autor: Michał Jodłowski
Wycieki. Plaga spóźnialstwa – skąd obsuwy premier?
Spis treści
Wycieki
Wycieki istotnych danych czy wersji rozwojowych również bywają uznawane za powód opóźnienia premiery. Było tak chociażby w przypadku gry Half-Life 2. W październiku 2003 roku sieć obiegły wieści o kradzieży danych z serwerów Valve Software, między innymi kodu źródłowego, a także wielu innych plików pozwalających na zmontowanie grywalnego buildu. Włamania dokonał miesiąc wcześniej niemiecki haker, Axel „Ago” Gembe, twórca robaka komputerowego Agobot. Wkrótce premiera Half-Life 2 została przesunięta na 2004 rok. Niemniej jeszcze przed kompromitującym wyciekiem Valve musiało doskonale wiedzieć, że gra po prostu jest niekompletna i być może dlatego zwlekało z ogłoszeniem opóźnienia do ostatniej chwili.
Co ciekawe, Gembe nawiązał później kontakt z Gabe’em Newellem. Newell chciał wciągnąć Niemca w pułapkę, proponując mu rozmowę o pracę jako specjaliście do spraw bezpieczeństwa. Tuż po przylocie do Stanów Zjednoczonych złodziej danych miał zostać aresztowany przez FBI. Na jego szczęście o planie dowiedziały się niemieckie władze, przez co Gembego wcześniej zatrzymała niemiecka policja, a on sam został skazany w procesie na dwuletnią probację.
Ze wspomnień hakera, którymi ów podzielił się kilka lat później w serwisie Eurogamer, wynika, że gdy przewieziono go na miejscowy komisariat, komendant podszedł do niego i zapytał: „Zdajesz sobie sprawę, jakie masz szczęście, że złapaliśmy cię, zanim wsiadłeś do tego samolotu?”. W Stanach Zjednoczonych za włamanie do sieci Valve, kradzież danych i spowodowanie strat w wysokości 250 milionów dolarów (według zarzutów postawionych w Niemczech) z pewnością czekałaby go znacznie surowsza kara.
Zażarta konkurencja
Zdarza się, że premiery gier kierowanych do tego samego odbiorcy zbiegają się w czasie. W takich sytuacjach sztuczne przesuwanie daty wydania nie jest niczym nadzwyczajnym, zwłaszcza kiedy między konkurentami występują widoczne różnice w możliwościach marketingowych. Gry z reguły najlepiej sprzedają się w okresie premierowym, więc wypuszczanie produktu na rynek w momencie, gdy uwaga grupy docelowej skupiona jest także na produktach konkurencji, wiąże się ze zwiększonym ryzykiem osiągnięcia niezadowalających wyników finansowych. Inwestycyjne fiasko może oznaczać nawet bankructwo ambitnych, ale mniej zamożnych zespołów.
Choć to tylko spekulacja z mojej strony, przykładem takiego przesuwania premiery może być przypadek rodzimego Wiedźmina 3: Dzikiego Gonu. Oczywiście trudno oczekiwać od dewelopera przyznania się, że obawiał się konkurować z takim molochami jak Electronic Arts czy Ubisoft, więc pozostaje nam dedukcja. W tym wypadku Wiedźmin 3 musiałby rywalizować o portfele graczy między innymi z grą Dragon Age: Inkwizycja. Dzisiaj wynik tego starcia jest dla nas oczywisty, ale w tamtym czasie CD Projekt musiał wziąć pod uwagę kilka czynników, między innymi to, że Dragon Age był wówczas bardziej rozpoznawalną marką na Zachodzie, mającą fanów zarówno wśród pecetowców, jak i konsolowców. Taki scenariusz wydaje się prawdopodobny zwłaszcza w obliczu doniesień, że zawartość Wiedźmina 3 była kompletna jeszcze przed końcem 2014 roku.
W okresie jesiennym 2014 roku na rynku zadebiutowały również m.in. Assassin’s Creed: Unity, Śródziemie: Cień Mordoru oraz World of Warcraft: Warlords of Draenor. Przy czym mowa tylko o tytułach mniej lub bardziej zbliżonych gatunkowo do Wiedźmina, a trzeba pamiętać, że w ostatnim kwartale 2014 roku nie brakowało innych „dużych” premier. Gracze mieli naprawdę szeroki wybór, który w natłoku kuszących propozycji mógł nie paść na tę z Polski. Wysyłanie Wiedźmina 3 na półki sklepowe w tak trudnym, bo przecież kluczowym dla wydawców, czasie mogło skończyć się gorszą sprzedażą.
Przełożenie premiery pozwoliło nie tylko doszlifować zawartość, ale także zadebiutować w dogodnym okresie. Warto przypomnieć, że wyprodukowanie Wiedźmina 3: Dzikiego Gonu kosztowało ponad 300 milionów złotych, a nie są to pieniądze, które można zaryzykować bez obaw o przyszłość. Ostatecznie tych kilka dodatkowych miesięcy wyszło przyszłemu polskiemu przebojowi na dobre, a inwestycja zwróciła się już po pierwszym dniu sprzedaży.
Podejrzewam, że z podobnego powodu przesunięto premierę gry Batman: Arkham Knight. Po absolutnie sfuszerowanej wersji pecetowej (tak złej, że została czasowo wycofana ze sprzedaży) można wywnioskować, iż chęć doszlifowania produktu nie była prawdziwym powodem obsuwy.