autor: Arkadiusz Stadnik
6. Poczucie zaszczucia i zagrożenia. Za co pokochaliśmy Gothica? 16 powodów
Spis treści
6. Poczucie zaszczucia i zagrożenia
W Gothicu mogliśmy iść niemal wszędzie, co jednak nie zawsze okazywało się dobrym pomysłem. Beztroskie spacery nie wchodziły w rachubę – jeśli już, to intensywny jogging po lesie. Bo leśne ostępy pełne były niebezpieczeństw, z którymi początkujący bohater nie miał najmniejszych szans sobie poradzić. Śmierć przychodziła szybko, więc na dźwięk ryku takiego, powiedzmy, cieniostwora należało obrócić się na pięcie i salwować ucieczką. Klimat zagrożenia poza obozami był mocno odczuwalny, ale i w skupiskach ludzi wypadało znać swoje miejsce w szeregu.
Wystarczały dwa słowa za dużo, by móc z bliska się przekonać, czy trawa w Kolonii naprawdę jest taka zielona. Podobnym „oklepem” kończyło się paradowanie z dobytą bronią czy buszowanie po chatach współwięźniów. Przegrana walka oznaczała utratę zapasów rudy i oręża, więc na początku należało podkulić ogon, nie szukać zaczepek i schować dumę do kieszeni, przynajmniej dopóki nie nauczyliśmy się kilku sztuczek.
7. System rozwoju
Bezimienny rzecz jasna nie pozostał na zawsze chłopcem do bicia, a wszelkie umiejętności nabywał u nauczycieli. Gothic wyróżniał się autorskim systemem rozwoju postaci, który dodawał do zabawy dodatkową warstwę odgrywania roli. Podczas gdy w większości RPG bohaterowie byli (i do dziś często są) w jakimś sensie samoukami – bo kolejnych zdolności nabywali poprzez klikanie plusików w odpowiednim oknie – tutaj cały proces pomyślano tak, by bardziej odpowiadał rzeczywistości.
Wiedza Bezimiennego nie brała się z próżni; chcąc nauczyć się czegoś nowego, należało znaleźć odpowiedniego trenera, wśród których – co ważne – nie spotykało się omnibusów. Nauczyciele mieli najczęściej 2–3 specjalizacje, więc rozwijając postać w kilku kierunkach, trzeba było trochę się nabiegać. Jeśli dodać do tego, że część osób za swoje usługi żądała opłaty lub jakiejś przysługi, to awansowanie bohatera samo w sobie stawało się minizadaniem.
8. Zajęcia fakultatywne
Chcąc przejść grę, należało skupić się na nabywaniu umiejętności ofensywnych, czyli walce za pomocą broni białej lub dystansowej, ewentualnie przy użyciu magii. Ale w Gothicu piękne było to, jak wiele mogliśmy robić poza unieszkodliwianiem kolejnych przeciwników i rozmawianiem z NPC. Zdolności skradania się i akrobatyki pozwalały na przemierzanie świata gry w inny sposób.
Po zdobyciu wiedzy z zakresu skórowania i pozyskiwania trofeów można było wybrać się do lasu na polowanie, by następnie zbyć z zyskiem łupy. Podobnie sprawa miała się z wykuwaniem mieczy, których produkcja – mimo złodziejskiego przelicznika sprzedaży na poziomie 50% normalnej wartości – i tak się opłacała. A po całym dniu wrażeń można było posilić się smażonym mięsem, wypalić trochę bagiennego ziela i wychylić bukłak ryżówki.