Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 4 lutego 2018, 10:44

Więcej życia w żyjącym świecie. Czy Wiedźmin 3 mógł być jeszcze lepszy?

Spis treści

Więcej życia w żyjącym świecie

Wiedźmin 3 całkiem nieźle symulował rzeczywistość, która nie jest tylko makietą – rzeczywistość, w której coś się dzieje, a gracz niemal wszędzie widzi przemieszczających się ludzi i słyszy gwar rozmów. Ale w zapowiedziach kreślono obraz znacznie bardziej zaawansowanej imitacji życia bohaterów niezależnych. Ot, chociażby tych, którzy mieszkają na wybrzeżach:

(...) mijana przez Geralta grupa wiosłujących dzielnie wojaków wybierze się na łowy tylko wtedy, gdy nie istnieje ryzyko sztormu – w przeciwnym wypadku sporej wielkości statek będzie czekać cierpliwie w przystani na lepsze czasy.

W zasadzie jest to prawda – statki nie wypływają z przystani w złych warunkach pogodowych. Problem polega jednak na tym, że... w Wiedźminie 3 statki w ogóle znikąd nie wypływają. Nie licząc oczywiście tych „fabularnych”, np. łajby, której Geralt szuka w jednej z misji głównego wątku opowieści, by odbyć podróż z Novigradu na Skellige. Natomiast żeglując pomiędzy wyspami archipelagu, trudno nie zauważyć, że łódka sterowana przez gracza jest w zasadzie jedyną ruchomą konstrukcją na wodach. Inne statki czy okręty w większości przypadków albo stoją w portach, albo występują w formie wraków (zapraszających do przeszukania sugestywnym znakiem zapytania na mapie). Oczywiście jest to w zasadzie drobnostka, ale mogłaby zwiększyć immersję.

Skelligijczycy znają zasady ruchu morskiego i grzecznie ustępują pierwszeństwa łodziom nadpływającym z prawej strony.

O zastosowaniu sztormów w rozgrywce pomówimy jeszcze w dalszej części tekstu, ale na razie pozostańmy przy konstrukcji wiedźmińskiego świata.

Zapomnijcie za to o bezkarnym okradaniu Bogu ducha winnych mieszkańców. Jeśli zostaniemy na tym przyłapani, wezwą oni strażników na pomoc.

Złodziej jaki jest z Geralta, każdy widzi. Bezkarny, znaczy się... zazwyczaj. Chłopów czy mieszczan kompletnie nie interesuje to, że przetrząsamy ich dobytek i wynosimy z domów kosztowności, jedzenie, alkohol, łyżki, talerze, drabiny... czy co tam się akurat wylosuje na półkach i w komodach. Owszem, strażnicy – albo przynajmniej niektórzy z nich – zwracają uwagę na takie występki i w obliczu kradzieży jabłka natychmiast rzucają się na wiedźmina z dobytą bronią. Ale żeby ktoś ich wołał? Ktoś po nich biegł? Nie wiem jak Wy, ale ja niczego takiego nie zauważyłem. I mógłbym tu zaznaczyć, że już leciwy Skyrim znacznie lepiej symulował prawo i sprawiedliwość w wirtualnym świecie, ale z drugiej strony – gdyby nie te wszystkie śmiesznawe rozwiązania, nie doczekalibyśmy się znakomitego żartu w Sercach z kamienia, jakim jest spotkanie Geralta z urzędnikiem skarbowym.

Jeden z lepszych żartów w całym Wiedźminie 3 – i dowód na to, że „Redzi” potrafią śmiać się sami z siebie.

A teraz pora na obietnicę grubszego kalibru.

Przy dobrym rumaku dotarcie z jednego końca mapy na drugi ma zająć około 30–40 minut.

Rozpalała ta liczba wyobraźnię, nieprawdaż? Cóż, rzeczywistość okazała się nieco mniej... okazała. Po premierze Dzikiego Gonu gracze – a zwłaszcza youtuberzy – nie omieszkali zweryfikować deweloperskich pomiarów i odkryli, że były one dość mocno przesadzone. W istocie przejechanie z północnego krańca mapy (zza Novigradu) na południowy (pod obóz nilfgaardzkiej armii) to kwestia „zaledwie” kwadransa – i to nie na przełaj, tylko porządnymi drogami, i nie cwałem, a spokojnym galopem. Czy powinniśmy z tego powodu wzywać policję do siedziby studia CD Projekt RED? Myślę, że nie. Ekipa ta i tak stworzyła wielki świat – faktycznie większy niż ten ze Skyrima, zgodnie z zapowiedziami – gwarantujący dziesiątki (jeśli nie setki) godzin zajmującej eksploracji. Może i mógłby być on jeszcze bardziej rozległy – tylko czy na pewno przysłużyłoby się to grze? Raczej sprawdziłoby się porzekadło, że co za dużo, to niezdrowo.

Cytaty pochodzą głównie z naszych zapowiedzi i przedpremierowych newsów. Czasami są to wypowiedzi deweloperów.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Która odsłona Wiedźmina jest najlepsza?

Wiedźmin 1
14,7%
Wiedźmin 2: Zabójcy Królów
7,4%
3... Wiedźmin 3, najlepszy.
77,8%
Zobacz inne ankiety
Cyberpunk 2077 odzyska tron od RDR 2? Czego CDPR może nauczyć się od Rockstara
Cyberpunk 2077 odzyska tron od RDR 2? Czego CDPR może nauczyć się od Rockstara

Echem odbiły się niedawno w sieci zapewnienia studia CD Projekt RED, że Cyberpunk 2077 będzie dopracowany nie gorzej niż Red Dead Redemption 2. Czy to na pewno możliwe? Czego polski deweloper potrzebuje, by dorównać Rockstarowi? I czy go to nie wykończy?

Wiedźmin 3: Dziki Gon - smaczki, easter eggi, nawiązania do gier i filmów
Wiedźmin 3: Dziki Gon - smaczki, easter eggi, nawiązania do gier i filmów

Gra Wiedźmin 3: Dziki Gon jest wypchana po brzegi rozmaitymi easter eggami, czyli nawiązaniami do dzieł innych popkultury. W dziele studia CD Projekt Red nie brakuje też rozmaitych smaczków i właśnie tymi dwoma zagadnieniami zajmiemy się w tym artykule.

Co Wiedźmin 1 robił lepiej niż Dziki Gon? Wspominamy „jedynkę” w 10. urodziny
Co Wiedźmin 1 robił lepiej niż Dziki Gon? Wspominamy „jedynkę” w 10. urodziny

Dziki Gon wyniósł serię Wiedźmin na poziom, o którym 10 lat wcześniej studiu CD Projekt RED nawet się nie śniło. A jednak pierwsza część z 2007 roku pod pewnymi względami przewyższa wielką „trójkę”. Wspominamy walory tej świetnej gry w jej 10. urodziny.