Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 września 2005, 11:39

autor: Jacek Hałas

BloodRayne 2 - recenzja gry

Kontynuacja przygód słynnej dhampirzycy. Tym razem musi ona powstrzymać grupę wampirów będących pod wodzą Kagana. Stwory te próbują doprowadzić do wyprodukowania tajemniczej substancji, pozwalającej im bezpiecznie wychodzić na powierzchnię za dnia.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Świeża krew jest najlepsza i wie o tym chyba każde dziecko. Gorzej z regularnymi dostawami tej jakże cennej, życiodajnej substancji. Nie ma co ukrywać, komputerowi krwiopijcy przez kilka ostatnich miesięcy (tj. od momentu premiery Vampire the Masquerade: Bloodlines) musieli żyć na głodzie. Męczarnie te dobiegły jednak końca. Za sprawą znanej wszystkim elektronicznym mordercom dhampirzycy o imieniu Rayne potniemy, zmasakrujemy, a przede wszystkim opróżnimy całą masę żądnych mocnych wrażeń ochotników. Nie zapomnijcie tylko odpowiednio się do tych wydarzeń przygotować, gdyż nie wszystkim widok porozwieszanych ludzkich kończyn czy niewielkiego jeziorka wypełnionego krwią poległych ofiar musi kojarzyć się z czymś miłym... ;-)

Feng Shui w wampirzym wydaniu.

Serii BloodRayne nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Postać wspomnianej już dhampirzycy bardzo szybko zdołała zgromadzić przy sobie całkiem sporą grupę zagorzałych fanów. O jej ogromnej popularności może między innymi świadczyć gościnna sesja zdjęciowa w najbardziej znanym czasopiśmie dla mężczyzn na świecie, czy też czekający aktualnie na swoją premierę pełnoprawny film przygodowy, wyreżyserowany przez jednego z utalentowanych reżyserów współczesnego kina. ;-) OK... w drugim przypadku być może nieco przesadziłem. Nie zmienia to jednak faktu, iż Rayne w opinii wielu graczy (a to ich zdanie jest zawsze najważniejsze) stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci elektronicznej rozgrywki. Opisywany sequel początkowo ukazał się na konsole nowej generacji. Gra została przyjęta dość dobrze. Odnoszę wrażenie, iż w tym przypadku nie powinno być inaczej. Należy jednak zaznaczyć, iż mamy tu do czynienia z typową (czytaj: zrobioną metodą „na odwal się” ;-)) konwersją. Polskich graczy niespecjalnie cieszy też zapewne to, iż krajowa premiera BloodRayne 2 planowana jest dopiero na końcówkę tego roku. Odłóżmy jednak te problemy na bok i przyjrzyjmy się najnowszej produkcji z udziałem seksownej dhampirzycy, także w celu ustalenia, czy w międzyczasie nie straciła swojego dawnego uroku.

Odnoszę wrażenie, iż osoby sięgające po BloodRayne i wiele zbliżonych jej produkcji nie przywiązują zazwyczaj zbytniej wagi do ciekawego wątku fabularnego. Trzeba przyznać, iż w pierwszej części gry element ten nie prezentował się zbyt interesująco. Pozycja ta koncentrowała się bowiem wyłącznie na pojedynkach z siłami zła. Osoby, które zdecydują się zakupić omawiany sequel mogą zostać mile zaskoczone. W drugiej części gry przygotowany przez producentów wątek fabularny prezentuje się zdecydowanie lepiej. Producenci BloodRayne 2 zadbali przede wszystkim o całą masę wyjątkowo interesujących filmików przerywnikowych. Większość z nich ogląda się z dużym zaciekawieniem, szczególnie w dalszej części zabawy.

Opisywany tytuł w kilku miejscach potrafi też solidnie zaskoczyć. Po części jest to związane z tym, iż mamy tu do czynienia z grą komputerową, a nie pełnoprawnym filmem, w którym porządne efekty specjalne wymagają najczęściej wyłożenia na stół kilkunastu (jeśli nie kilkudziesięciu) milionów dolarów. Nie chcąc zdradzać zbyt wielu szczegółów, przedstawię jedynie ogólne założenia fabuły drugiej części BloodRayne. Tytułowa dhampirzyca od niemal sześćdziesięciu lat poluje na swojego ojca – wampira o imieniu Kagan. Część z Was zdała już sobie pewnie sprawę z tego, iż akcja sequela osadzona została we współczesnych nam czasach. W moim przekonaniu jest to świetny pomysł. Wracając jeszcze na chwilę do głównego wątku, Rayne tym razem będzie musiała zatrzymać proces produkcyjny pewnej tajemniczej substancji, dzięki której promienie słoneczne przestają być szkodliwe dla żyjących do tej pory pod ziemią krwiopijców.

A już myślałam, że okażesz się być moją drugą połówką...

Zanim przejdziemy do bardziej szczegółowych opisów kilka słów na temat zastosowanych w drugiej części gry zmian. Korzystając z okazji pragnę dodać, iż w niemal wszystkich aspektach rozgrywki mamy do czynienia z licznymi usprawnieniami a nie typowymi dla wielu innych kontynuacji współczesnych zręcznościówek ograniczeniami czy uproszczeniami. Modyfikacje objęły przede wszystkim postać tytułowej dhampirzycy. Rayne nie tylko wygląda bardziej ponętnie, ale i porusza się w dość realistyczny sposób. Miłośników ubierania swoich postaci w różnorakie ciuszki zainteresuje też z pewnością informacja, iż oprócz znanego z pierwszej części skórzanego wdzianka będziemy mogli odblokować masę innych przebrań. Co powiecie na strój farmerki albo niegrzecznej uczennicy? Mniam! ;-) Tak jak już wspomniałem, pierwsza część gry koncentrowała naszą uwagę wyłącznie na walkach z napotykanymi w trakcie zabawy wrogo nastawionymi istotami. W omawianym sequelu należy dodać do tego różnorakie akrobacje oraz mniej lub bardziej skomplikowane zagadki (głównie zręcznościowe). O tych nowinkach opowiem jednak nieco później.

Zacznijmy od zdecydowanie najciekawszego i najbardziej złożonego elementu gry, którym są oczywiście wspomniane już walki. Trzeba przyznać, iż BloodRayne 2 jest pod tym względem bardzo rozbudowana. Do naszej dyspozycji oddano zbiór ciosów, którego nie powstydziłaby się typowa konsolowa bijatyka. Kolejne typy ataków odblokowywane są oczywiście w miarę postępów w rozgrywce. Rayne w trakcie walk korzysta z posiadanych ostrzy, potrafi również zadawać wyjątkowo skuteczne kopniaki. Teoretycznie jest tego niewiele. Należy jednak wspomnieć o kilku ważnych sprawach. Przede wszystkim, poszczególne ataki można, a w niektórych sytuacjach wręcz trzeba, łączyć w kombinacje ciosów. Rodzaj wyprowadzonego uderzenia zależny jest od tego, jakie klawisze wcisnęło się kilka chwil wcześniej. Warto także wspomnieć o możliwości wyprowadzania ataków z powietrza. W większości sytuacji wystarczają one do powalenia mniej wytrzymałych przeciwników. Na uwagę zasługuje również fakt, iż gracz może dokładnie przyglądać się wszystkim wyprowadzanym ciosom, a także analizować, dlaczego niektóre ataki nie osiągnęły zamierzonego efektu. BloodRayne 2 pod tym względem wyprzedza nawet mniej skomplikowane bijatyki, w których takie schematy są zazwyczaj odgórnie zaprogramowane.

Kolejne usprawnienie związane jest z możliwością wykonywania ciosów wykańczających, świetnie znanych miłośnikom klasycznych bijatyk pokroju Mortal Kombat. Uderzeń tych jest wyjątkowo dużo. Aby móc wykonać Fatality należy wskoczyć na przeciwnika, a następnie wcisnąć określoną kombinację klawiszy. Co ciekawe, gra uwzględnia między innymi stronę (przód lub tył), z której decydujemy się wykonać uderzenie. Jak to wygląda w trakcie właściwej zabawy? Odnoszę wrażenie, iż miłośnicy krwawych horrorów będą wniebowzięci. Rayne pozbawia przeciwników głów, tnie ich na kawałki, odrzuca na kilkanaście metrów, czy też nabija na posiadane ostrza. Korzystając z okazji należy zaznaczyć, iż gra jest WYJĄTKOWO krwawa. BloodRayne 2 na tym konkretnym polu wyprzedza wiele innych brutalnych produkcji, jak chociażby słynnego Manhunta czy serię Postal. Osoby, którym na widok fruwających kończyn i bryzgającej na wszystkie strony krwi robi się słabo, powinny od recenzowanej gry trzymać się z daleka.

Podobnie jak w przypadku „zwykłych” uderzeń, kolejne ciosy wykańczające odblokowywane są w miarę postępów w rozgrywce. W wielu sytuacjach na przeciwnikach można się również wyżywać w nieco inny sposób – wpychając ich pod pędzący pociąg, zrzucając z ogromnego wieżowca czy też ciskając do kotła wypełnionego żrącą substancją. Tego typu akcje obrazowane są zazwyczaj krótkimi scenkami przerywnikowymi. Miłośnicy znęcania się na wszystkim co żywe będą zapewne w siódmym niebie (a raczej piekle ;-)).

Pojedynek w rytmie techno.

Ci z Was, którzy mieli okazję zagrać w pierwszą część BloodRayne pamiętają zapewne, iż w trakcie zabawy dhampirzyca mogła korzystać z różnych dodatkowych mocy. W opisywanym sequelu zostały one rozwinięte. Co więcej, wprowadzono całą masę zupełnie nowych akcji. Z racji tego, iż nie chciałbym zepsuć przyjemności z odkrywania kolejnych mocy, omówię jedynie kilka przykładowych. Znany z pierwszej części Blood Rage doczekał się potężnego usprawnienia, w którym wokół tytułowej dhampirzycy wytwarza się ogromny wir pozbawiający znajdujących w okolicy przeciwników życia. Szkoda tylko, iż tego typu moce pojawiają się zazwyczaj w końcowej części rozgrywki, przez co nie mamy zbyt wielu okazji do tego, aby się nimi nacieszyć. Inna ciekawa zdolność pozwala JEDNOCZEŚNIE wysysać krew z jednego z przeciwników (na planszy pojawia się istota będąca swojego rodzaju kopią Rayne) oraz prowadzić standardowe pojedynki. Z większości mocy korzysta się stosunkowo często. Należy jednak dodać, iż wiele z nich wyczerpuje widoczny na ekranie pasek Rage. Aby ponownie go naładować, należy efektownie wykańczać kolejnych przeciwników (najlepiej wykonując Fatality).

Znane z pierwszej części gry tradycyjne giwery w omawianym sequelu zastąpione zostały ich wampirzymi odpowiednikami. Rayne w jednym z początkowych etapów gry zdobywa wspomniane artefakty. Rozwiązanie to ma swoje wady i zalety. Do tych drugich należy z pewnością zaliczyć brak konieczności wyszukiwania amunicji. Aby uzupełnić jej stan należy wykonywać odpowiednie ciosy wykańczające na napotykanych w trakcie zabawy przeciwnikach. Wadą tego rozwiązania jest to, iż po wyczerpaniu amunicji giwery zaczynają pobierać energię z paska zdrowia Rayne. W początkowej fazie gry niejednokrotnie można się w taki sposób zapomnieć i nieumyślnie doprowadzić dhampirzycę do bliskiego spotkania ze śmiercią. Na pocieszenie dodam, iż giwery mogą prowadzić ostrzał w kilku różnych trybach – miotacza ognia, wyrzutni rakiet, shotguna, czy karabinu maszynowego. Sporym ułatwieniem jest również możliwość automatycznego namierzania kolejnych przeciwników. Bardziej doświadczeni gracze nie będą jednak musieli z tej opcji skorzystać. Znany z pierwszej części gry harpun obecnie ma nieco inne zastosowanie. Narzędzie to w głównej mierze wykorzystuje się do ciskania przeciwnikami w znajdujące w okolicy przedmioty. Rayne nie może już niestety przyciągać do siebie kolejnych ofiar w celu wyssania z nich krwi. W trakcie rozgrywki ograniczenia tego zupełnie się nie odczuwa, albowiem same „zabawy” z harpunem sprawiają zazwyczaj ogromną przyjemność.

Z opisanym nieco wyżej narzędziem związany jest zazwyczaj inny element rozgrywki. Są nim wspomniane we wstępie zagadki. Tych z Was, którzy obawiają się wyszukiwania kolejnych kluczy / kart kredytowych / zdjęć teściowych (niepotrzebne skreślić) pragnę uspokoić. Niemal wszystkie zagadki oparte są na działaniach zręcznościowych, przeważnie nie ma też problemu z ich zrozumieniem. Gorzej z samym wykonaniem. Ano właśnie... nie ma co ukrywać, iż jest to zdecydowanie najbardziej wymagający element omawianego produktu. Początkowe zagadki są jeszcze stosunkowo proste, dość szybko pojawiają się jednak przysłowiowe schody. Najwięcej problemów sprawiają te przeszkody, które wymagają od nas nabijania czy wrzucania przeciwników w ściśle wyznaczone miejsca. Bez mistrzowskiego opanowania harpuna czy też wybranych mocy tytułowej dhampirzycy można mieć spore problemy z poprawnym wykonywaniem kolejnych łamigłówek.

No! Czytaj co mam napisane na podeszwie!!

Sami przeciwnicy nie są zbyt wymagający. Odnoszę wrażenie, iż druga część gry jest pod tym względem nieco prostsza od poprzedniczki. W głównej mierze mam tu na myśli nieuzbrojonych oponentów, na których bez żadnych problemów można wskakiwać, czy to w celu wyssania krwi, czy może z zamiarem wykonania ciosu wykańczającego. Bardziej wymagający są Ci oponenci, których producenci zdecydowali się uzbroić w broń białą. Na tego typu przeciwników nie można już wskakiwać, a przynajmniej nie od przodu. W pierwszej kolejności należy pozbawić ich trzymanej w rękach broni, co mniej doświadczonym graczom może sprawić nieco problemów. W dalszej części rozgrywki spotykamy również wyjątkowo silne wojowniczki. Przypuszczam, iż gdyby pojawiły się one już w początkowych etapach gry, spora ilość pudełek z omawianą zręcznościówką wylądowałaby na śmietnikach lub internetowych aukcjach... z wyjątkowo atrakcyjną ceną sprzedaży.

Autorzy BloodRayne postąpili słusznie, nie rzucili gracza od pierwszych minut zabawy na przysłowiową głęboką wodę. W trakcie gry spotykamy również całą masę bossów. Także i tu mamy do czynienia zarówno z niezbyt wymagającymi bestiami, które wystarczy atakować przy załączonym trybie Blood Rage (lub jego silniejszym odpowiedniku), jak i wyjątkowo potężnymi stworami, które można pokonać wyłącznie w ustalony przez producentów sposób.

Obiecałem powrócić do tematu wykonywanych przez Rayne akrobacji. Opisywany produkt pod wieloma względami przypomina najnowsze odsłony serii Prince of Persia. Tytułowej dhampirzycy daleko jest co prawda do zwinności znanego wszystkim graczom Księcia, aczkolwiek trzeba przyznać, iż próba dodania nowych elementów do rozgrywki wypadła całkiem dobrze. Rayne potrafi przede wszystkim skakać po rozwieszonych po całej okolicy drążkach. Może również korzystać z różnorakich rurek czy rynien (zawieszonych poziomo lub pionowo) a także wskakiwać na charakterystyczne kratki. Miłośników efektownych rozwiązań zainteresują też zapewne wielokrotnie wspominane przez producentów poręcze. Trzeba przyznać, iż w trakcie właściwej zabawy pojawiają się one dość często. Na samym zjechaniu na dół konstrukcji możliwości gry się oczywiście nie kończą. W trakcie takiej „przejażdżki” można bowiem strzelać do wrogów z posiadanych giwer bądź też rozłożyć ostrza w celu rozcięcia znajdujących się niedaleko poręczy przeciwników. Niestety, same akrobacje nie są pozbawione błędów. Sporo problemów sprawia zwłaszcza kamera, która często ustawia się w dość niefortunnych miejscach. W kilku sytuacjach zdarzyło mi się również, iż Rayne obróciła się w złą stronę, przez co wszystkie skoki trzeba było powtarzać od początku. Generalnie jednak ten element zabawy należy pochwalić.

9 na 10 mężczyzn nie zwraca teraz uwagi na zbliżających się w stronę Rayne przeciwników. ;-)

Właściwa gra nie jest niestety zbyt długa, podobnie zresztą jak jej poprzedniczka. Kampania w BloodRayne 2 teoretycznie składa się z ponad trzydziestu etapów. Większość z nich można jednak ukończyć w przeciągu kilku minut. Zdarzają się oczywiście chlubne wyjątki, przy których spędza się nawet kilka godzin. Generalnie jednak kolejne plansze zalicza się w dość szybkim tempie. Szkoda, iż autorzy drugiej części BloodRayne w dość sztuczny sposób spróbowali wydłużyć czas zabawy eliminując możliwość dowolnego dokonywania zapisu stanu gry. Na każdej planszy znajdują się co prawda liczne checkpoint’y, do których w przypadku śmierci można powracać, ale to i tak za mało. W ramach pocieszenia dodam, iż w przypadku popełnienia niewielkiego błędu (np. wypadnięcia poza obszar, na którym rozgrywana jest misja) gra zazwyczaj pozwala kontynuować zabawę od tego samego miejsca, bez konieczności cofania się do punktu kontrolnego.

Poziomy są dość zróżnicowane i ładnie zaprojektowane. Rayne w trakcie rozgrywki bada między innymi ogromną posiadłość, cuchnące kanały czy też fabrykę, w której produkowana jest tajemnicza substancja. Paradoksalnie najciekawsze poziomy przygotowano na sam koniec zabawy. To dość niecodzienne posunięcie, gdyż w większości produkcji wszystkie najciekawsze rzeczy przedstawiane są w kilku pierwszych etapach gry. W ramach ciekawostki warto również dodać, iż w nagrodę za ukończenie BloodRayne 2 można odblokować dodatkowe bonusy – nie tylko wspomniane już stroje, ale i różnorakie artworki czy filmiki przerywnikowe.

Wizualnie BloodRayne 2 prezentuje się nadzwyczaj dobrze, nie powinno to jednak dziwić. Większość graczy, szczególnie decydujących na tego typu zręcznościówki, przykłada dużą wagę do jakości oprawy wizualnej danego produktu. O samej dhampirzycy co nieco już powiedziałem. Dodam tylko, iż na szczególną uwagę zasługują efekty towarzyszące poszczególnym zdolnościom, ze szczególnym uwzględnieniem spowolnienia czasu. Po raz kolejny kłania się seria Prince of Persia, w opisywanej zręcznościówce zastosowano bowiem zbliżone filtry.

Codzienne lekcje aerobiku zrobiły swoje...

Warto również wspomnieć o wyjątkowo interaktywnym otoczeniu (możliwość niszczenia stołów, krzeseł, biurek, a nawet fortepianów czy niektórych ścian), co w dalszym ciągu bywa rzadkością. Zabawa urozmaicana jest licznymi eksplozjami. Część z nich została odgórnie zaprogramowana, do wielu wybuchów można jednak samodzielnie doprowadzać (np. strzelając do znajdujących się w okolicy butli z gazem). Szkoda tylko, iż zabawa jest wyjątkowo liniowa. Z większością problemów trzeba sobie poradzić w ustalony przez producentów sposób. Na uwagę zasługuje ciekawa oprawa dźwiękowa, na którą przede wszystkim składają się dialogi oraz komentarze tytułowej dhampirzycy. Muzyka w trakcie właściwej zabawy zdecydowanie schodzi na dalszy plan.

BloodRayne 2 to wyjątkowo udany sequel, który z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom pierwszej części serii. Gra powinna też zainteresować sympatyków ostatnich odsłon Prince of Persia, szczególnie tych, którym przygody Księcia z Persji wydawały się za grzeczne i/lub zbytnio nasączone klimatami fantasy. Podsumowując, bardzo ciekawa zręcznościówka, przy której można spędzić kilka miłych wieczorów.

Jacek „Stranger” Hałas

PLUSY:

  • klimat!!
  • widowiskowe pojedynki;
  • zróżnicowani przeciwnicy, ciekawi bossowie;
  • ciekawy wątek fabularny;
  • oprawa audiowizualna.

MINUSY:

  • niektóre zagadki są zbyt trudne;
  • liniowy przebieg rozgrywki;
  • „szalejąca” kamera w trakcie wykonywania niektórych akrobacji.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości

Recenzja gry

Indiana Jones i Wielki Krąg zabierze Was na epicką wyprawę po trzech kontynentach, dobrym fanserwisie, wielu błędach i kilku niedopracowanych mechanikach. Zapnijcie pasy, bo nachodzą turbulencje.

STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a
Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a

Recenzja gry

Po zeszłorocznej porażce Call of Duty wraca do formy w Black Ops 6. Nowa odsłona błyszczy zupełnie nową mechaniką poruszania się, która rządzi w multiplayerze, i kompletnie zaskakuje paroma motywami w kampanii fabularnej. I jeszcze jest w Game Passie!