Czas zmian. Historia serii Medal of Honor
Spis treści
Czas zmian
Większym bratem Vanguarda był Medal of Honor: Airborne, który miał zawojować najpopularniejsze platformy, czyli PlayStation 3, Xboksa 360 oraz, co najciekawsze, lekko zapomniane PC. Tu także jako amerykański spadochroniarz mogliśmy decydować, w którym punkcie mapy zaczniemy zmagania. Nie było to do końca prawdą, bowiem zdarzało się, że od lądowania w wybranym miejscu odciągał nas magiczny wir. Airborne był szczególnie ważnym tytułem na „blaszakach”, wielu graczy czekało na powrót Allied Assault w nowych szatach. Gra nie spełniła tego zadania, aczkolwiek nie był to niewypał. Mimo że rozgrywka była krótka, to możliwość wzięcia udziału w największych operacjach desantowych II wojny światowej miała swój urok. W Airborne pojawił się osobliwy system ulepszania broni, dający dostęp do lepszych usprawnień na skutek nabijania paska doświadczenia. Dowodem na kończące się pomysły twórców było wrzucenie do gry niemieckich superżołnierzy w maskach gazowych, dzierżący wyrzutnie rakiet i karabiny maszynowe. Bycie „tylko dobrym” nie dawało szans Medal of Honor: Airborne w starciu z przebojem nowej ery, jakim stało się Call of Duty: Modern Warfare, twórcy serii musieli odpowiedzieć sobie na pytanie: „Co dalej?”.
Ostatnią odsłoną w historii marki, której akcja rozgrywała się w czasie II wojny światowej, było Medal of Honor: Heroes 2 na Wii i PlayStation Portable. Było to godne pożegnanie. Multiplayer dla 32 graczy imponował, zważywszy na możliwości obu platform. Pomimo że w kwestii fabuły i rozgrywki nie stanowił niczego nowego, to produkcja ta była emocjonująca i grywalna. Wielki boom serii Medal of Honor trwający przez cały rok 2007 zakończył się.
Medal of Honor zawsze był utożsamiany z II wojną światową, dodatkowo twórcy narzucali sobie pewne ograniczenia. Za wyjątkiem Underground stale wcielaliśmy się w amerykańskiego żołnierza-agenta, nawet jeśli działaliśmy w tak odległym rejonie jak Rosja. Dla autorów Call of Duty nigdy nie stanowił problemu fakt, że bohater jest Brytyjczykiem, Rosjaninem czy Polakiem, a lista bitew, jakie można było wiarygodnie przedstawić, rosła. Po kilkunastu latach ciągłych walk w Normandii, przy pomocy tego samego uzbrojenia, bez żadnych istotnych zmian w formule rozgrywki, gracze mieli dość. Modern Warfare nie zmieniło podstaw tego, co było wyznacznikiem dobrego FPS-a, zmieniło jednak realia i to z ogromnym powodzeniem.
Kiedy w grudniu 2009 roku EA zapowiedziało restart całej marki i osadzenie nowej gry w realiach Afganistanu, zrodziło się pytanie, czy uda się pokonać największego rywala? Dawny król musi teraz sam walczyć o koronę w warunkach narzuconych przez stronę przeciwną. Widowiskowy, ale i autentyczny – taki miał być nowy Medal of Honor. Studiu EA Los Angeles powierzono tryb dla pojedynczego gracza, a szwedzkiej firmie DICE multiplayer – ten podział miał zagwarantować wysoką jakość rozgrywki. Walka niewątpliwie będzie bardzo ciężka, Modern Warfare 2 wciąż jest silne, a Call of Duty: Black Ops ma ugruntować pozycję Activision. Jednak EA wydaje się mieć sukces gwarantowany. Przedsprzedaż nowej odsłony cyklu już osiągnęła rekordowy poziom. Na, ile dobry jest sam produkt końcowy? O tym możemy się przekonać już teraz.
Adam „T_bone” Kusiak