autor: Marcin Cisowski
iPhone - w co grać?
Na rynku kieszonkowych platform do grania coraz lepiej radzi sobie iPhone. Multimedialna platforma firmy Apple z powodzeniem rywalizuje z takimi tuzami jak Nintendo DS czy PlayStation Portable. Jakie iphone'owe gry należy znać?
Spis treści
Jakiś czas temu w naszym serwisie pojawił się artykuł, traktujący o nowej platformie dla graczy – rodzinie urządzeń mobilnych firmy Apple. Wtedy Fulko de Lorche przestrzegał Was przed zakupem iPoda Touch/iPhone’a jako konsoli przenośnej, wyrażając jednocześnie nadzieję, że w przeciągu roku, w obliczu wielu ciekawych zapowiedzi sytuacja zmieni się na lepsze. Z czystym sumieniem mogę przyznać, że deweloperom udało się wykonać ogromny skok jakościowy. Widząc tak różnorodne i ciekawe produkty, jak te wypuszczone w przeciągu kilku ostatnich miesięcy, już w tym momencie możemy określić mobilne urządzenia Apple jako najbardziej nieobliczalne platformy do grania. Brakuje wprawdzie tytułu, który byłby klasycznym systemsellerem – na to jest jeszcze za wcześnie. Na razie deweloperzy lubują się raczej w kopiowaniu lub odświeżaniu sprawdzonych pomysłów. Stanowi to bezpieczną strategię i póki co wystarczyło, by iPhone odniósł spektakularny sukces. Jakie pozycje szczególnie przykuły uwagę graczy i wykreowały właśnie takie zapotrzebowanie? Oto moja całkowicie subiektywna lista iphone’owych tytułów, które wypada znać. Od razu nadmienię, że każdy z nich działa również na iPodzie Touch.
Mass Effect Galaxy
Produkcja szumnie zapowiadana jako łącznik pomiędzy Mass Effect i jego pełnoprawną kontynuacją. W rzeczywistości Galaxy okazało się bardzo prostą, wręcz prostacką, acz w miarę satysfakcjonującą pozycją. Bohaterem tego spin-offu jest Jacob Taylor, żołnierz Przymierza. W trakcie zabawy mamy zapobiec atakowi terrorystycznemu Batarian na Cytadelę. Aby tego dokonać, zwiedzamy (podobnie jak w pierwowzorze) spory fragment galaktyki. Rozgrywka i oprawa wizualna to w prostej linii zrzynka z leciwego Alien Breed. Malutkie plansze obszarem nie wykraczają poza powierzchnię ekranu. Kilka ścian, jakieś beczki – środowisko walki jest wybitnie monotonne. Bohaterem sterujemy dość nietypowo, bo wychylając iPhone’a w pożądanym kierunku i jednocześnie zaznaczając cele do zaatakowania. Postać strzela automatycznie, gracz ma w tym czasie możliwość użycia dodatkowych umiejętności – strzału z granatnika czy pozbawienia przeciwników tarczy za pomocą mocy biotycznych. Bardzo prosta i mało wymagająca rozgrywka to niestety największy minus tej pozycji. Zdecydowanie lepiej prezentuje się historia. Grę ozdabiają animowane przerywniki filmowe. Jest ich kilka i każdorazowo trwają przynajmniej kilkadziesiąt sekund. Do tego między misjami „strzelanymi” pojawiają się dialogi, mechanizmem przypominające te z pierwszej części Mass Effect. Skutkiem rozmów może być pokojowe rozwiązanie pewnych konfliktowych sytuacji, a mając na uwadze poziom scen akcji, lepiej się postarać i skupić na przyjemności płynącej z konwersacji. Komiksowa oprawa jest sympatyczna, muzyka była znakomita już w oryginale. Należy zaznaczyć, że gra umożliwia zalogowanie się na swoim profilu EA, co ma skutkować jakimś bonusem w Mass Effect 2 po ukończeniu iphone’owej przygody. Podsumowując – gra dla fanów łaknących nowej rozrywki w ich ulubionym uniwersum.
Dungeon Hunter
Jeden z najpłodniejszych twórców gier na iPhone’a – Gameloft – dostarczył na niego pełnoprawny hack & slash. Gra w prostej linii czerpie wszystko co najlepsze z poczciwego Diablo, oczywiście na nieco mniejszą skalę. Mamy wybór między trzema klasami postaci – wojownikiem, złodziejką i magiem. Każda z nich posiada własne drzewko umiejętności. Zdolności odblokowuje się wraz z kolejnymi zdobywanymi levelami. Standardowo rozwijamy cechy takie jak siła, wytrzymałość czy inteligencja, wyposażamy bohatera w coraz potężniejszą broń i pancerze (łącznie 9 różnych elementów ekwipunku). Występują przedmioty magiczne, jest obowiązkowy kowal, jest masa questów, śliczna, rysowana mapa etc. Fabuła prezentuje się bardzo sztampowo – jako wskrzeszony król musimy odbić królestwo z rąk naszej małżonki, która doprowadziła do naszej zguby i pogrążenia naszych włości w chaosie. Grafika jest kolorowa i bajkowa, wszystko działa bardzo płynnie, a środowiska są zróżnicowane. Podczas podróży towarzyszy nam wróżka, dzięki której, nawet grając wojownikiem, mamy dostęp do magii. Sterowanie, mimo że mało precyzyjne, nie przeszkadza, gdyż po jednokrotnym naciśnięciu ataku postać podchodzi do najbliższego przeciwnika i walczy z nim do momentu pokonania go. W tym czasie można spokojnie zmienić sobie czar czy umiejętność albo skorzystać z mikstury leczącej. W oczekiwaniu na Diablo III warto sięgnąć po ten naprawdę przyjemny, długi, ślicznie wykonany klon dzieła firmy Blizzard Entertainment.