Wii U od Nintendo - pierwsze uderzenie nowej generacji konsol
Konsolom Microsoftu i Sony przybył kolejny konkurent. Czy Wii U nawiąże wyrównaną walkę z Xboksem 360 i PlayStation 3? Czy to faktycznie następna generacja konsol?
Spis treści
7 czerwca 2011 roku podczas konferencji prasowej na E3 świat po raz pierwszy oficjalnie usłyszał o nowej konsoli Nintendo. Jeszcze przed prezentacją nowatorskiego gamepada, zaopatrzonego w wyświetlacz o przekątnej 6.2", prezes koncernu, Satoru Iwata, przedstawił filozofię, która przyświecała stworzeniu nowej platformy do gier. Zawiera się ona w dwóch słowach: głębiej (deeper) i szerzej (wider), co ma oznaczać, że japoński gigant wreszcie staje frontem do hardkorowego fana, nie odwracając się jednocześnie plecami od ogromnego rynku casualowego. Innymi słowy, firma zrobi wszystko, by „służyć wszystkim graczom”. „Branży jeszcze nie udało się wyprodukować platformy do gier w równym stopniu satysfakcjonującej wszystkich graczy. A taką właśnie zamierzamy uczynić naszą nową konsolę.” – powiedział Iwata.
W ostatnich latach na polu casual konkurencja uzyskała w końcu przewagę nad Nintendo dzięki kontrolerom PlayStation Move i Kinectowi, a także większej mocy samych konsol, co przekłada się bezpośrednio na możliwość zaoferowania bardziej atrakcyjnych wizualnie produkcji. To jednak za mało, aby zepchnąć Wii do defensywy. Umiejętna i świadoma polityka Nintendo jest wyjątkowo skuteczna, skupiając się na sprytnym marketingu oraz nowatorskich rozwiązaniach. Świat pilnie przygląda się temu, co powstaje na deskach kreślarskich inżynierów wielkiego N., i kopiuje to, przy okazji udoskonalając.
- 18 listopada – Stany Zjednoczone
- 30 listopada – Europa (w tym Polska)
- 30 listopada - Australia
- 8 grudnia - Japonia
Nintendo Wii podbiło serca milionów casualowych graczy, których utwierdzono w przekonaniu, że do dobrej zabawy wcale nie trzeba uczyć się skomplikowanej obsługi pada i wystarczy kilka gestów oraz kontroler przypominający pilota do telewizora (wszak ten gadżet obsługiwać potrafi każdy!), by móc zanurzyć się w świat wirtualnej rozrywki. Konsolę promowano jako przyjazną graczom od lat 5 do 105, sprawiającą radość nawet dziadkom i babciom w domu spokojnej starości. Rezultatem tego podejścia był wysyp gier często zupełnie nieprzemyślanych, robionych byle jak, byle zdążyć wydać ich jak najwięcej, zanim rynek się nasyci. A ten był wyjątkowo chłonny. W tym zalewie bylejakości nie brakowało na szczęście również tytułów naprawdę ambitnych, wręcz wyśmienitych i niekoniecznie skierowanych jedynie do bardziej wymagających graczy. Ale to zaledwie niewielki procent, nic więc dziwnego, że reputacja Ninny wśród hardkorowców znacznie osłabła. Żeby pozostać liderem rynku przez kolejne lata i móc konkurować o coś więcej niż tylko bycie z rzadka uruchamianą przystawką do telewizora, trzeba było wykonać kolejny krok. Ku następnej innowacji.
To, co na konferencji zasygnalizował Satoru Iwata, kilkadziesiąt minut później uzupełnił i rozszerzył szef Nintendo of America, Reggie Fils-Aime, prezentując kontroler o niezwykle prostej i wymownej nazwie: GamePad. W ten sposób potwierdziły się wcześniejsze plotki o Projekcie Cafe, który jakoby miał być nazwą kodową nowego sprzętu, i świat po raz pierwszy zobaczył konsolę Wii U. A właściwie tylko jej jedną część, bo tym razem to jednostka centralna wydaje się dodatkiem do kontrolera, a nie na odwrót.