autor: Łukasz Mitka
No i artyleria…. 5 zmian w WoT, które gracze przyjęliby z radością
Spis treści
No i artyleria…
Jeżeli jesteś graczem w World of Tanks, słowo „artyleria” może wywoływać u Ciebie nerwową reakcję. Jeśli tak się nie dzieje, należysz zapewne do nielicznej grupy użytkowników, którzy z bezpiecznego dystansu lubią posyłać w stronę przeciwników pociski z nieba. Klasa ta dostępna jest w grze od samego początku, zaś deweloperzy ciągle dodają kolejne działa samobieżne do gry.
Na samym początku „arta” była narzędziem do zadawania potężnych obrażeń z daleka. Bardzo często pojazdy trafione przez pocisk artyleryjski po prostu wyparowywały. Oczywiście, aby nie było za prosto, zostało to okupione bardzo długim czasem ładowania (trwającym nawet ponad minutę) oraz skupiania celownika działa. W ten sposób deweloperzy starali się zrównoważyć tę klasę. Optymizmu twórców gry nie podzielali jednak gracze, którzy w wielu wątkach na forum często domagali się usunięcia artylerii z gry – oczywiście bezskutecznie.
Z czasem studio Wargaming postanowiło zmodyfikować artylerię i w łatce 9.18 przedstawiło nowe rozwiązania dla tej klasy. Tym razem gracze otrzymali pojazd, któremu mocno zmniejszono zadawane obrażenia (średnio o 50%), ale przy okazji dodano nową zdolność – ogłuszanie. Ogłuszony czołg jest znacznie ograniczony w walce, głównie z powodu osłabienia statystyk załogantów, jak i podstawowych zdolności maszyny (mobilność, celowanie). O ile zmieniło to obecnie rolę SPG w grze, o tyle zdanie graczy na temat tej klasy pozostało takie samo. Deweloperzy, pomimo krzyków i niemałego rabanu regularnie podnoszonego przez fanów tytułu, dali jasno do zrozumienia, że działa samobieżne nie znikną z gry. Wielu graczy z radością przyjęło by kolejne zmiany w artylerii.
O AUTORZE
Wirtualny czołgista od 2012 roku – do tej pory rozegrałem ponad 40 000 bitew, zaś przez moje ręce przeszło niemal 450 maszyn. Przez ten czas gra towarzyszyła mi niemal codziennie, gdyż choruje na syndrom „jeszcze jednego randomka”. Działam czynnie w społeczności World of Tanks, będąc członkiem Community Contributors. O ile potrafię w ciemno powiedzieć, gdzie dany czołg ma najcieńszy pancerze, o tyle nadal nie pamiętam nazw niektórych map.
Gram w World of Tanks bo lubię – czasami bez wzajemności. W takich chwilach powtarzam sobie „jutro będzie lepiej”. I faktycznie czasami bywa.