Dziedzictwo Hawke'ów - recenzja nowego dodatku do gry Dragon Age II
Nowe lokacje, nowi przeciwnicy i okazja do poznania interesujących szczegółów dotyczących rodu Hawke’ów – czy to wystarczająca zachęta do zagrania w pierwszy oficjalny dodatek DLC do Dragon Age’a II?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Debiutanckie DLC do gry Dragon Age: Początek (niesławny Powrót do Ostagaru) było koszmarnie słabe, odstraszając nie tylko oklepanymi miejscówkami, ale także skandalicznie krótkim czasem rozgrywki i niezwykle ubogą zawartością. Na pierwszy dodatek do Dragon Age II przyszło nam czekać zdecydowanie dłużej i tym razem kręcić nosem będą tylko najwięksi malkontenci.
Już na samym początku pragnę uspokoić tych graczy, którzy nie gustują w opowieściach niemal całkowicie oderwanych od głównej linii fabularnej danego RPG. Przedstawioną w Dziedzictwie historię udało się producentom bardzo sprytnie spleść z wcześniejszą. Przesłuchująca Varrika Cassandra wchodzi mianowicie w posiadanie nowych informacji, na podstawie których wysnuwa podejrzenia, że krasnolud celowo zataił przed nią pewne fakty. Varrik zostaje w rezultacie „poproszony” o wyjawienie szczegółów wyprawy do więzienia Szarych Strażników. Miejsce to położone jest w górach Vimmark, a główny bohater wraz z resztą drużyny udaje się tam celem zbadania podejrzanych zachowań Kartelu, któremu z bliżej nieokreślonych powodów bardzo zależy na pozyskaniu krwi członków rodziny Hawke’ów. Nie zdradzając zbytnio fabuły, powiem tylko, że całość związana jest z pewną tajemniczą kreaturą nazywaną przez wszystkich Koryfeuszem. Istotną rolę w tych wydarzeniach odgrywa postać ojca sterowanej postaci – Malcolma. W trakcie przeprawy przez więzienie spotykamy też między innymi dawnego kapitana Szarych Strażników Lariusa, który pomimo ewidentnego skażenia Plagą nie zginął, a jedynie „nieco” oszalał. Ogólnie rzecz ujmując, od strony fabularnej Dziedzictwo może się podobać, szczególnie gdy po zagraniu w główną kampanię kogoś zainteresowała przeszłość rodu Hawke’ów.
Nowe DLC to przede wszystkich cała masa walk. Osoby, które liczyły na sporą dawkę eksploracji połączoną z odbywaniem długich rozmów z postaciami niezależnymi, mogą poczuć się nieco zawiedzione, choć w dalszej części przeprawy przez więzienie daje o sobie znać druga strona konfliktu, stawiając nas przed dość istotnym wyborem. Wracając jednak do starć, staczanie ich sprawiało mi niemałą przyjemność, bowiem potyczki udało się na różne sposoby uatrakcyjnić. Niezmiernie ucieszyło mnie, że autorzy niemal całkowicie wyeliminowali znane z podstawki zjawisko pojawiania się nowych grup przeciwników praktycznie znikąd, co skutecznie utrudniało wdrażanie bardziej złożonych zagrań taktycznych. Teraz wszyscy wrogowie obecni są na polu bitwy od samego początku, a ewentualne posiłki muszą dobiec do miejsca walk, zanim będą mogły dołączyć do swoich pobratymców. Kolejna sprawa to zwiększenie poziomu trudności niektórych bitew poprzez zastosowanie dużej liczby manualnie uruchamianych pułapek. Wymusza to w rezultacie całkowitą zmianę strategii działania.
Podczas eksploatowania Dziedzictwa narzekania na monotonię walk powinny też ucichnąć z uwagi na ogromne zróżnicowanie potworów, które stają drużynie na drodze. Są to przede wszystkim stwory znane z głównej kampanii, jak chociażby pająki, głębinowce, demony, plugawce, cienie, golemy (kilka odmian, np. samoregenerująca się lub odporna na magię) czy profani, których wcześniej spotykało się jedynie na Głębokich Ścieżkach.
Do odnotowania jest też kilka debiutów, choć potwory te nie powinny być całkowicie obce osobom, które pamiętają jeszcze pierwszą część smoczej sagi. Bestie o nazwie bronto tym razem stanowią znacznie większe zagrożenie, mogąc przede wszystkim taranować członków drużyny. Dość kontrowersyjnej metamorfozy doczekały się genloki, czyli jedna z odmian mrocznych pomiotów. Potwory te w swojej „podstawowej” wersji przypominają teraz zmutowane goryle, co nie przypadło mi do gustu. Ciekawiej za to prezentują się genloki alfa, które taszczą ogromne tarcze, mogąc się dzięki nim nie tylko skutecznie bronić, ale i wyprowadzać potężne ataki. Bardzo fajnie wyreżyserowano kilkuczęściowy pojedynek z ostatnim bossem, który pod względem efektowności w mojej ocenie jedynie nieznacznie ustępuje potyczce z prastarym skalnym upiorem z podstawowej wersji gry.
Ukończenie DLC zajęło mi około dwóch i pół godziny (nie śpieszyłem się i nie grałem na najniższym poziomie trudności), co jest raczej dobrym wynikiem. Oczywistością jest, że konieczne może okazać się powtórzenie niektórych starć, zwłaszcza że w wielu z nich przewaga liczebna wrogów bywa miażdżąca. Gra zachęca ponadto do dokładnego rozglądania się, bo dostępnych jest kilka drobnych questów, związanych między innymi z rozłożeniem cennych artefaktów na ołtarzu boga Dumasa czy ostatecznym pozbyciem się demonów uwięzionych w magicznych klatkach przez Malcolma. Nieźle wypada nowy ekwipunek, aczkolwiek wyraźnie postawiono tu na jakość, a nie ilość. Oprócz unikatowego zestawu elementów ubioru dla głównego bohatera dostępna jest też chociażby unikalna broń-klucz. Ciekawostką jest, że oręż ten możemy co jakiś czas własnoręcznie doskonalić, wybierając pomiędzy dostępnymi ulepszeniami.
Zasadniczą nowością w Dziedzictwie w sferze wizualnej są oczywiście lokacje i cieszy mnie, że niemal wszystkie przygotowano zupełnie od podstaw. Jedyny wyjątek to obszar badany w początkowej części przygody, przypominający niektóre podziemne kryjówki i przejścia z głównej gry. Oprócz rozległych pustkowi, gdzie akcja toczy się na powierzchni, mamy przede wszystkim wielkie kilkupoziomowe więzienie, podczas eksploracji którego nieprzypadkowo tu i ówdzie natrafiamy na specjalne punkty widokowe. Rozgrywka jest niestety bardzo liniowa. Producenci mogli postarać się chociażby o stworzenie złudzenia pewnej swobody poprzez poprowadzenie kilku korytarzy do kolejnego badanego obszaru. Pochwalić wypada jakość polskiej wersji językowej w DLC. Tłumacze świetnie wykonali swoją robotę, włącznie z przełożeniem nietypowego sposobu wysławiania się finalnego bossa. Pojedyncze literówki nie psują dobrego wizerunku ogółu.
Dragon Age II: Dziedzictwo to całkiem udane rozszerzenie DLC. Pomimo bardzo wyraźnego nastawienia na konieczność staczania walk powinno ono spodobać się tym graczom, których zainteresowała fabuła podstawowej wersji oraz sam główny bohater. Nie brakuje zresztą wielu drobnych smaczków, jak chociażby różnic w odbywanych rozmowach z członkami rodziny Hawke’ów w zależności od momentu, w którym przystąpiło się do nowej przygody. Cena na poziomie 800 punktów BioWare to przyzwoita oferta, aczkolwiek mam nadzieję, że w kolejnych dodatkach starcia niekoniecznie już będą grały pierwsze skrzypce.
Jacek „Stranger” Hałas
PLUSY:
- fabuła ukazująca ród Hawke’ów w ciekawym świetle;
- poszerzony bestiariusz i emocjonujący pojedynek z końcowym bossem;
- drobne usprawnienia w mechanice potyczek;
- nowe, ciekawe lokacje.
MINUSY:
- skupienie się głównie na staczaniu walk nie każdemu przypadnie do gustu;
- przesadnie liniowa eksploracja większości obszarów.