Nowy Animus. Jak powstawał film Assassin’s Creed?
Spis treści
Nowy Animus
Skok wiary
Justin Kurzel nie używa komputerowo generowanego obrazu, jeśli nie musi. W przypadku skoku wiary skorzystanie z cyfrowego kaskadera i wirtualnej scenografii byłoby zrozumiałe – każdy tego typu wyczyn w grze oznacza dla postaci spadanie z wysokości kilkudziesięciu metrów. Twórcy mieli jednak ambicję, by filmowe Assassin’s Creed zapisało się czymś w historii kinematografii. Kaskader Damien Walters wykonał absolutnie prawdziwy skok wiary z rekordowej wysokości 125 stóp (nieco ponad 38 metrów) – czegoś takiego nie robiono w kinie od ponad trzech dekad. Częścią przygotowań były skoki oddane z wysokości 21 i 27,5 metra. Ostateczne lądowanie miało miejsce przy prędkości niemal 100 kilometrów na godzinę.
Animus w grach to (w pierwszej części) łóżko, a później fotel, w którym delikwent odbywa sesję pozwalającą na przeżywanie genetycznych wspomnień przodków. Z czasem technologia ta została zastąpiona oprogramowaniem Helix opracowanym przez Abstergo, dzięki czemu „obiekty badań” męczyły się mniej. Obie te opcje jednak nie przekładają się dobrze na język filmowy, zaś koncepcja fotela jako maszyny do podróży do innego świata została wykorzystana np. kilkanaście lat temu w Matriksie, z którym odpowiedzialni za AC filmowcy nie mieli ochoty się porównywać.
W kooperacji z Ubisoftem stworzono więc coś zupełnie nowego – wielkie mechaniczne ramię pozwalające fizycznie przeżywać (odgrywać?) wspomnienia przodków. Taka maszyneria dobrze prezentuje się w oku kamery i dokładniej wyjaśnia efekt krwawienia (bleeding effect) pozwalający używającemu Animusa przejawiać wyjątkowe umiejętności z kategorii sprawnego skradania się i zabijania. Nowe urządzenie zresztą tak spodobało się szefom Ubisoftu, że z dużym prawdopodobieństwem ujrzymy je w kolejnych częściach serii.
Na papierze wszystko wygląda super, ale właśnie mijają dwa tygodnie od debiutu filmu na amerykańskich ekranach i najwyraźniej klątwa ekranizacji gier nie została zdjęta. Kinowe Assassin’s Creed od razu było planowane jako trylogia, a pierwsze produkcyjne przymiarki do kontynuacji rzekomo miały miejsce już podczas kręcenia tego filmu. Zważywszy na słabsze, niż zakładano, początkowe wyniki finansowe (stawiano na 35 mln dolarów przychodu po 6 dniach od premiery, ostatecznie skończyło się na 22,5 mln, a obecnie film ma na koncie mniej niż 49 mln dolarów przy budżecie wynoszącym 125 mln), plany te mogą zostać zmienione.
Oczywiście dopiero za kilka dni produkcja trafi na niemal wszystkie docelowe rynki (poza Japonią, gdzie fani muszą czekać do marca) i dopiero wtedy szefowie Ubisoftu zaczną liczyć zyski i straty. Czy zamierzacie przekonać się w najbliższy weekend, czy filmowa adaptacja Assassin’s Creed ma rację bytu? A może sparzyliście się zbyt wiele razy i poczekacie na premierę VOD lub nawet telewizyjną? Na łamach serwisu GRYOnline.pl będziecie mogli przeczytać recenzję filmu w dniu jego ukazania się w polskich kinach.