autor: Kamil Zwijacz
Poly Bridge – budujemy mosty. Z tony kiepskich gier na Steamie wyławiamy perełki
Spis treści
Poly Bridge – budujemy mosty
- Gatunek: gra logiczna
- Producent: Dry Cactus
- Cena: 11,99 euro – ok. 53 zł
Poly Bridge ma już dobrych kilka miesięcy na karku, gdyż gra w pełnej wersji ukazała się w lipcu bieżącego roku. Możecie ją kojarzyć z licznych materiałów wideo, ponieważ projekt upodobali sobie youtuberzy, a poza tym doczekał się on recenzji w niektórych branżowych serwisach. Krótko mówiąc, o tym tytule mogliście już słyszeć i dobrze, bo to kawał wartościowej produkcji dla domorosłych inżynierów, budowlańców oraz fanów gier logicznych.
W Poly Bridge wcielamy się w gościa, który musi tworzyć „mosty”, pozwalające przedostawać się rozmaitym pojazdom na drugą stronę rzeki. O ile na początku zabawy faktycznie budujemy proste kładki, tak dość szybko stajemy w obliczu bardziej karkołomnych wyzwań, zmuszających nas np. do wzniesienia skoczni. Sam edytor wydaje się całkiem przyjazny i posiada odpowiednie funkcje przyspieszające pracę, ale nie oznacza to, że rozgrywka jest banalna. Każda konstrukcja pochłania bowiem pieniądze, a te nie rosną na drzewach, dysponujemy więc ograniczonym budżetem, w którym czasem naprawdę trudno się zmieścić.
Skromny budżet to jednak nie jedyna przeszkoda. Deweloperzy ze studia Dry Cactus zatroszczyli się też o w miarę realistyczną fizykę, która ma decydujący wpływ na być albo nie być stworzonego przez nas dzieła. Poza tym, choć obsługa edytora nie jest trudna, a do tego w Poly Bridge znajduje się samouczek, w praktyce mnogość rozwiązań może trochę namieszać w głowie. Dzięki temu jednak rozgrywka nabiera głębi i potrafi zaskakiwać przez długi czas, zwłaszcza gdy po ukończonym poziomie zdamy sobie sprawę, że większość graczy zrobiła to lepiej i taniej.
Motywacja do działania jest ogromna, poszczególne etapy zaliczamy właściwie z marszu, co w połączeniu z rozbudowaną kampanią, trybem sandboksowym oraz steamowym warsztatem zapewnia właściwie nieskończony czas zabawy, o ile oczywiście złapiemy bakcyla, gdyż nie jest to gra dla każdego, ale prawdę powiedziawszy: która jest?
Koniec końców, niecałe 12 euro to niewygórowana kwota jak na produkt umożliwiający zatopienie autobusu pełnego dzieci... znaczy się – pozwalający nie dopuścić do takiego obrotu sprawy.