Premiery gier - listopad 2021 to przede wszystkim dobrze znane serie
W listopadzie nie zabraknie nowych gier, ale miesiąc ten zdominowany jest przede wszystkim przez kontynuacje leciwych już serii. Przygotujcie się zatem na dobrze znane produkcje, dzięki którym teoretycznie nie kupicie kota w worku!
Spis treści
Kiedyś to były listopady, a teraz to wcale nie ma listopadów... Poważnie, po przejrzeniu listy premier stwierdzam, że poza kilkoma grami indie miesiąc ten oferuje przede wszystkim stare pozycje w nowych odsłonach. Mam tu na myśli zarówno kontynuacje (w niektórych przypadkach któreś z kolei), jak i odświeżone wersje klasyki. Nie oznacza to, że brakuje faktycznych nowości, niemniej są one w mniejszości! Mimo wszystko w listopadzie każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Call of Duty: Vanguard
Data premiery: 5 listopada 2021
INFORMACJE
- Gatunek: gra akcji
- Platformy: PC, PS4, XOne, PS5, XSX
- Przybliżona cena: ok. 240 zł (PC), ok. 284 zł (PS4, XOne, PS5, XSX)
Tak, to kolejne Call of Duty
Znacie Call of Duty? Każdy je zna! Ta seria już osiemnaście części ma! Trudno byłoby zatem nie słyszeć o dawnym rywalu Medal of Honor, który przetrwał próbę czasu oraz burzę zmian. Seria ta ewoluowała bowiem kilkakrotnie, porzucając front drugiej wojny światowej na rzecz bardziej współczesnych, a nawet i futurystycznych czasów. Uznano jednak, że pora (ponownie) powrócić do korzeni, a wszystko w ramach gry Call of Duty: Vanguard.
Call of Duty: Vanguard wraca do korzeni serii
Call of Duty: Vanguard to kolejna próba sprzedania drugiej wojny światowej w formie strzelanki. Otrzymamy kampanię fabularną, w której wcielimy się w różnych żołnierzy walczących na odmiennych frontach. Ostatecznie losy bohaterów splotą się, dzięki czemu utworzą oni pierwszy w historii oddział sił specjalnych. Nie zabraknie oczywiście multiplayera oraz dołączonego do niego trybu zombie, a także zniszczalnego otoczenia.
Nasze oczekiwania
Psychofanem Call of Duty nie jestem, ale pamiętam smutne czasy, w których ta seria wystrzelona została w kosmos. Prawie dosłownie. Na szczęście turbofuturystyczne klimaty, które nie podeszły miłośnikom cyklu, zostały porzucone na rzecz realiów współczesnych w Modern Warfare. Twórcy są świadomi sukcesu tej odsłony i nie próbują mierzyć się z presją stworzenia jeszcze lepszego FPS-a. W zamian dochodzi do sprytnej integracji kolejnych tytułów w przestrzeni multiplayerowej. Poprzednie Call of Duty: Black Ops – Cold War niespodziewanie okazało się zaskoczeniem, głównie dzięki kampanii singlowej, bo strzelanie w internecie dawało radę, ale było dość archaiczne. Czy podobnie będzie w przypadku Vanguarda? A może gracze pobawią się trochę, ale po chwili się znudzą i wrócą do sprawdzonego (bo kapitalnie zaprojektowanego pod względem multiplayera) MW? Jedno jest pewne – fani serii wydadzą nieco ponad 300 zł bez drgnięcia powiek, bo przecież to nowe Call of Duty!
Pajdos