Julia zbiera śmieci, a Marcin uczył się bić ludzi - hobby pracowników GRYOnline.pl
Czym zajmują się ludzie tworzący GRYOnline i tvgry.pl po godzinach? Co robią, gdy wyłączą kamery, zamkną Worda i wylogują się z firmowego Slacka?
Spis treści
Ten tekst opowiada o moich kolegach i koleżankach z pracy – o ich życiu, czasie wolnym, hobby i tym wszystkim, na co marnotrawią swoje zarobione w redakcji pieniądze.
Z niektórymi z nich nie widziałem się od marca. To już osiem miesięcy, kiedy nie możemy powiedzieć sobie „cześć”, pożartować przy ekspresie do kawy i poopowiadać, w co teraz gramy. Obecnie dwa potężne serwisy – GRYOnline.pl i Gamepressure – oraz kilka nie mniejszych kanałów YouTube tworzymy z domu. Budżet na 2021 rok opracowywałem, siedząc w majtkach, ten tekst piszę w szlafroku.
Artykuł powstał w kooperacji z ludźmi z pracy – pisałem do nich, wypytywałem i wyciągałem od nich zdjęcia. Czasem nawet udzielali mi długich wypowiedzi, które tu zawarłem. Dowiecie się stąd rzeczy strasznych, ale przede wszystkim przekonacie się, że za akapitami tekstu i kadrami filmu jest zawsze żywy człowiek – człowiek, który ma swoją historię, swoje poglądy, wrażliwość i pasje.
20 LAT GRYONLINE.PL
Niedługo nasza firma będzie obchodzić swoje 20-lecie – niektórzy jej pracownicy są w niej od jej założenia. Właśnie z tej okazji chcemy zaproponować Wam bliższe spojrzenie na nas samych.
Marcin Strzyżewski – ten od Rosji
Z Marcinem mam na koncie kilka starć, kilka pamiętnych akcji i kilka opróżnionych butelek. Przyszedł do nas jako wsparcie działu publicystyki. Na co dzień w redakcji zajmuje się poprawianiem tekstów, recenzji i zapowiedzi. To człowiek orkiestra – świetnie redaguje artykuły, ale również rzuca pomysłami jak z rękawa i ma duże koneksje – złośliwi twierdzą, że również na Kremlu. Gdzieś po drodze do nas napisał dwie książki. Jego Transmisję, powieść postapo, znajdziecie jeszcze w księgarniach.
Zawsze byłem niedzielnym sportowcem ze skłonnościami do tych sportów, w których można było sobie zrobić krzywdę. Nigdy w nich niczego sensownego nie osiągnąłem, ale ćwiczyłem kick boxing, krav magę, muai thai i K1. Zresztą czasem chodziłem na treningi razem z braćmi. Jeden z nich złamał mi nawet kiedyś w trakcie nich nos. Na szczęście na drugi dzień pan doktor w szpitalu Narutowicza nastawił mi go „na poczekaniu”.
To prawda – chciałem się z Marcinem bić wiele razy (wiecie, taka zdrowa, firmowa rywalizacja), ale ostatecznie uznałem, że nie będę próbować. Tym bardziej że chłopak nieźle opanował funkcję samoleczenia.
Mam licencję AOWD PADI, co oznacza, że mogę nurkować z butlą do 30 metrów i zrobiłem kurs ratownika nurkowego. Moje pierwsze zanurzenie na otwartych wodach odbyło się zimą w Krakowie (na Zakrzówku). Na zewnątrz było -16 stopni Celsjusza. Instruktor dał nam po kawałku czekolady na rozgrzewkę, a potem kazał splunąć do masek, żeby nie parowały. Widzieliście kiedyś zamarzniętą ślinę wymieszaną z czekoladą? Niestety, to drogie hobby i już kilka lat się nie zanurzałem, a szkoda, kiedyś na pewno do tego wrócę.
Nurkowanie i fight club to nie wszystko – czasem trzeba się po prostu wyciszyć. Sposób na to Marcin znalazł w górach.
Ostatnio coraz więcej chodzę w Tatry. Zaliczyliśmy w tym roku Ornak w zimowych wciąż jeszcze warunkach, burzę na Wołowcu, Karb i Kazalnicę Mięguszowiecką. Lęk przestrzeni czasem przeszkadza, ale mam wrażenie, że jest coraz lepiej. Od jakiegoś czasu nawet w miarę regularnie odwiedzam ściankę wspinaczkową i udało mi się zaliczyć pierwsze prawdziwe „skałki” w Dolinie Lejowej. Za każdym razem w trakcie włażenia zastanawiam się, po co sobie to robię, a kiedy tylko wracam do domu, zaczynam planować, co dalej.
I choć nurkowanie chwilowo odłożył na bok, tak swoją inną pasję – zamiłowanie do kultury rosyjskiej – sprawnie rozwija. Marcin jest bowiem rusycystą i od niemal roku prowadzi swój własny kanał na YouTubie, gdzie opowiada na przykład o szklankach... Albo o jasnowidzach. I o wielu innych naprawdę dziwnych rzeczach. Sądząc po tym, jak rozwija się ten projekt, wie, co mówi – zajrzyjcie do niego! A jeśli Wam się spodoba, możecie również zajrzeć na jego Patronite’a.