autor: Bartosz Sidzina
Agatha Christie: Zło, które żyje pod słońcem - recenzja gry
Postacią, którą przyjdzie nam animować, jest Herkules Poirot. Będzie musiał rozwikłać tajemnicę śmierci pięknej Alreny Marshall – byłej aktorki., która w niewyjaśnionych okolicznościach została uduszona na plaży nieopodal hotelu.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Agatha Christie jest najbardziej znaną na świecie pisarką kryminałów oraz najlepiej sprzedającą się autorką wszech czasów. Wydała ponad 80 powieści i sztuk teatralnych. Ich akcja toczyła się głównie w zamkniętych pomieszczeniach, a mordercą mógł być tylko jeden z mieszkańców. Wniosła wiele nowych rozwiązań do tradycyjnej sztuki pisania kryminałów, co zapewniło jej sukces. Stworzyła także słynne postaci literackie dwojga detektywów: ekscentrycznego Belga Herkulesa Poirota oraz starszej pani, detektyw panny Marple. Większość z jej powieści i opowiadań zostało sfilmowanych, a na ich podstawie powstały także seriale telewizyjne i słuchowiska radiowe. Nic więc dziwnego, że także producenci gier komputerowych zainteresowali się autorką. Doczekaliśmy się trzech, a właściwie to już czterech odsłon jej twórczości na PC. Ostatnia, Evil Under the Sun, zagościła niedawno na półkach sklepowych.
Głównym bohaterem, a zarazem postacią, którą przyjdzie nam animować, jest słynny detektyw Herkules Poirot, przebywający na wypoczynku na Seadrift Island. Będzie musiał rozwikłać tajemnicę śmierci pięknej Alreny Marshall – byłej aktorki, która w niewyjaśnionych okolicznościach została uduszona na plaży nieopodal hotelu. Oprócz głównego wątku, jakim jest jej morderstwo, pojawią się także motywy poboczne m.in. przemyt narkotyków czy praktykowanie voodoo. Przed Poirotem zadanie odnalezienia mordercy, którym okazuje się być jednym z mieszkańców wyspy. Musi poznać ok. 20 ludzi, ich obyczaje, zaprzyjaźnić się, a niekiedy pomóc. Nie wszyscy mają jednak dobre intencje, dlatego należy być czujnym. Cała historia przedstawiona jest w formie opowiadania podczas spotkania dwóch przyjaciół (Poirota z Westingsem). Co godne podkreślenia, fabuła w grze została w znacznym stopniu napisana od początku – w przeciwnym przypadku czytelnicy książki mogliby rozwiązywać wszystkie zagadki w mgnieniu oka.
Evil Under the Sun to klasyczna przygodówka z widokiem z perspektywy trzeciej osoby (stała kamera w „rogu ekranu”), wyposażona w interfejs point’n’click – co oznacza, że wszystkie czynności, takie jak poruszanie się, zbieranie i łączenie przedmiotów, wykonywać będziemy wyłącznie za pomocą myszki. Co ważne, gra nie posiada żadnych elementów zręcznościowych, wzbudzających tak duże kontrowersje wśród fanów gatunku. Możemy więc spokojnie główkować, nikt nas nie będzie poganiał, ani nikt też nas nie zabije.
Lokacje, jakie przyjdzie nam odwiedzić, to wyspa (hotel oraz okolice – wybrzeże, ruiny, podziemne przejścia) oraz miasteczko (sklep, tawerna i posterunek policji). Przestrzeń na pierwszy rzut oka duża, jednak po jej poznaniu wydaje się być w sam raz. Niestety większość czasu spędzimy patrząc jak Poirot stawia malutkie kroki idąc z jednej lokacji do drugiej – dobrze, że przynajmniej jest możliwość przyspieszenia jego przemieszczania się, bo chyba bym zasnął przed monitorem.
Cała historia podzielona jest na siedem części/aktów, a każdy z nich poprzedza krótki wstęp w formie dialogu Hastingsa z Poirotem w biurze tego ostatniego. Również podczas rozgrywki panowie coś między sobą komentują czy dogryzają sobie. Zagadki, jakie zaserwowali nam twórcy, są przeciętne, aczkolwiek wielki plus za brak kosmicznego kombinowania. No, może raz zdarzyło się, że użycie pewnego przedmiotu wydaje się nielogiczne i zupełnie bez sensu, jednak cała reszta jest jak najbardziej w porządku.
Każdy akt wymaga od gracza porozmawiania z podejrzanymi, udzielenia komuś pomocy czy znalezienia jakiegoś przedmiotu lub nowych poszlak. Zdecydowanie za dużo chodzenia. W każdej części gry musimy dosłownie przeskanować wszystkie lokacje kilkakrotnie w poszukiwaniu nowych wskazówek, co po paru godzinach staje się zwyczajnie monotonne i powoduje, że odechciewa się grać. Dopóki nie odnajdziemy wszystkich poszlak, nie będziemy mogli zakończyć rozdziału. Ponadto, jeśli zatniemy się w którymś miejscu, zawsze możemy wrócić na moment do biura i poprosić magiczny „palec podejrzenia” o poradę, co do kolejnego kroku. Ekwipunek, jak to z reguły bywa, jest nieograniczony. Wszystkich przedmiotów nie ma dużo, aczkolwiek oczywistym jest używanie właściwego przedmiotu w odpowiednim momencie lub połączenie tego i owego.
Rozmowy prowadzone z napotkanymi na naszej drodze ludźmi sprowadzają się jedynie do wyczerpania dostępnych tematów listy dialogowej. Raz, może dwa zdarza się, że źle wybrany przez nas temat rozmowy będzie miał później swoje konsekwencje. Dialogów jest bardzo, bardzo dużo i stanowią blisko trzy-czwarte gry, tak więc jest co czytać.
Oprawa wizualna jest bardzo ładna jak na przygodówkę, jednak modele postaci nie są zrobione tak porządnie jak reszta. Ludzie poruszają się sztywno, jakby ich piorun raził. Prawie cała grafika jest generowana w czasie rzeczywistym. Prawie cała, ponieważ jak to w grach z tego gatunku bywa, tła lub inne elementy scenerii to nic innego jak prerenderowane statyczne obrazy. Chociaż i tutaj są pewne wyjątki, np. ku mojemu zaskoczeniu, podziwiając widoki z wysokości pagórka, dostrzegłem poruszające się fale oceanu w oddali. Warte odnotowania jest również to, że gra zawiera dużą liczbę przerywników filmowych, które nieco ożywiają rozgrywkę.
O muzyce i dźwiękach w EUtS raczej się nie będę rozpisywał, bo zwyczajnie nie ma o czym. Na palcach jednej ręki mogę zliczyć, w których momentach gry pojawiła się muzyka w tle (menu główne, biuro Poirota oraz jakieś tam ważniejsze wydarzenie). Co zaś tyczy się dubbingu, muszę przyznać, że tutaj producenci odwalili kawał dobrej roboty. Głosy podkładane przez aktorów świetnie pasują do ról. Również sam Poirot i jego charakterystyczny akcent jest super.
Agatha Christie Evil Under the Sun to przygodówka z krwi i kości. Fakt, dużo jest łażenia, gadania, ale w sumie o to chodzi w grach tego typu. No i oczywiście fabuła. To ona trzyma nas przed ekranem monitora i nie pozwala ot tak odejść. Do samego końca nie wiadomo, kto jest mordercą, a każda rozmowa z mieszkańcami nasuwa kolejne podejrzenia. Niektórzy będą nas próbować omamić i zmylić, by odsunąć od siebie uwagę. Czeka Was naprawdę wiele godzin interesującego grania (grubo ponad 10). Kto lubi gry przygodowe, nie zawiedzie się.
Bartosz „bartek” Sidzina
PLUSY:
- klasyczny interfejs point’n’click;
- całkiem niezła oprawa graficzna (za wyjątkiem modeli postaci);
- spora liczba cutscenek;
- ciekawa, wielowątkowa fabuła.
MINUSY:
- liniowość;
- mała liczba zagadek;
- muzyka, a raczej jej brak.