autor: Fajek
Blair Witch, część druga: Legenda Coffin Rock - recenzja gry
Po bardzo dobrej części pierwszej mamy możliwość zapoznać się z kolejną pozycją z serii Blair Witch, tym razem utrzymanej bardziej w konwencji gier akcji niż przygodówek. Czy zmiana ta wyszła grze na dobre? Przekonajcie się sami...
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Pamiętam, kiedy po raz pierwszy byłem w kinie na filmie Blair Witch Project. Wrażenie, jakie na mnie wywarł, było piorunujące. To był film, który potrafił doprowadzić człowieka o słabych nerwach do rozstroju nerwowego. Nie pokazywano niczego strasznego (no dobrze, momenty z laleczkami voodoo były naprawdę mroczne), a jednak widz bał się cały czas. Podobnie było z pierwszą grą komputerową opartą na tej produkcji – Rustin Parr po mistrzowsku odtworzył ponurą atmosferę z filmu, będąc równocześnie dobrą gierką. Należało się spodziewać (zresztą ogłosił to sam producent, Gathering Of Developers) kolejnych części. Niestety, Blair Witch 2 : Coffin Rock nie jest już tak udany.
Akcja gry przenosi się w przeszłość, do czasów wojny secesyjnej. Wszystko kręci się wokół wydarzenia, które miało miejsce w lasach koło Burkittsville. Zginęła tam młoda dziewczyna i na jej pomoc wyruszyli miejscowi. Nikt nie powrócił z tej grupy do domu. Jakiś czas później znaleziono i ciała w kawałkach przy skale zwanej Coffin Rock. Jakiś czas wcześniej to Burkittsville trafił ciężko raniony żołnierz jednej z armii (czyli postać sterowana przez gracza), którym zaopiekowała się właśnie owa dziewczyna, ukrywając go w domu swojej babki. Po jej (dziewczyny) zaginięciu żołnierz postanowił ruszyć na poszukiwania.
Od tego momentu gracz przejmuje kontrolę nad wojakiem. Widok przedstawia postać z różnych ujęć kamery, która zmienia się wraz z lokacjami. Gra jest typową nawalanką z elementami przygodowymi (choć powinno być odwrotnie), co widać już po pierwszych 20 minutach gry. Jednak w tego typu produkcjach akcja powinna być na pierwszym miejscu – niestety, nieruchomy system kamer uniemożliwia to. Jakby tego było mało, nasz bohater może poruszać się tylko w tych lokacjach, które „popychają” fabułę naprzód. Dlatego często dochodzi do bezsensownych sytuacji, kiedy chcemy wejść do jakiegoś pomieszczenia, a żołnierz mówi : „Może później – najpierw muszę zrobić co innego”. Z drugiej strony będzie to odpowiadało mniej wymagającym graczom – w ten sposób naprawdę trudno utknąć gdzieś na dłużej.
Engine gry jest zaadoptowany z wcześniejszej produkcji GOD Games, Nocturne. Nie był to dobry pomysł – gra jest bardzo statyczna, niezbyt porywająca i w pewnych momentach po prostu nużąca. Samo środowisko wygląda całkiem znośnie. Może postacie i obiekty nie składają się ze zbyt wielkiej ilości polygonów, ale całość działa szybko i płynnie nawet na słabszym sprzęcie. Kolorystyka (głównie szary i brązowy) jest dosyć przygnębiająca i po pewnym czasie monotonna. Tła są naprawdę słabej jakości i nie stanowią raczej mocnej strony gry. Obiektów trójwymiarowych jest dość dużo, ale nie imponują one złożonością ani jakością. Tekstury się często powtarzają i są bardzo małe, więc będziemy mieli okazję zobaczyć podwórko, które wygląda jak mozaika.
Dźwięk stanowi przeciwieństwo grafiki – świetnie zrealizowane odgłosy natury, dziwne dźwięki, pochodzące z głębi lasu, nadają grze specyficznego nastroju grozy. Choć twórcy mogliby pokusić się o wprowadzenie nastrojowej muzyki.
Jak dotąd można by odnieść wrażenie, że Coffin Rock jest całkiem niezła zręcznościówką, osadzoną w realiach filmu. Wrażenie to mija, kiedy siadamy do zabawy. Poziom „miodności” jest żenująco niski – grę da się skończyć w 1 dzień, nie wysilając się zbytnio (jeżeli ktoś będzie na tyle wytrwały). Jednak najpoważniejszy zarzut jest bardzo prosty – o ile część pierwsza była niezłym horrorem, tak tutaj przez większość czasu po prostu się nudzimy! Chodzimy po szaro-burych lokacjach, wyglądających prawie identycznie, pozbawionych jakiegokolwiek klimatu i wyssanych z wszelakich elementów akcji! Gra nie ma w ogóle nastroju z „jedynki”, że o filmie nie wspomnę. Częsta śmierć bohatera bynajmniej nie czyni nas wrażliwymi na każdy podejrzany dźwięk, lecz denerwuje. Po pewnym czasie wszechogarniająca nuda jest już tak oczywista, że marzymy tylko o ukończeniu gry i odłożeniu jej na półkę.
Powiem szczerze, że zawiodłem się bardzo na Blair Witch 2. Po świetnej części pierwszej oczekiwałem czegoś naprawdę strasznego i wciągającego. Przecież można by zaimplementować niektóre elementy z poprzedniej gry. Jednak Twórcy wyraźnie chcieli coś zmienić. Niestety zmienili na gorsze. Tak to już jednak bywa z kontynuacjami – rzadko która jest w stanie dorównać poprzednikowi. Ja osobiście odradzam granie w Blair Witch Volume 2 gdyż jest to zwykła strata czasu, a w chwili gdy do wyboru mamy aż tyle innych tytułów, lepiej przeznaczyć swoje pieniądze na nieco bardziej atrakcyjną grę, chociażby na bardzo dobrą Blair Witch Volume 1.
Marcin „Fajek” Hajek