Don’t Starve – mój pierwszy raz z Timem Burtonem. Survivale, czyli 7 gier, w których trudno przeżyć
Spis treści
Don’t Starve – mój pierwszy raz z Timem Burtonem
Udało nam się przetrwać poprzedni odcinek trasy, więc zakładam, że nabraliście nieco doświadczenia. Teraz bowiem rzucimy się w odmęty szaleństwa, jakie oferuje Don’t Starve. Budzimy się w środku lasu, a przed nami stoi postać, która po chwili znika. Od tego momentu rozpoczyna się wyścig z czasem. Musimy bowiem zadbać o nasze podstawowe potrzeby przed zmrokiem.
Ciemność to czas potworów. Bez ogniska zostaniemy pochłonięci przez nocne strachy i zakończymy zabawę. Nasza aktywność w tym okresie jest ograniczona – nie wolno nam oddalić się od źródła światła. Dlatego wcześniej gromadzimy prowiant i surowce, a wieczór spędzamy na tworzeniu prowizorycznej bazy. Nie pomoże to jednak na podupadającą psychikę, o którą również musimy się zatroszczyć. Nie chcemy bowiem, by nasze majaki stały się bardziej realne i nas zabiły, prawda?
W tym miejscu sami decydujecie, jak chcecie grać w Don’t Starve. Macie możliwość odkrywania fabularnych smaczków i ukończenia historii (spokojnie, oszczędzę Wam spoilerów). Z drugiej strony zwyczajnie możecie próbować przetrwać jak najdłużej. Dzięki temu odblokujecie dostęp do nowych postaci, mających swoje charakterystyczne cechy. Mnie przypadła do gustu dziewczynka z zapalniczką, czyli Willow. Drwal z gadającą siekierą również jest ciekawy, bo zmienia się w Bobrołaka. Poważnie.
Kwintesencją zabawy są DLC. Pierwszy raz w życiu z czystym sumieniem jestem w stanie polecić je wszystkie. Warto nabyć tę zawartość dodatkową, bowiem jeszcze bardziej urozmaica rozgrywkę. Don’t Starve: Reign of Giants znacznie podnosi poziom trudności, a Don’t Starve: Shipwrecked pozwala odwiedzić inne wyspy i popływać. Dla spragnionych wspólnej zabawy twórcy przygotowali oddzielną wersję gry, czyli Don’t Starve Together. To samodzielny dodatek koncentrujący się na trybie multiplayer.
Zabrzmi to mało obiektywnie, ale moim zdaniem to jedna z najlepszych gier typu survival. Dlaczego? Użyję idiotycznych argumentów – oprawa graficzna oraz klimat. Te dwa czynniki sprawiają, że o Don’t Starve ciężko jest zapomnieć. Nie znam produkcji, którą można by przyrównać do koszmaru stworzonego przez Tima Burtona. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że chętnie się do tej grozy wraca. Przecież urocza Wendy, która podróżuje z duchem swojej siostry bliźniaczki i opowiada o śmierci, wcale nie jest straszna, prawda?
To jest survival dla Ciebie, jeśli:
- uważasz, że strach ma wielkie oczy;
- lubisz rozmawiać sam ze sobą;
- oczekujesz mrocznego klimatu;
- szukasz bizonów, które ochronią Cię przed płonącymi psami.