Chirurdzy - recenzja gry
Chirurdzy to już drugi po Zagubionych popularny serial telewizyjny stacji ABC, który przeniesiono na ekrany komputerów. Jak tym razem udał się deweloping gry?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Przewodnik dobrego recenzenta mówi, że warto ukończyć grę przed wydaniem ostatecznego werdyktu na jej temat. Pomyślne dotarcie do finału Chirurgów nie było jednak dla mnie czymś, co określiłbym mianem fajnego sposobu na spędzenie wolnego czasu. Wyzwania tego nie ułatwił choćby fakt, iż gra odkryła przede mną wszystkie karty już po zaliczeniu kilku początkowych rozdziałów. Jakoś jednak dotrwałem, dzięki czemu będę mógł wyznać Wam, co takiego w tej grze przypadło mi do gustu, a co (ostrzegam – tu będzie „nieco” dłuższe zestawienie) znalazło swoje miejsce na czarnej liście zepsutych lub zupełnie nietrafionych pomysłów. Czy komputerowi Chirurdzy podzielą los Zagubionych, nie odnajdując właściwej drogi do serc i portfeli graczy, czy może będą niezłą propozycją na kilka wieczorów?
Grey’s Anatomy, czyli właśnie Chirurdzy, to jeden z tych seriali, które większość osób zna i lubi, ale niekoniecznie już każdy (tu mały ukłon w stronę męskiej części widowni) przyznaje się do regularnego śledzenia perypetii pracowników szpitala Seattle Grace. Gra w dość luźny sposób nawiązuje do wydarzeń czwartego sezonu. Co to oznacza? Wśród bohaterów nie ma ani Addison Montgomery, ani kilku postaci, które widzom zostały zaprezentowane stosunkowo niedawno. Mniemam, że fanów telewizyjnych Chirurgów najbardziej zainteresują opracowane na potrzeby gry nowe wątki fabularne. Scenariusze pięciu wirtualnych odcinków są dosyć przemyślane. Twórcom nie udało się całkowicie uniknąć powielania pomysłów z poprzednich sezonów serialu, ale całość trzyma „widza” w napięciu, a także dobrze oddaje ogólny klimat serialu. Pomijając niepotrzebne spoilery, zdradzę tylko, że motywem przewodnim gry jest poważny kryzys wewnątrz szpitala, którego wynikiem jest odizolowanie całej placówki od reszty świata. Oprócz głównego wątku mamy też na szczęście masę pobocznych tematów, jak chociażby nowy, interesujący romans Cristiny czy walkę o względy Lexie pomiędzy George’em i Alexem. Spore zróżnicowanie wykazują również zjawiający się w szpitalu pacjenci, między innymi kobieta cierpiąca na „syndrom żywego trupa” czy mężczyzna, który na co dzień specjalizuje się w określaniu długości życia innych osób.
Dziwię się natomiast, że ograniczono występowanie bardziej pikantnych scen. Wszak Chirurdzy zasłynęli między innymi z tego, że przez tych kilka lat bytności na antenie wszystkie główne postacie zdołały się już ze sobą przespać. W komputerowej wersji ich przygód gorących momentów jest zaś jak na lekarstwo i tak naprawdę jedynym godnym wzmianki wyjątkiem jest nietypowy problem pewnej pracownicy szpitala, o której względy ostre boje staczają pacjenci. Można się domyślać, że Ubisoft nie chciał narazić się na podwyższenie kategorii wiekowej i wiele odważnych wątków nakazał deweloperowi „ugrzecznić” lub usunąć.
Gdyby zapytano mnie, jaki gatunek miałaby sobą reprezentować wirtualna wersja Chirurgów, odparłbym, że powinna to być albo klasyczna przygodówka, albo kopia dowolnej odsłony serii Trauma Center. Producent podjął próbę połączenia obu tych pomysłów, lecz niestety rezultat jest daleki od oczekiwanego. Wybaczcie mi chwilkę złośliwości, ale Chirurdzy w pewnych aspektach rozgrywki mogliby śmiało konkurować z czwartą odsłoną sagi Metal Gear Solid. Dlaczego? Więcej tu filmu (a konkretnie – animowanego serialu) aniżeli właściwej zabawy. Całość skonstruowano mianowicie w taki sposób, że cut-scenki przedzielone są króciutkimi minigrami, których poprawne zaliczanie niezbędne jest do rozwoju fabuły. Zabawy te występują w trzech wersjach – jako decyzje, wyzwania i operacje. Tak na dobrą sprawę jedynie decyzje mają wpływ na dalszy rozwój gry, albowiem zawsze dysponuje się dwoma drastycznie różniącymi się wariantami zachowania. Możemy więc dla przykładu kłamać w żywe oczy zamiast wyjawienia prawdy czy wymusić wykonanie polecenia siłą perswazji lub trafionym komplementem. Niestety, pomimo licznych przechwałek ze strony producenta, fabuła nie jest w pełni nieliniowa, a wszystko szybko powraca na ściśle ustalone tory.
Jeśli by dokładniej przyjrzeć się sposobowi rozgrywania minigier, dojdzie się do wniosku, że jedynie operacje mogą w pewnym stopniu obronić się przed zmasowaną falą krytyki. Cieszy przede wszystkim to, że lista przeprowadzanych zabiegów jest długa i obejmuje zarówno proste czynności (zakładanie gipsu, badanie pulsu czy wyjmowanie fragmentów szkła), jak i bardziej złożone zadania. Do tych drugich możemy zaliczyć dokonywanie rekonstrukcji twarzy, wycinanie wyrostka robaczkowego, leczenie oparzeń ciała, kurowanie zerwanych ścięgien, jak również procedury o obco brzmiących nazwach – elektromiogram, paracenteza czy kraniotomia. Nie ma się naturalnie czego obawiać, bo ich poziom skomplikowania jest znikomy, każdy kolejny etap dokładnie objaśniany, a potrzebne narzędzia (skalpel, nożyczki, strzykawka itp.) wybierane automatycznie.
Z przebiegiem minigier związanych z podejmowaniem decyzji i przyjmowaniem wyzwań jest już znacznie gorzej. Podstawowy zarzut - nie ma tu pełnego czy nawet częściowego odwzorowania faktycznych czynności, a zamiast tego jesteśmy „karani” jakimiś idiotycznymi zabawami, których zamiarem jest odzwierciedlenie aktualnego stanu emocjonalnego danego osobnika. Przykłady? Mierząc się z zamiarem odbycia poważnej i trudnej rozmowy z przełożonym, gromadzimy bąbelki symbolizujące odwagę, starając się kogoś pocieszyć, rozgrywamy zabawę muzyczną, a chcąc pozbyć się z głowy niepożądanych myśli o danej postaci... odrywamy jej wizerunek z widocznej na ekranie pocztówki. Ani to zabawne, ani szczególnie interesujące. Podobne patenty mogłyby przejść w produkcji skierowanej do najmłodszych użytkowników, a tymczasem nie zapominajmy, że grupą docelową są tu głównie osoby dorosłe.
Zasadniczą wadą Chirurgów jest zresztą to, że gra jest niesamowicie prosta. Poziom trudności dopasowano zapewne do możliwości amerykańskich gospodyń domowych. Teoretycznie można ponieść porażkę, bo wszystkie minigry są ograniczone limitem czasowym. Na każdą scenę przypada jednak kilka serduszek, a ponadto po utracie ich wszystkich trzeba się tylko troszeczkę cofnąć. Do zalet Chirurgów nie można też zaliczyć długości rozgrywki. Każdy rozdział to średnio czas trwania pojedynczego odcinka serialu, tak więc możliwe jest ukończenie całości w ten sam dzień, w którym dokonało się zakupu.
Wyraźnie można zauważyć, że Chirurgów planowano z myślą o konsoli Nintendo Wii, a wersję PC wydano przy jak najniższym nakładzie kosztów i z pominięciem dostosowania mechaniki zabawy do możliwości komputerów osobistych. Pomijając już fakt, że przyjęcie zgarbionej pozy przed komputerem ma się nijak do rozłożenia się w wygodnym fotelu, wspomniany wyżej problem uwidacznia się szczególnie tam, gdzie liczy się precyzja (np. przy używaniu strzykawek). Zamiar był zapewne taki, żeby tego typu zadania stanowiły dla gracza pewną przeszkodę. O ile utrzymanie Wiilota w nieruchomej pozycji przez kilka sekund może stanowić jakieś wyzwanie, o tyle w przypadku położonej na blacie biurka myszki czar pryska. Rażą też techniczne niedoróbki. Na domyślnych ustawieniach gra nie jest przystosowana do obsługi bardziej czułych gryzoni. Sprawę ratuje obniżenie do minimum czułości sterowania z poziomu menu głównego, choć i wtedy przy wykonywaniu niektórych dynamicznych posunięć engine wyraźnie nie nadąża, sygnalizując problem zatrzymaniem kursora.
Skoro mowa o technikaliach, Chirurdzy mogą pochwalić się ładnie wykonanymi cut-scenkami, które wzorem Prince of Persia i CSI: NY zrealizowano w oparciu o cel-shading. Wyraźnie widać, że sporo czasu poświęcono na dobranie odpowiednich ujęć kamery i dokładne zaprojektowanie modeli bohaterów. Szczególnie postacie Meredith i George’a zasługują na wyrazy uznania. Troszkę gorzej wypadły za to inne lekarki – Izzy, Lexie czy Erica. Pomijając wykonanie filmików przerywnikowych, gra prezentuje się od strony wizualnej nadzwyczaj kiepsko. Niedopuszczalnym niedopatrzeniem jest choćby brak możności zmiany rozdzielczości ekranu poza domyślne i archaiczne 800x600. Na moim 19-calowym monitorze LCD wyglądało to jeszcze nieźle, ale aż strach pomyśleć, jakie koszmarki będą czekały użytkowników panoramicznych paneli o przekątnych ekranu grubo przekraczających 20 cali. Biorąc pod uwagę to, że silnik nie musi się zbytnio przemęczać, dziwić może wymóg 1GB RAM-u, niezbędnego do odpalenia gry na XP SP3. Ogólnie jednak wymagania sprzętowe nie są porażające i produkt bez problemu wystartuje nawet na słabych konfiguracjach.
Warstwa dźwiękowa wypadła zdecydowanie poniżej moich oczekiwań. Brak niektórych motywów muzycznych znanych z serialu i oficjalnego soundtracku można jakoś przeboleć, bo ogólny klimat udało się utrzymać. Dla wielu fanów niewybaczalnym uchybieniem będzie jednak to, że w grze nie pojawiają się głosy żadnego z głównych aktorów. Choć zastępczych aktorów dobrano z dość dużym wyczuciem, to nie można się pozbyć złudzenia, że zakupiło się jakiś drugoligowy produkt.
Powiedzenie „za mało gry w grze” zdaje się idealnie pasować do wirtualnej wersji perypetii Chirurgów. Całość przypomina bardziej interaktywny serial animowany niż przygodówkę z elementami gier logicznych. Tytuł ten byłbym skłonny zarekomendować jedynie najbardziej zagorzałym fanom doktor Grey i jej przyjaciół, bo kolejne epizody są ciekawe i mogą stanowić dobre uzupełnienie głównej historii. I tu jednak warto zaczekać na jakąś przecenę oraz, w miarę możliwości, wyposażyć się w konsolę Wii. Osoby, którym zależy przede wszystkim na dobrej zabawie z dużą dozą interakcji, poczują się bardzo zawiedzione. Minigry są żałośnie proste, a przejście wszystkich etapów nie zajmuje dużo czasu. Mam nadzieję, że Ubisoft przejrzy wreszcie na oczy i że do tego momentu nikomu z zatrudnionych w studiach tej firmy nie przyjdzie do głowy wzbogacić się kosztem miłośników Dra House’a czy Hożych Doktorów.
Jacek „Stranger” Hałas
PLUSY:
- warstwa fabularna stoi na dość wysokim poziomie i może stanowić dobre uzupełnienie dla wydarzeń znanych z serialu telewizyjnego;
- stosunkowo niskie wymagania sprzętowe.
MINUSY:
- żałosny poziom trudności gry i niewielki stopień skomplikowania podejmowanych czynności;
- zupełnie nielogiczne minigry, z wyjątkiem niektórych operacji;
- za dużo filmików przerywnikowych, a za mało faktycznej rozgrywki;
- konwersja na PC robiona na kolanie.