Van Helsing II – udany sequel?. Nie tylko Diablo III i Path of Exile - na jakie gry hack and slash warto czekać w tym roku?
Spis treści
Van Helsing II – udany sequel?
Postać Drakuli, najsłynniejszego z wampirów, spopularyzowana została przez pisarza Brama Stokera dzięki doskonałej powieści epistolarnej z końca XIX wieku. Abraham Van Helsing, ojciec bohatera The Incredible Adventures of Van Helsing, również jest jednym z bohaterów Drakuli Stockera. Szkoda, że irlandzki pisarz, jak wielu przed nim, za swojego życia nie doczekał się uznania.
Nie, nie chodzi tutaj ani o Buffy, ani tym bardziej Blade’a, tylko Van Helsinga. Węgierski hack and slash The Incredible Adventures of Van Helsing II jest oczywiście kontynuacją lubianej gry sprzed roku. Produkcja została ciepło przyjęta, choć zarazem oberwało jej się za błędy techniczne czy niezbyt przemyślany system wypadania przedmiotów. Z perspektywy czasu wydaje się jednak, że przygody Van Helsinga nie były aż tak porywające – jak na całkiem ładną produkcję, której akcja odbywa się w ciekawej, gotyckiej rzeczywistości fikcyjnej Borgovii, tytuł zbyt szybko umarł. Kilkaset osób pogrywających w tę siekankę to niewiele, a przecież nie minął jeszcze pełen rok od premiery. Pewnie wpłynął na tę sytuację fakt, że gra w podstawowej wersji oferowała tylko jedną postać z dwoma głównymi buildami, a dodatkowe klasy postaci pojawiały się dopiero wraz z rozszerzeniami.
Wydaje się, że twórcy z Neocore Games wzięli sobie do serca krytyczne uwagi – oto w Van Helsing II od samego początku będziemy mogli wybierać między trzema klasami postaci (Hunter, Thaumaturge oraz Arcane Mechanic). Sequel zaoferuje także pojedynki PvP do ośmiu graczy i kooperację z czterema znajomymi, a także ciekawy system craftingu pozwalający „rozbijać” artefakty na czynniki pierwsze i konstruować z nich nowe przedmioty. Szybkie wydanie drugiej części zwiastuje jednak, że nie powinniśmy spodziewać się fundamentalnych zmian względem poprzedniczki. Czy to źle? Nie, gdyż The Incredible Adventures of Van Helsing było dobrą grą, której – poza pewnymi błędami – brakowało po prostu tego „czegoś”, co przykuwałoby do niej na dłuższy czas. Jeśli właśnie na tym skupią swoje wysiłki węgierscy deweloperzy, możemy dostać całkiem niezły tytuł niezależny, nieodstający pod względem estetycznym czy technicznym od innych produkcji.