Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 stycznia 2007, 09:27

autor: Karolina Talaga

Agatha Christie: Morderstwo w Orient Expresie - recenzja gry

Morderstwo w Orient Expressie zapewne nie dokona rewolucji w gatunku gier przygodowych. Ale z pewnością jest to produkcja, po którą mogą spokojnie sięgnąć fani gatunku.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

O brytyjskiej pisarce Agacie Christie napisano i powiedziano już tyle, że chyba nie muszę jej nikomu przedstawiać. Zatem tylko krótko przypomnę, że na całym świecie wydano dwa miliardy egzemplarzy jej książek, a według danych UNESCO utwory Królowej Kryminału pod względem popularności zajmują na świecie trzecie miejsce, bardziej poczytne są tylko dzieła Szekspira oraz Biblia. Jej powieści i opowiadania doczekały się licznych ekranizacji filmowych i telewizyjnych, na ich podstawie powstało także kilkanaście inscenizacji teatralnych oraz słuchowisk radiowych. Nic więc dziwnego, że w końcu growy biznes zainteresował się twórczością Agaty Christie i pod koniec 2005 roku za sprawą firm AWE Games oraz Dreamcatcher (The Adventure Company) otrzymaliśmy grę przygodową I nie było już nikogo, która, choć nie pozbawiona błędów, spotkała się z dość ciepłym przyjęciem wielbicieli gatunku. Rok później została wydana kolejna przygodówka, będąca elektroniczną adaptacją chyba jednej z najpopularniejszych powieści słynnej pisarki, czyli Morderstwa w Orient Expressie. I to właśnie ta produkcja będzie bohaterką niniejszego tekstu.

Fabuła gry bazuje na swoim książkowym pierwowzorze, zatem akcja rozgrywa się w słynnym, luksusowym pociągu, tytułowym Orient Expressie. Po wyjeździe ze Stambułu, a dalej – Belgradu, gdzieś na Bałkanach ogromna lawina zmusza pociąg do wykonania przymusowego postoju. Nazajutrz po tym wydarzeniu w przedziale zostaje odnalezione ciało jednego z pasażerów – mężczyzna został zasztyletowany, a morderca najwyraźniej znajduje się wciąż w pociągu. Rozpoczyna się śledztwo... I tak doszliśmy do najważniejszej zmiany, jaką poczynili autorzy programu. W powieści rozwiązaniem zagadki tajemniczego morderstwa zajmuje się Herkules Poirot, natomiast w grze słynny, ekscentryczny, belgijski detektyw doznaje lekkich obrażeń podczas ostrego hamowania pociągu i do finału pozostaje w łóżku, służąc jedynie za doradcę, a prowadzenie żmudnego dochodzenia spada na Antoinette Marceau, pracowniczkę ekspresu, w której rolę wcielamy się my, gracze. Na potrzeby gry zmodyfikowano także kilka innych elementów fabuły, jednak wszystkie zmiany sprawiają wrażenie przemyślanych i spójnych, są po prostu dobrym posunięciem, dzięki któremu program może trzymać w napięciu i zaskoczyć nawet największych fanów książkowego pierwowzoru.

Pan Ratchett – denat. Tutaj, jak widać, jeszcze żywy.

Jeśli chodzi o liczbę dostępnych lokacji, to ta jest, z wiadomych względów, mocno ograniczona. Rozgrywkę rozpoczynamy w Stambule w pobliżu dworca Sirkeci, później swoje stopy stawiamy jeszcze na stacji kolejowej w Belgradzie, a gdy pociąg zostaje zatrzymany przez lawinę, możemy zwiedzić pobliski las, jednak większość czasu spędzamy w poszczególnych wagonach i przedziałach słynnego pociągu. Graficznie całość prezentuje się przyzwoicie. Gra działa na silniku z pierwszej odsłony serii. Przerywnikom filmowym oraz modelom postaci, choć zostały one poprawione względem poprzedniczki, w dalszym ciągu daleko do doskonałości, jednak to, co przykuwa uwagę, to wygląd kolejnych przedziałów i wagonów luksusowego pociągu. Tutaj trzeba przyznać, że autorzy wykazali się dużą dbałością o szczegóły, dzięki czemu wnętrza Orient Expressu prezentują się bardzo dobrze.

Morderstwo w Orient Expressie jest klasyczną przygodówką, wyposażoną w interfejs point & click, co oznacza, że podczas wykonywania wszelkich czynności (przemieszczania się, podnoszenia, łączenia ze sobą czy używania przedmiotów, rozpoczynania rozmowy bądź wybierania kolejnych opcji dialogowych) używamy wyłącznie myszy. Od pewnego czasu, oceniając przygodówki, zawsze zwracam uwagę na ewentualną obecność podczas rozgrywki elementów i zadań typowo zręcznościowych, wzbudzających nie lada kontrowersje wśród wielu wielbicieli gatunku. Nie inaczej jest i tym razem, dlatego też w tym miejscu nadmienię, iż do omawianej produkcji nie wkradły się zadania rodem ze zręcznościówek – w żadnym miejscu rozgrywki nie jesteśmy zmuszeni do wytężania palców, lecz jedynie do wytężania naszych szarych komórek. Dodam również, że podczas zabawy nie jesteśmy w stanie uśmiercić naszej bohaterki, a w czterech wagonach słynnego pociągu nie sposób się zgubić czy zabrnąć w ślepy zaułek.

Nie jesteśmy też ograniczeni czasowo – wszelkie działania możemy wykonywać bez pośpiechu i spokojnie zastanawiać się nad kolejnymi. W tym miejscu wypada także napomknąć, że w omawianej produkcji autorzy zadbali o usprawnienie przemieszczania się pomiędzy dostępnymi lokacjami, które w poprzedniej odsłonie serii nie zostało najlepiej zrealizowane i w efekcie zajmowało zbyt dużo czasu. Tym razem, zgodnie z wcześniejszymi obietnicami i zapowiedziami, poprawiono ten aspekt gry – teraz w łatwy sposób możemy „przyśpieszyć” naszą bohaterkę i błyskawicznie przemieszczać się między rozmaitymi lokacjami, klikając w odpowiednim miejscu dwukrotnie lewym przyciskiem myszy. Ponadto w górnej części ekranu, gdy najedziemy na nią kursorem, wyświetla się skład pociągu, dzięki temu rozwiązaniu szybko i sprawnie możemy wybrać i w oka mgnieniu przenieść się do pożądanego wagonu Orient Expressu.

Podsłuch? Pluskwa? Eee tam, wystarczy szklanka :-)

Ekwipunek, jak to zwykle bywa w grach przygodowych, jest nieograniczony, dzięki czemu nasza bohaterka może nosić w kieszeniach wszelkie przedmioty, jakie tylko uda jej się znaleźć i podnieść. A jeśli chodzi o zagadki, to te polegają głównie na odnalezieniu przedmiotów, a później użyciu ich we właściwym miejscu. Czasem trzeba też wpaść na to, co z czym połączyć w naszej kieszeni lub co należy rozdzielić. Ogrom czasu spędzamy również na zbieraniu paszportów wszystkich pasażerów i obsługi pociągu, ich odcisków palców, odcisków ich butów oraz odcisków pozostawionych na rozmaitych przedmiotach związanych z miejscem przestępstwa i prowadzonym dochodzeniem. W tym miejscu część osób może zacząć narzekać na monotonię wykonywanych działań. Jednak z drugiej strony, czy możemy się pastwić nad sednem pracy detektywa, czyli mozolnym zbieraniem rozmaitych śladów i powtarzaniem rutynowych czynności w celu posunięcia dochodzenia na przód?

W omawianej produkcji jest też kilka łamigłówek, które dla wytrawnych amatorów przygodówek nie będą wielkim wyzwaniem, ale mniej wprawnych graczy zatrzymają zapewne na kilka bądź kilkanaście minut. Tutaj warto również dodać, iż autorzy programu pozostawili nam, graczom, wybór stopnia trudności prowadzonego śledztwa – tuż po zabójstwie Ratchetta, Poirot zadaje nam pytanie, czy chcemy przyjąć wyzwanie i samodzielnie prowadzić dochodzenie, czy chcemy mu jedynie pomóc. Którąkolwiek z odpowiedzi wybierzemy, i tak na nas spadnie cała robota (Poirot nie może się poruszać i do finału pozostaje w łóżku), a przebieg rozgrywki pozostanie w zasadzie bez zmian, z tym wyjątkiem, że gdy zdecydujemy się na pomoc detektywa, a nie na samodzielne podjęcie wyzwania, podczas śledztwa będziemy otrzymywać więcej wskazówek, a nasze ruchy staną się bardziej ograniczone. Oczywiście, rasowi fani przygodówek zapewnie nie wybiorą „opcji pomocy”, jednak dla mniej wytrawnych użytkowników lub mało cierpliwych jest to doskonałe rozwiązanie.

Prawdziwy, angielski dżentelmen – w łóżku pod kocykiem, ale w garniturze trzyczęściowym i w rękawiczkach.

Teraz kilka słów na temat oprawy dźwiękowej programu. O muzyce nie napiszę zbyt wiele, gdyż stanowi ona tło jedynie podczas cutscenek i wyświetlania głównego menu gry, natomiast podczas rozgrywki nie towarzyszy nam wcale, z wyjątkiem bodajże jednej łamigłówki. Natomiast na plus wypadają wszelkie dźwięki tła, takie jak: odgłos otwieranych drzwi, kroków stawianych na śniegu czy szum wiatru. Nie ma ich zbyt dużo, lecz te, które są, brzmią zupełnie przyzwoicie. Jednak największym atutem w warstwie dźwiękowej programu są głosy, jakimi przemawiają bohaterowie gry. Dobór oraz aktorstwo osób użyczających głosów poszczególnym postaciom zasługują na pochwałę. Wygłaszane kwestie dość dobrze oddają charakter bohaterów, a dialogi nie są papierowe. Całość brzmi całkiem przekonująco. W tym miejscu muszę także nadmienić, że autorom programu udało się namówić do współpracy znanego aktora brytyjskiego Davida Sucheta. Ów pan swoją popularność zawdzięcza między innymi roli w serialu, w którym wcielił się w postać Herkulesa Poirota i, jak się domyślacie, w omawianej, elektronicznej adaptacji kryminału słynnej pisarki Suchet użyczył głosu ekscentrycznemu detektywowi. Trzeba przyznać, że dla fanów aktora i wszystkich wielbicieli jego kreacji Poirota jest to nie lada gratka.

Na koniec trudno się nie pokusić o krótkie porównanie omawianej produkcji do jej starszej koleżanki, I nie było już nikogo. Mój redakcyjny kolega Void, oceniając pierwszą grową adaptację powieści Agaty Christie narzekał na wiejącą z tej produkcji nudę. Z Morderstwa w Orient Expressie nudą nie wieje, może trochę monotonią, ale na pewno nie nudą. Trzeba też przyznać, że autorzy programu, zgodnie z obietnicami, poprawili i usprawnili kilka aspektów nowej odsłony (m.in. wyżej wymienione przemieszczanie między lokacjami czy też modele postaci), dzięki czemu porównanie obu produkcji wypada na korzyść tej młodszej. Morderstwo w Orient Expressie zapewne nie dokona rewolucji w gatunku gier przygodowych. Ale z pewnością jest to produkcja, po którą mogą spokojnie sięgnąć fani gatunku, a przede wszystkim wielbiciele detektywistycznych przygodówek. Tym ostatnim mozolne prowadzenie śledztwa w realiach słynnego pociągu powinno przypaść do gustu.

Karolina „Krooliq” Talaga

PLUSY:

  • przemyślane i spójne zmiany w fabule w stosunku do książkowego pierwowzoru;
  • oprawa dźwiękowa;
  • ładne, szczegółowo odwzorowane wnętrza luksusowego pociągu;
  • poprawione błędy poprzedniczki, m.in. modele postaci i przemieszczanie między poszczególnymi lokacjami.

MINUSY:

  • niektórzy mogą narzekać na monotonię wykonywanych działań;
  • pod względem graficznym przerywnikom filmowym i modelom postaci wciąż daleko do doskonałości.
Recenzja gry Life is Strange: Double Exposure - pokochałem Max na nowo, choć po latach straciła coś ważnego
Recenzja gry Life is Strange: Double Exposure - pokochałem Max na nowo, choć po latach straciła coś ważnego

Recenzja gry

Oto Life is Strange, na które czekałem prawie 10 lat. Mało istnieje bohaterek, do których przywiązałem się tak jak do Max, i jestem przeszczęśliwy, że mogłem poznać jej dalsze losy… acz Double Exposure nie trafiło mnie w serce tak celnie jak pierwszy LiS.

Recenzja gry Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club - kiedy wrogiem gracza jest bezmyślny główny bohater
Recenzja gry Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club - kiedy wrogiem gracza jest bezmyślny główny bohater

Recenzja gry

Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club to nowa odsłona ponad trzydziestoletniej serii kryminalnych gier visual novel. Tym razem badamy sprawę morderstw powiązanych ze zbrodniami sprzed lat – i z lokalną miejską legendą.

Recenzja gry Nobody Wants to Die. Polacy znów udowodnili, że są świetni w opowiadaniu historii
Recenzja gry Nobody Wants to Die. Polacy znów udowodnili, że są świetni w opowiadaniu historii

Recenzja gry

Po pokazie gameplayu dla prasy nie byłem przychylnie nastawiony do Nobody Wants to Die. Twórcom z Wrocławia udało się jednak złamać mój sceptycyzm już po kwadransie gry. Choć chwilami ziewałem, nieprędko zapomnę tę transhumanistyczną przygodę neo-noir.