Far Cry: Blood Dragon – żartujemy z serii Far Cry i FPS-ów. Obśmiane gry - najlepsze parodie ze świata gier
Spis treści
Far Cry: Blood Dragon – żartujemy z serii Far Cry i FPS-ów
Kolejna propozycja to szybki skok w przyszłość i tytuł doskonale wszystkim znany. Blood Dragon to dla jednych świetna parodia, tak serii Far Cry, jak i całego gatunku FPS, a przy okazji głęboki ukłon złożony popkulturze lat 80. Dla innych zaś produkcja Ubisoftu to jedynie ciekawy punkt wyjścia i zbyt monotonna gra, niepozwalająca docenić żartu. Do której grupy należycie?
Blood Dragon został zapowiedziany 1 kwietnia, co wszyscy wzięli za dobry żart. Gdy okazało się, że deweloper zamierza pójść za ciosem i naprawdę wydać taki produkt, na forach zawrzało, w przeważającej większości pozytywnie. Laserowe, neonowe, syntezatorowe klimaty przyszłości wymyślanej przez scenarzystów sprzed trzech dekad to świetny materiał do tworzenia zacnych parodii (dowodem jest choćby hit ostatnich tygodni, film Kung Fury). Ten samodzielny dodatek do Far Cry realizuje plan robienia sobie jaj w całkiem udany sposób.
Z jednej strony dostajemy świetną narrację w wykonaniu samego Michaela Biehna, z drugiej durnowate cele misji (np. walnij reaktor jądrowy pięścią), a z trzeciej pojawiają się idiotyczne zwroty akcji, jak niespełniona obietnica walki z człowiekiem-krakenem czy wybuchowy finał pełen smoków i laserów. Z racji niespecjalnie długiej kampanii czynnik nudy nie doskwiera jakoś nadmiernie, ale niestety Blood Dragon nie realizuje w pełni swego potencjału, choć potrafi zapewnić sporo frajdy.
Organ Trail
W 1971 roku pojawiła się edukacyjna gra The Oregon Trail mająca nauczyć dzieci, jak to strasznie trudno żyło się w XIX wieku na amerykańskim szlaku. Przez 4 dekady sprzedano ponad 65 milionów kopii gry i jej różnych wcieleń. W 2012 roku powstała parodia, która wóz pionierów zamienia na stare kombi, a problemy dnia codziennego na inwazję zombie. Wersja podstawowa jest dostępna za darmo, a rozbudowane The Director’s Cut można nabyć m.in. na Steamie.