autor: Marcin Cisowski
Space Invaders Infinity Genre. iPhone - w co grać?
Spis treści
Space Invaders Infinity Genre
Pojawił się znienacka i niemal z marszu został uznany za najbardziej kompletną wersję Space Invaders, której edycja na PSP może buty czyścić. Jest równocześnie twórczym rozwinięciem klasycznego pomysłu w oprawie graficznej uważanej za małe dzieło sztuki. Gra zaczyna się niepozornie, bo tak, jak to wyglądało 30 lat temu, by po chwili niespodziewanie zacząć się rozwijać. Zamiast czarnego tła pojawiają się fantazyjne kolory, ale to już było. A co powiecie na upgrade’y statku czy nowe bronie zmieniające podejście do przechodzenia kolejnych etapów? Nagle strzelanie do nadlatujących z góry fal przeciwników zmienia się w scrollowaną strzelankę w stylu Ikarugi, w której lecimy w górę ekranu, omijając strzały przeciwników, zbierając power-upy, walcząc z bossami. Przy okazji odblokowujemy kolejne bonusy, grafiki, dźwięki i muzykę do sprawdzenia w menu. Wisienką na torcie jest możliwość zastąpienia znakomitej skądinąd muzyki zawartością naszego iPoda. Gra dostosowuje się (mniej więcej) tempem i częstotliwością ataków do aktualnie odgrywanego utworu. Sterowanie sprawdza się doskonale, statkiem swobodnie przemieszczamy się po całym obszarze ekranu, jednocześnie nie zasłaniając go swoimi paluchami. Jeden z najważniejszych tytułów dostępnych na iPhone’a.
Guitar Rock Tour
Ta gra muzyczna doczekała się już dwóch odsłon. W ogóle gatunek ów ma silną reprezentację iphone’owa reprezentację. Kolejne odsłony serii Tap Tap są najczęściej ściąganymi aplikacjami, a Electronic Arts kilka dni temu wprowadziło (na razie w Stanach) mobilną edycję Rock Band. Guitar Rock Tour w zalewie przeciętnych gier rytmicznych wyróżnia się licencjonowaną tracklistą. Michael Jackson, The Police, Scorpions, Nirvana, Deep Purple, to oni stanowią m.in. o popularności gier muzycznych na dużych konsolach. Denerwująca jest nieco infantylna i przeładowana fajerwerkami oprawa graficzna, średnio pasująca do mocniejszych kawałków. Dodatkowo gra nie wyrabia przez to, że na ekranie cały czas trójwymiarowe modele odstawiają koncert i po zagraniu dwóch piosenek następuje wyraźne opóźnienie dźwięku względem obrazu, co uniemożliwia poleganie na rytmie piosenki i wymaga skupienia się na kolorowych spadających znacznikach. Oprócz standardowej gitary mamy zadziwiająco fajną perkusję, jak na dwa bębny i talerz. Polecam zainteresować się drugą częścią GRT, która ma usprawnione technikalia, a dodatkowo ma umożliwiać kupowanie nowych utworów w ramach mikrotransakcji.