Happy end?. Resident Evil: Apocalypse - recenzja filmu
Spis treści
Happy end?
Denerwujące bywa też to, iż głównych bohaterów nie opuszcza szczęście. W sytuacji, w której normalny mieszkaniec zostałby pogryziony przez nieumarłych albo wręcz pożarty przez błyskawicznie poruszającego się Lickera, im udaje się uciec bez odniesienia jakichkolwiek obrażeń. Co więcej, film przepełniony jest mniej lub bardziej drażniącymi błędami. Przyznam, iż większość osób nie zwróci w ogóle na to uwagi, miłośnikom serii momenty te mogą się natomiast nie spodobać. Przede wszystkim, Raccoon City w filmie jest metropolią. Centrum miasta przepełnione jest drapaczami chmur. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że Raccoon City zaprezentowane w grach sprawiało wrażenie niezbyt dużej mieściny. Nie jest to zresztą wymysł samego Capcomu, akcja większości horrorów rozgrywa się na mniej zaludnionych obszarach. Warto jest też zwrócić uwagę na strój, w którym porusza się jedna z głównych bohaterek – Jill Valentine. Z pewnością wygląda w nim atrakcyjnie, aczkolwiek do wizerunku policjanta Raccoon City zbytnio on nie pasuje. W moim przekonaniu jest to kiepski chwyt marketingowy, który ma jedynie na celu próbę zainteresowania filmem kilku dodatkowych miłośników elektronicznych Residentów. Nowe zdolności Alice wielu z Was z pewnością zaskoczą...
Nie ukrywam, iż Resident Evil: Apocalypse nie przypadł mi do gustu. Autorzy najwyraźniej doszli do wniosku, iż lepiej jest nakręcić kolejny film akcji aniżeli rasowy horror. Rozumowanie to było w pewnym stopniu słuszne, albowiem film odniósł kinowy sukces i planowana jest już trzecia część, która prawdopodobnie będzie obdarzona podtytułem Afterlife. Ci, którzy obejrzeli do końca Apokalipsę powinni już wiedzieć, czego będzie się można po tym obrazie spodziewać. Niestety, obawiam się, że miłośnicy komputerowych Residentów będą jeszcze bardziej zawiedzeni, albowiem wygląda na to, iż główna bohaterka obdarzona zostanie kolejnymi widowiskowymi umiejętnościami. Co z tego wyjdzie? Przekonamy się pewnie za 2-3 lata... Jacek „Stranger” Hałas |