autor: Michał Pajda
Long Gone Days. Gry wojenne, w których się nie strzela
Spis treści
Long Gone Days
Czy kogokolwiek może zainteresować chilijska produkcja opowiadająca o współczesnej wojnie, ale stworzona na modłę dwuwymiarowych jRPG? Okazuje się, że tak – jej twórcy ze studia BURA zebrali w zbiórce crowdfundingowej prawie 24 tysiące dolarów na zrealizowanie swojej wizji. Środki te nie zostały zmarnotrawione, dzięki czemu historia może okazać się atrakcyjna nawet dla zadeklarowanych przeciwników gatunku, który Long Gone Days reprezentuje. Bo gra, ze względu na stylistykę, nie każdemu przypadnie do gustu – niestety. Tym bardziej że poza rozwiązaniami typowymi dla japońskich RPG mamy tu wiele elementów tożsamych dla specyficznego formatu rozgrywki określanego mianem visual novel.
Ci jednak, którzy zagryzą wargi (czasem do krwi), poznają naprawdę solidną opowieść o Rourke’u – młodym snajperze, który postanawia uciec z podziemnego kompleksu o nazwie Rdzeń, gdzie żył niemal od zawsze. Należy bowiem nadmienić, że w fabule gry pojawia się też mocny wątek polski – by nie zdradzić jednak zbyt wiele i umożliwić Wam rozkoszowanie się tą historią osobiście, wspomnę jedynie, że w Long Gone Days występuje wiele postaci odzianych w mundury z biało-czerwoną naszywką! Warto więc zaryzykować przetestowanie dzieła deweloperów z Santiago – o ile oczywiście interesujecie się tematyką wojenną w grach wideo – by doświadczyć kompletnie innego spojrzenia na wirtualne konflikty zbrojne.