Resident Evil 7. Najlepsze gry na PlayStation VR
Spis treści
Resident Evil 7
- W skrócie: najnowsza część kultowej serii survival horrorów w VR
- Jaki kontroler będzie najlepszy? DualShock
Siódma część kultowego dreszczowca z udziałem zombie autorstwa japońskiego koncernu Capcom wywróciła formułę serii do góry nogami. Po raz pierwszy w głównym cyklu akcję możemy obserwować z perspektywy pierwszej osoby. Producent gry, Masachika Kawata, tłumaczył, że chodziło o to, by uczynić doświadczenie bardziej immersyjnym i osobistym. Zastanawiający wydaje się jednak fakt, iż jednocześnie pozwoliło to udostępnić tytuł na gogle VR Sony, które trafiły do sprzedaży parę miesięcy przed samą grą. Przypadek? Być może, ale jeśli tak, to bardzo dogodny.
Siódma część japońskiego cyklu ostatecznie łączy się z uniwersum gry, ale zaczyna jak kameralny horror, w niczym nieprzypominający bombastycznej „szóstki”. Ethan Winters otrzymuje wiadomość od zaginionej trzy lata wcześniej żony i poszukując jej, zstępuje do piekła, które tym razem przybiera postać farmy rodziny Bakerów gdzieś w Luizjanie.
Początkowe etapy, w których eksplorujemy obce, mroczne i wyjątkowo brudne w sensie zarówno dosłownym, jak i przenośnym środowisko, pokazują ogrom potencjału VR-owych horrorów. Sama pierwsza sekwencja w lesie niestety wygląda, nie bójmy się tego słowa, brzydko. Gdy jednak po kilku minutach wejdziemy do starego domu, mrok ukryje graficzne niedoskonałości, a my poczujemy się przerażeni jak jeszcze nigdy. Otoczeni obrazem i dźwiękiem ze wszystkich stron możemy wczuć się w klimat grozy bardziej, niż grając na telewizorze. Dla niektórych to może być wręcz zbyt mocne doświadczenie.
JAK POCZUĆ SIĘ LEPIEJ
Nie zdarza mi się to często w grach VR, ale w RE7 było mi trochę... niedobrze. Na szczęście rozwiązanie okazało się dość proste. Gdy obracamy się, gra nie robi tego płynnie, tylko przeskakuje o określony kąt. Kiedy zwiększyłem go w opcjach do 45 stopni, zabawa stała się przyjemniejsza.
Później, gdy w grze pojawia się więcej akcji, zaczynamy dostrzegać pewne niedogodności. Wyzwaniom stworzonym z myślą o graniu na telewizorze nie zawsze da się łatwo sprostać w goglach. Nie jest to jednak problem, który dyskwalifikowałby RE7 jako grę VR. Dużo większym wydaje się sam strach, który niemal nieustannie podpowiadał mi „zdejmij te gogle i zaświeć światło”.