autor: Krzysztof Żołyński
Age of Sail II - recenzja gry
Ahoj wilki morskie i Wy, nie znające się na żeglarskim rzemiośle szczury lądowe. W końcu możemy wcielić się w kapitana żaglowca i rozegrać potyczkę, wziąć udział w wielkiej bitwie morskiej lub odbyć wielką kampanię, o czym opowie Wam nasz recenzent.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Ahoj wilki morskie i Wy, nie znające się na żeglarskim rzemiośle szczury lądowe. W końcu możemy przeżyć cudowną przygodę, wcielić się w kapitana żaglowca i rozegrać potyczkę, wziąć udział w wielkiej bitwie morskiej lub odbyć kampanię, pełną rozmaitych niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Wszystko to zawdzięczamy firmie TalonSoft, która wydała swą nową grę Age of Sail 2. Producent jest na pewno doskonale znany wielbicielom gier strategicznych, szczególnie tych turowych, z serii Battleground. Jak się domyślacie taka rekomendacja zapowiada coś naprawdę ciekawego.
Twórcy zadbali, aby gra utrzymywała klimat związany z tematyką morską. Widać to na każdym kroku. Setup i wszystkie menu są stylizowane na epokę, w jakiej toczy się akcja, czyli wiek XVIII i XIX, a także nawiązują do stylistyki marynistycznej. Czcionki wyglądają jakby napisano je gęsim piórem, a wszędzie sporo ozdobników z elementów takielunku. Od samego początku czujemy się jak na pokładzie żaglowca. Intro do gry także nie pozostawia wątpliwości, co do jej tematyki. Jest wykonane ze sporym rozmachem, bardzo ładne i pozwala nam obejrzeć bitwę toczącą się między żaglowcami.
Główne menu zawiera wszystko, co potrzeba. Jest tu dostęp do samej gry, ale także opcje konfiguracyjne. Na chwilę zatrzymam się przy konfiguracji. Gra jest tak skonstruowana, że w czasie pierwszego uruchomienia „zczytuje” sobie wszystkie ustawienia komputera, włącznie z używaną aktualnie rozdzielczością i dostosowuje się do mocy komputera. Jeżeli komuś takie rozwiązanie nie odpowiada jest możliwość pełnej ingerencji i dokonywania zmian. Kiedy wszystkie parametry są ustawione, zabieramy się do grania. Do wyboru są trzy możliwości: bitwa, kampania i tryb multiplayer.
W pierwszym przypadku występuje dodatkowy podział, na bitwy historyczne i hipotetyczne. Jeżeli chodzi o bitwy historyczne, to mamy do dyspozycji aż 118 scenariuszy, z lat 1777 do 1814. Wśród bitew hipotetycznych jest skromniej, bo tylko 4 scenariusze (1780 – 1815)
Kampanii jest 6, ale są to olbrzymie i długie rozgrywki. Ten typ pozwala na grę z elementami handlowymi. Na początku otrzymujemy statek z załogą i uzbrojeniem, ale istnieje możliwość dokupowania nowych statków i uzbrojenia, werbowania załogi, dokonywania bieżących napraw, a także odsprzedawania niepotrzebnych jednostek. Jak widać, w tej części, oprócz ducha walki, należy posiadać także żyłkę handlową, aby dokonywać trafnych transakcji.
Nie obeszło się bez trybu multiplayer, który dzięki Internetowi pozwala graczom z różnych stron świata skonfrontować swoje umiejętności.
Łącznie daje to imponującą liczbę misji i pozwala na spędzenie przed komputerem wielu godzin. Menu wyboru scenariusza jest skonstruowane bardzo czytelnie. Podano cały szereg informacji, takich jak: przeciwnicy, rok, ilość okrętów biorących udział w bitwie, pora dnia w jakiej rozpoczniemy zmagania, a także ilość punktów, których zdobycie umożliwi zwycięstwo. Po kliknięciu na konkretny scenariusz, w dodatkowym oknie, otrzymujemy bardziej precyzyjne informacje na temat tła historycznego, sławnych okrętach biorących udział w potyczce, ich uzbrojeniu, a także o wybitnych dowódcach.
Po podjęciu decyzji, który tryb i scenariusz wybieramy, przechodzimy do kolejnego menu, gdzie można zdecydować, po której ze stron konfliktu chcemy grać. Trzeba też wybrać jeden z trzech poziomów trudności. W każdym trybie, oprócz multiplayer, można ustawić stopień trudności. Naprawdę czuje się różnicę między poziomem łatwym a trudnym, dlatego początkującym graczom radzę zaczynać od najłatwiejszego.
Ekran gry jest bardzo przejrzysty i funkcjonalny. Zresztą nie wyobrażam sobie grania gdyby było inaczej. Zwłaszcza, że istnieją scenariusze, w których musimy dowodzić przeszło dwudziestoma jednostkami. Opcje niezbędne do zarządzania grą, jak: save, zmiana opcji, a także help dostępne są na belce w górnej części ekranu. Wszystko, co jest potrzebne do sterowania okrętami, jak również prowadzenia walki, znajduje się w czterech niezależnych okienkach. Możemy je dowolnie przesuwać po ekranie, bądź całkowicie ukryć. Wszystkie polecenia, jakie możemy wydać swojej flocie zobrazowane są przy pomocy ikonek. Po najechaniu kursorem na każdą z nich ukazuje się opis, co bardzo ułatwia orientację. W ten sposób możemy zarządzać całą posiadaną flotyllą, a także pojedynczymi jednostkami.
Jest tu spis okrętów znajdujących się na ekranie, wraz z ich nazwą, banderą pod jaką pływają i stopniem uszkodzenia kadłuba, dział i żagli. Po kliknięciu na konkretny statek, uzyskujemy nad nim pełną kontrolę. Możemy decydować o kursie, jaki obierze, o ustawieniu żagli, rzuceniu bądź wybraniu kotwicy, rozmieszczeniu dział (na niektórych jednostkach oprócz burt także dziób i rufa), czy ogień ma być prowadzony automatycznie po zbliżeniu do wroga, a także dokonywać bieżących napraw, lub przenosić załogę do różnych zadań, aby zwiększyć tempo pracy. Jest nawet możliwość mierzenia głębokości wody. Opcja bardzo przydatna w czasie walki w pobliżu lądu, bądź, kiedy chcemy zrzucić kotwicę. Nie zabrakło stylowego kompasu, który oprócz kierunków świata pokazuje również siłę wiatru. Ciekawostką jest to, że można kliknąć na okręt przeciwnika i podejrzeć, jaki ma aktualnie kurs, prędkość, zasięg i rozstawienie dział, a także stopień uszkodzeń. Mimo takiej ilości opcji, dzięki konstrukcji paneli sterowania, gra nie jest ani trochę skomplikowana i nie zmusza do brnięcia w bezmiar ustawień. Gracz ma komfortowy dostęp do niezbędnych opcji i może rozkoszować się grą. A naprawdę jest czym.
Pole walki, jeżeli można tak nazwać obszar morza, na jakim toczymy bitwę, jest odwzorowane bardzo realistycznie. W zależności od pory dnia i siły wiatru zmienia się jego charakterystyka, co oczywiście ma wpływ na rozgrywkę. To właśnie wiatr napędza nasze żaglowce i trzeba się przyzwyczaić, że nie są to okręty o napędzie atomowym i nie zmienią błyskawicznie kursu. Niestety konieczny będzie krótki trening, w czasie, którego gracz opanuje podstawy sterowania okrętem i wybierania optymalnych warunków do żeglowania. Pod wiatr nie da rady : )
Zadbano o naprawdę dużą realistykę gry. Woda jako jeden z najbardziej nieprzyjaznych dla człowieka żywiołów już sama w sobie jest sporym utrudnieniem. Ponadto w niektórych scenariuszach jesteśmy zmuszeni do żeglowania w pobliżu stałego lądu, bądź na płyciznach, więc także i takie czynniki trzeba wkalkulować w rozgrywkę. Sterujemy żaglowcami, więc wiatr jest najistotniejszy. Trzeba się z nim liczyć, bo naprawdę nic nie można zakombinować. W czasie walki złe ustawienie się do wiatru może spowodować spadek prędkości lub niekorzystne położenie względem przeciwnika, a ten na pewno skrupulatnie to wykorzysta i pośle w naszym kierunku grad kul.
Walka jest oczywiście jednym z najciekawszych elementów gry, a przy okazji jest niesamowicie widowiskowa. Pod tym względem gra oferuje bardzo wiele. Okręty zachowują się bardzo realistycznie. Przeciwnika można ostrzeliwać na wiele sposobów. Do dyspozycji mamy pojedyncze pociski, lub mniejsze połączone łańcuchami, które sieją straszne spustoszenie przy salwie z bliskiej odległości. Do naszej decyzji należy też czy strzelamy w kadłub, czy w żagle. Wiadomo, że podziurawione żagle nie mogą stanowić skutecznego napędu. Jeśli jednak uda się nam odstrzelić maszt i całkowicie unieruchomić wrogi okręt, wtedy mamy przeciwnika „na talerzu” i albo się podda, albo poślemy go na dno. Każdy okręt ma określone pole rażenia, uzależnione od ilości dział i wielkości jednostki, więc trzeba bardzo ostrożnie manewrować, aby nie dostać się na linię bezpośredniego ostrzału. Okręty są bardzo zróżnicowane pod względem wielkości, zastosowań, uzbrojenia i osiągów. Mamy do dyspozycji małe stateczki i wielkie galeony i fregaty, a tylko od pomysłowości i umiejętności gracza zależy jak je wykorzysta. Zdarza się, że jednorazowo w szranki staje 40 jednostek. Wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa zabawa i okazuje się, jakimi jesteśmy dowódcami. Bardzo mocno uszkodzone okręty, albo się poddają i nie biorą udziału w dalszej rozgrywce, albo toną. Kierujemy pojedynczymi jednostkami, ale także całymi grupami. Do zakończenia bitwy niezbędne jest uzyskanie określonej liczby punktów. W trybie „kampania” po zwycięskiej bitwie uzyskujemy także pieniądze.
Graficznie gra prezentuje się znakomicie. Nawet największe marudy nie będą miały się, do czego przyczepić. Wszystkie menu są wykonane w bardzo gustowny sposób. Intro jest ładnie zrobione, ciekawe i znakomicie wprowadza w nastrój gry. Pole walki jest wykonane w pełnym 3D. Można swobodnie poruszać kamerą i oglądać okręty z dowolnie wybranej perspektywy. Po zbliżeniu widzimy wszystkie detale żaglowca, włącznie z załogą poruszającą się po pokładzie, dymem wydobywającym się z luf armat i dziurami w żaglach i kadłubie pozostawionymi przez kule. Morze jest jak prawdziwe. Majestatycznie faluje i zmienia swój charakter wraz ze wzmagającym się wiatrem. Zmieniają się pory dnia. Wprowadzono elementy stałego lądu.
W trakcie gry towarzyszy nam muzyka. Jest to bardzo długi utwór znakomicie nadający się na ilustrację dla gry tego typu. Mamy oczywiście możliwość zmiany jego głośności lub całkowitego wyłączenia. Jest jednak naprawdę niezły i szybko się Wam nie znudzi. Jeśli chodzi o efekty dźwiękowe to nie wypada się ich czepiać. Przede wszystkim są bardzo naturalne i znakomicie zrobione. Mamy, więc odgłosy wystrzałów, szum morza, a przy zbliżeniu do okrętu usłyszymy takie niesamowite dźwięki jak: chlupot fal rozbijających się o kadłub statku, skrzypienie drewnianej konstrukcji kadłuba, trzepot żagli i takie detale jak dzwonek pokładowy oznaczający zmiany wachty, lub odgłosy zanurzanej sondy. Dźwięk jest przestrzenny i znakomicie podkreśla dynamiczne przecież bitwy, a także stwarza perfekcyjne wręcz złudzenie przebywania na pełnym morzu.
Tempo gry jest spore. Bardzo często jest niewiele czasu na podjęcie decyzji, zmiany szyku bądź kursu kosztują dużo czasu, a błędy bezwzględnie wykorzystuje przeciwnik. Krótko mówiąc złe rozegranie bitwy kończy się klęską. Wiele razy włączałem pauzę, aby na chwilkę wyrwać się z ferworu walki i spokojnie przemyśleć dalsze posunięcia.
Czasami trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość i dość długo manewrować okrętem, aby doścignąć przeciwnika lub obrać jak najlepsze położenie w bitwie. Przypomina to trochę polowanie i dodaje grze dodatkowego smaczku. Zwłaszcza, gdy kierujemy większą ilością jednostek i mamy możliwość przeprowadzenia bardzo złożonego, zaplanowanego taktycznie uderzenia bądź obrony.
Age of Sails 2 jest jak wino. Z czasem nabiera kolorów i smaku. Można w nią grać praktycznie bez końca i trzeba uważać, jeśli ktoś ma, np.: nerwową żonę lub dziewczynę: )
Zarówno pojedyncze bitwy jak i kampanie pozwalają przeżyć wiele wspaniałych chwil. Bitwy, to rozgrywki dla mniej cierpliwych graczy. Po prostu zaczynamy w pełnym morzu. Gdzieś w pobliżu mamy przeciwnika, chwila namysłu i zaczynamy działać. Tu są dwie drogi, albo odniesiemy zwycięstwo w bitwie, albo pozwolimy się zatopić. Tryb, w którym rozgrywamy kampanie, to o wiele więcej strategii. Trzeba być jednocześnie wodzem i handlowcem. Każda zwycięska bitwa daje określoną ilość gotówki. Tylko od gracza zależy jak, na co i kiedy ją wyda. Można ciułać gotówkę i czekać aż uzbiera się na jakiś „większy” zakup lub wydawać pieniądze na drobne naprawy i werbowanie załogi. Tutaj można nie tylko stracić okręty, ale również fortunę.
Jest to zupełnie niesamowita gra. Nie ma drugiej takiej, bo inni producenci zapomnieli o żaglowcach, salwach armat, walce wręcz w czasie abordażu. Rynek zdominowały programy o wyglądzie i tematyce futurystycznej. Szkoda, szkoda, bo jest wiele osób, które chętnie wcielą się w kapitana XVIII czy XIX wiecznego okrętu, aby przeżyć niesamowitą przygodę i zamienią najnowsze technologie na chwile spędzone na pokładzie przepięknych przecież żaglowców. Na szczęście TalonSoftowi znakomicie udało się wyczuć moment i zapełnić tę lukę. Powstała gra przepięknie wykonana, bardzo grywalna i co najważniejsze ciekawa. Siada się do niej, powiedzmy, o 20, aby chwilkę popróbować, po godzinie gry mówimy sobie, „a jeszcze chwilkę”, o 22 decydujemy, że zagramy do końca misji i tak nagle widzimy na zegarku 4 rano. Rany, a przed nami wczesna pobudka. Radzę się nie kłaść i rozpocząć następną misję. Nie przegapcie tylko pracy bądź szkoły...
Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco zachęcić Was do kupienia tej gry. Pieniądze, które na nią wydacie będą dobrze zainwestowane, a Age of Sail 2 zapewni Wam wspaniałą rozrywkę.
Gra może zadziałać już na komputerze o konfiguracji: Pentium II 233 Mhz, 64 Mb RAM, CD 8x, karta graficzna zgodna z DirectX i 8 Mb RAM, karta dźwiękowa, 800 Mb wolnego miejsca na dysku twardym. Jednak nie spodziewajcie się, że pozwoli to na wyciśnięcie z gry maksimum możliwości. Potrzebna jest o wiele „mocniejsza” konfiguracja, aby można było sobie pozwolić na ustawienie najwyższej jakości efektów graficznych i dźwiękowych, a tym samym przeżyć wszystko to, co zostało opisane powyżej.
Krzysztof "Hitman" Żołyński