ku zagładzie - słońcu. Jedynym ratunkiem ludzkości stała się ucieczka na inną planetę, a jedyną możliwością ucieczki - budowa specjalnego promu kosmicznego. Na nieszczęście mieszkańców ziemi wybudowanie tegoż promu wymagało ogromnych ilości surowców, których nie zostało już zbyt wiele. Stało się to przyczyną wybuchu nowego konfliktu, tym razem nie o władze, ale o szanse przetrwania. Tu właśnie zaczyna się Earth 2150. W konflikcie biorą udział trzy ugrupowania. Pierwsze dwa znane z poprzednich zmagań, to Dynastia Euroazjatycka i Zjednoczenie Cywilizowanych Stanów. Obie powstały na gruzach znanych nam dzisiaj mocarstw Rosji i USA. Trzecim nowym jest Korporacja Księżycowa. Tą frakcję tworzą ludzie zamieszkujący Księżyc, wcześniej nie ingerujący w sprawy dwóch mocarstw, teraz zmuszeni do walki o przetrwanie. Pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy zaraz po rozpoczęciu pierwszej misji jest grafika. Jest to najbardziej zawansowany silnik graficzny 3D jaki kiedykolwiek widziałem w grze należącej do gatunku strategii czasu rzeczywistego. Tereny na których przyjdzie nam walczyć wyglądają bardzo realnie, niziny, wzgórza, góry i doliny co by tu gadać, czegoś takiego jeszcze nie było. To samo odnosi się do budynków i pojazdów, są idealnie wkomponowane w teren i otoczenie, wszystkiego dopełniają zmienne warunki pogodowe, stale upływający czas (pory dnia – noc i dzień) oraz genialne oświetlenie. Nad tym wszystkim góruje coraz popularniejsza w strategiach kamera, dla której jedynym ograniczeniem jest teren na którym działamy. Szczerze przyznam iż niekiedy łapałem się na tym, że podczas względnego spokoju w działaniach na ekranie, minutami wpatrywałem się w budynki i poruszające się pojazdy. Pomimo moich wysiłków, mających na celu znalezienie jak największej liczby błędów w grafice, nie udało mi się znaleźć żadnych znaczących uchybień.
Powyższy stan rzeczy potwierdza staranne wykonanie oraz sumienność zatrudnionych przy projekcie grafików. Panowie oby tak dalej! Dźwięk mimo iż nie jest może przełomowy, to nie można mu zarzucić niczego złego, reprezentuje sobą wysoki światowy poziom. Ponieważ główne elementy rozgrywki (różnice w wyglądzie budynków, różne oddziały wojskowe, różne kampanie, walka, awans jednostek, itp.) nie odbiegają zbytnio od innych gier tego gatunku, nie będę was zanudzał ich opisywaniem. Zajmę się tylko kilkoma cechami dzięki którym gra ta zasługuje na miano przełomowej. Pierwszą jest odmienne niż u konkurencji podejście do rozbudowy baz. W grach typu Dune2 czy Starcraft w każdej misji, na nowym obszarze działań zmuszeni jesteśmy do budowy nowej bazy głównej, tutaj natomiast sytuacja przedstawia się odmiennie. Przez całą rozgrywkę rozbudowujemy tylko jedną tego typu bazę. Natomiast w zależności od potrzeb i rozkazów mamy możliwość budowy tzw. baz wypadowych (pomocniczych), mających na celu zabezpieczenie kolejnych terenów, bądź też zajęcie się wydobyciem surowców. Podczas wykonywania kolejnych zadań baza główna i pomocnicza pozostają w stałym kontakcie, możemy przenosić między nimi pojazdy cywilne, wojskowe i gotówkę. Z pozoru wydawać by się to mogło uciążliwe, nic bardziej błędnego, panowie z Topware oddali do naszej dyspozycji opcję umożliwiającą podział ekranu na trzy części, dzięki której możemy równocześnie obserwować obie bazy oraz kierować poczynaniami naszych jednostek. Wymaga to co prawda trochę wprawy, ale dla zapalonych graczy opanowanie tego nie powinno to stanowić większego problemu. Drugą cechą, która pojawiła się już w produktach konkurencyjnych firm jest, a właściwie są różnice w funkcjonowaniu infrastruktury ekonomicznej i militarnej poszczególnych przeciwników, jednak dopiero tutaj, w połączeniu ze specyficzną rozbudową naszych baz różnice te weszły w nowy wymiar, są bardziej odczuwalne i mają większy wpływ na naszą strategie działania. Dla przykładu, gdy naszym zadaniem jest wydobycie określonej ilości surowca z nieznanego terenu, to grając po stronie Dynastii Euroazjatyckiej jesteśmy zobligowani do budowy elektrowni, kopalni, następnie rafinerii odbierającej surowiec z kopalni, kolejnym krokiem jest sprowadzenie na ten teren transportera dostarczającego rudę z kopalni do rafinerii, ale żeby to było możliwe musimy również wybudować lądowisko, lub jak kto woli po prostu postawić fabrykę pojazdów cywilnych i wyprodukować tenże transporter. Do tego, aby transport gotówki do naszej bazy głównej (gdzie możemy przesłać pieniądze na fundusz budowy promu) był możliwy musimy jeszcze wybudować centrum transportu rudy. Grając z kolei Korporacją księżycową wystarczy postawić elektrownię z bateriami słonecznymi i akumulatorami oraz kopalnię która spełnia też rolę rafinerii, sama przerabia rudę na gotówkę i automatycznie przesyła pieniądze na konto projektu. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że równocześnie (niezależnie od tego kim dowodzimy) udoskonalamy infrastrukturę naszej głównej siedziby, stale zwiększając nasze zdolności bojowe i produkcyjne, aby jeśli zajdzie potrzeba wysłać wojska do obrony naszych struktur wydobywczych. Uff, zapewniam, opisany przykład jest tylko jednym w wielu, różnic takich jest o wiele więcej i naprawdę urozmaicają one rozgrywkę. Trzecią cechą jest rozszerzenie standardowego terenu działań (na lądzie, w powietrzu i na wodzie) o możliwość prowadzenia walk pod ziemią. Poszerza to nasze możliwości manewru, umożliwiając zastawianie niespodziewanych pułapek na wrogie jednostki lub też pozwala nie zauważonym podkopać się pod bazę wroga i jednym sprawnym atakiem znacznie osłabić lub nawet w skrajnych przypadkach całkowicie go unicestwić. Kolejną zasługującą na pochwałę cechą jest możliwość samodzielnego konstruowania naszych jednostek z dostępnych elementów np.: podwozia czołgu i odpowiedniej wieżyczki, lub działka, nad których rozwojem i udoskonaleniem nieustannie czuwa sztab naukowców. Pozwala to na skonstruowanie nawet do kilkuset różnych typów jednostek. Na zakończenie zostało mi jeszcze dopowiedzieć, iż gra może się jeszcze poszczycić bardzo prostym i czytelnym interfejsem, możliwością gry wieloosobowej, oraz niską ceną.
Nadszedł czas na odpowiedź, czy postawiony na wstępie wniosek jest słuszny. Szczerze przyznam że nie wiem, nie potrafię z całą pewnością ani go odrzucić, ani też potwierdzić. Jestem jednak całkowicie pewien tego, że Earth 2150 jest najdoskonalszym ogniwem łańcucha ewolucji gier należących do gatunku strategii czasu rzeczywistego wywodzących się w prostej linii od Dune2 - pierwszej tego typu gry.
Łosiu