The Elder Scrolls V: Skellige – dzisiaj więzień, jutro wiedźmin!. Wiedźmin autorstwa Ubisoftu czy Piranha Bytes?
Spis treści
The Elder Scrolls V: Skellige – dzisiaj więzień, jutro wiedźmin!
Z NOTATEK BADACZY – TES V: SKELLIGE W SKRÓCIE:
- sandboksowe RPG z widokiem FPP autorstwa firmy Bethesda Softworks;
- akcja toczy się na tytułowym archipelagu – w najmroźniejszej prowincji trawionego wojną domową Cesarstwa Nilfgaard;
- totalna swoboda kształtowania swojej przygody, multum frakcji zlecających zadania (Gildia Wojowników, Gildia Druidów itd.);
- w roli protagonisty więzień, który odkrywa, że jest bohaterem prastarych proroctw, znanym jako Niespodziankowe Dziecię.
Dwieście lat minęło, odkąd ratowaliśmy świat w The Elder Scrolls IV, rozprawiając się z siłami zła pośród wież z białego złota w samym sercu Nilfgaardu. Teraz niepodzielne panowanie Cesarstwa nad całym Kontynentem staje pod znakiem zapytania, gdy państwem wstrząsa wojna domowa wywołana przez elfy walczące pod sztandarem Aen Seidhe Dominium... a na horyzoncie znów pokazują się niszczycielskie smoki.
W takich oto okolicznościach rozpoczyna się nasza przygoda. Jako anonimowy bohater bez przeszłości zawijamy z transportem więźniów do wybrzeży Skellige – do cesarskiego portu w Kaer Trolde – gdzie mamy oczekiwać egzekucji za nieznane przewinienia. Jak nietrudno się domyślić, kaźń nie dochodzi do skutku, a bohater odzyskuje wolność, korzystając z zamieszania powstałego w wyniku ataku smoków. Wkrótce wychodzi na jaw, że nie był to przypadek.
Dzięki losowemu generowaniu zadań w ramach systemu Radiant Quest bohaterowi nigdy nie zabraknie wiedźmińskich kontraktów do wypełnienia.
Niestety, ograniczenia silnika napędzającego serię powodują, że jaskinie i budynki wciąż są osobno doczytywanymi lokacjami.
Protagonista (lub protagonistka – kreator postaci daje dowolność w kwestii płci, rasy czy wyglądu naszego awatara) okazuje się bowiem wybrańcem, którego nadejście obwieściły proroctwa elfiej wieszczki Itliny, zapisane na tytułowych Pradawnych Zwojach. Niespodziankowe Dziecię, bo tak nazywany jest wybraniec z przepowiedni, ma posiąść zapomniane wiedźmińskie sekrety – sztukę władania srebrnym mieczem, używania Znaków czy warzenia eliksirów – by przepędzić smoki i ocalić świat przed zagładą.
Jednak ratowanie krainy w ramach głównego wątku fabularnego to tylko jedna z wielu niezobowiązujących, sandboksowych aktywności, które są tu dostępne. Gracz ma pełną swobodę eksploracji archipelagu Skellige – zapełnionego miastami, wioskami, ruinami, kryptami czy podwodnymi jaskiniami – i podejmowania się zadań dla różnorakich frakcji, takich jak Towarzysze z Undvik, Gildia Druidów, Loża Magów czy Świątynia Wiecznego Ognia. Można również wziąć los Cesarstwa Nilfgaard w swoje ręce, opowiadając się po jednej ze stron w wojnie domowej.
Z kolei brak sztywno ustalonych klas w rozwoju postaci daje możliwość wypracowania indywidualnego stylu gry, poprzez dowolne łączenie ze sobą umiejętności. Nic nie stoi na przeszkodzie, by srebrny miecz do walki z bestiami zamienić na srebrny topór bojowy czy srebrny sztylet skrytobójcy – albo w ogóle odrzucić oręż i stać się niszczycielskim czarodziejem-wiedźminem. Krótko mówiąc, Bethesda stworzyła piaskownicę totalną.
Komentarz redakcji
Platynowałbym – UV.