No more Avengers. Jaka przyszłość czeka Marvela po Avengers: Endgame
Spis treści
No more Avengers
Interesująca kwestią dotyczącą fazy czwartej jest bowiem miejsce grupy Mścicieli. Wiele wskazuje na to, że o ile zespół ten w jakiejś formie wciąż się w tym świecie ostanie, nie będzie on już tak istotnym jego elementem. Sugerują to nie tylko osoby planujące uniwersum, potwierdzeniem tej tezy może być też to, że na razie nie wiemy nawet, kiedy (i czy w ogóle) doczekamy się piątego filmu o Avengers.
Produkcje wchodzące w skład fazy czwartej mają stać się bardziej samodzielne – skupione na sobie, zamknięte i mniej przygotowujące grunt pod kolejne projekty. W praktyce najpewniej będzie to oznaczać koniec występów gościnnych nowych herosów (jak to było z Czarną Panterą w Wojnie superbohaterów) czy scen po napisach, wiążących się z czymś innym niż bezpośrednie sequele danych obrazów.
Zamiast tego uniwersum może stać się po prostu bazą do okazyjnych występów gościnnych, mrugnięć okiem czy wycieczek do nietypowych lokacji. Nie da się ukryć, że nie brzmi to równie imponująco jak szykowana przez dekadę i dwadzieścia filmów wielka wojna o życie połowy istot we wszechświecie, ale jeśli zostanie to zrobione z sensem, może wyjść uniwersum na dobre – da bowiem scenarzystom i reżyserom większą swobodę w kształtowaniu własnych zakątków i dokonywaniu w nich większych zmian.
A KONKURENCJA NA TO...
Podczas gdy Marvel nieprzerwanie bije kolejne rekordy popularności, główny konkurent radzi sobie raz lepiej, raz gorzej. Kinowe uniwersum DC w zeszłym roku osiągnęło spory sukces finansowy. Aquaman zarobił ponad miliard dolarów, a przy okazji zebrał też pozytywne recenzje i zadowolił widzów. Grany aktualnie w kinach Shazam! mimo podobnie ciepłych recenzji, nie poradził sobie w box office równie dobrze – wygląda na to, że film wypracuje 300, może 350 milionów dolarów.
Mimo różnych rezultatów DC się nie poddaje i wciąż walczy. W październiku zadebiutuje Joker, a w przyszłym roku zobaczymy w kinach dwa filmy z tej stajni – kontynuację Wonder Woman oraz skupiające się na Harley Quinn, Black Canary i Huntress Birds of Prey. W 2021 roku czekają nas natomiast trzy premiery – The Batman Matta Reevesa, nowa wersja Legionu samobójców Jamesa Gunna oraz The Flash.
Początek gry
Podsumowując więc (i streszczając tym czytelnikom, którzy przeskakują od razu do ostatniego akapitu), po Endgamie na pewno możemy spodziewać się końca świata białego mężczy... znaczy się, większej reprezentacji mniejszości. Prawie na pewno pożegnamy też ikonicznych Mścicieli, którzy przekażą pochodnię kolejnej generacji herosów.
Zwiedzimy też nowe miejsca i czasy, a jak spełnią się największe nadzieje, to także i uniwersa. W nowych filmach prawdopodobnie zredukowana zostanie przy tym rola grupy Mścicieli, wokół których przestaną orbitować wszystkie filmy – teraz skupią się one bardziej na własnych opowieściach niż na budowaniu napięcia przed wielkim finałem. A przy dużej dozie szczęścia z czasem uniwersum zacznie być też kształtowane przez trwające kilka lat wydarzenia w stylu komiksowych eventów, w których dochodzić będzie do gwałtownych wstrząsów, zmieniających filmową rzeczywistość i odbijających się echem w kinie przez rok czy dwa.
Cokolwiek się wydarzy, pewni możemy być jednego – Marvel Cinematic Universe zostanie z nami jeszcze przez długi czas. To już nie są po prostu filmy, to kulturowy fenomen, który skalą i popularnością niczym nie ustępuje legendom pokroju Gwiezdnych wojen. A żeby zatrzymać taką machinę pracującą na pełnych obrotach, potrzeba albo serii spektakularnych kasowych porażek, albo potęgi Rękawicy Nieskończoności. Ta druga opcja chwilowo wydaje się bardziej realna.