autor: Krzysztof Chomicki
5. Star Wars: X-Wing i TIE Fighter. LucasArts w rękach Myszki Miki – jakie gry powinien wskrzesić Disney?
Spis treści
5. Star Wars: X-Wing i TIE Fighter
Kultowa seria symulatorów kosmicznych osadzonych w świecie Gwiezdnych wojen towarzyszyła nam przez większość lat 90. i doczekała się aż czterech odsłon (nie wspominając o licznych dodatkach). Najpierw w X-Wingu opowiadaliśmy się po stronie Rebeliantów, rok później w TIE Fighterze lataliśmy we flocie Imperium, aż w końcu w 1997 roku, po trzech latach przerwy, mogliśmy wziąć udział w multiplayerowych bataliach w X-Wing vs. TIE Fighter. Ukoronowaniem cyklu było X-Wing Alliance, które czerpało ze wszystkich poprzednich części serii, a na dodatek pozwalało pokierować samym Sokołem Millenium.
W dużym uproszczeniu każda ze stworzonych przez Totally Games produkcji sprowadzała się do tego samego – zasiadaliśmy za sterami jednego z filmowych statków kosmicznych (zależnie od części mógł to być A-Wing, X-Xing i Y-Wing albo któryś z myśliwców czy bombowców TIE) i walczyliśmy odpowiednio z siłami Imperium lub Rebelii. Chociaż w większości starć brały udział równie szybkie i zwrotne maszyny przeciwnika, to nieraz trzeba było asystować w przejęciu całej stacji kosmicznej lub eskortować promy z VIP-ami na pokładzie.
Przede wszystkim jednak X-Wing i TIE Fighter były symulatorami z prawdziwego zdarzenia (gatunkowo rzecz jasna), w przeciwieństwie chociażby do czysto zręcznościowych Rogue Squadronów (które – notabene – nie załapały się do naszego zestawienia). Ogromne znaczenie miało chociażby efektywne zarządzanie energią statku – aby naładować ponownie lasery i tarcze, gracz musiał odprowadzić część mocy z silników, co spowalniało pojazd. Podobnych smaczków było więcej, w tym np. kwestia użycia w danym momencie tarcz przednich lub tylnych.
Plotki o kontynuacji serii pojawiają się z pewną regularnością od przeszło dekady, ale jak dotąd żadna z nich nie okazała się prawdziwa. Od ostatniej odsłony minęło już 13 lat i chyba najwyższa pora, aby ktoś w końcu wskrzesił tę kluczową dla gatunku markę.
Sterów nigdy nie puścili g40st i T_bone.