autor: Szymon Liebert
Gry spoza kosza – 10 tytułów, które poleca Hed z TVGRY
Zastanawialiście się kiedyś, w jakie gry gra Hed, kiedy nie nagrywa akurat filmu do serii Gry z kosza? Jeśli tak, to mamy odpowiedź.
Spis treści
Jak powstał ten tekst? Najpierw pojawił się pomysł – i to już kilka miesięcy temu. Potem Szymon odbył poważną rozmowę sam ze sobą. Potem obiecał nam tekst na piątek, ale został nominowany przez Fannnggooootttttttttttena do hot16challenge2. To oczywiście oznaczało pewne opóźnienia. A zatem na poniedziałek. Potem na wtorek. Potem na „najdalej jutro do dziewiątej”. O 9:38 zacząłem tworzyć mema, którego wysłałem Hedowi na komunikatorze w ramach przypomnienia.
Po drodze były jeszcze gify z pandami, pytania, jak idzie, a po drugiej stronie kupa wysiłku, bo w końcu pisanie tekstów to tylko okazjonalny dodatek do normalnego etatu Szymona. Ostatecznie jednak połączenie pracowitości Heda z upierdliwością działu tekstów przyniosło skutek w postaci niniejszej listy. Zapraszamy!
CZY WIESZ?
- Hed wybrał do tekstu dziesięć gier.
- Sześć z nich to gry z Japonii, dwie z Europy, jedna z USA i jedna z Rosji, czyli też z Europy, ale liczymy to osobno.
- Na liście nie ma żadnej gry z Polski.
- Nie ma tu też żadnego tytułu od EA, Acvtivision, ani Ubisoftu.
- Jest za to jedna strzelanka.
Monster Hunter: World
O istnieniu serii Monster Hunter wiedziałem oczywiście od dawna i byłem świadomy, że jest to coś, co może przypaść mi do gustu. Przed Worldem miałem jednak tylko pobieżną styczność z wersją na PSP. Uznałem ją za ciekawą, ale odłożyłem na potem z uwagi na inne tematy. Monster Hunter World, dostępny na większą konsolę i opatrzony paroma drobnymi ułatwieniami dla nowych graczy, przywitał mnie już z otwartymi ramionami. Zgarnąłem wydanie pudełkowe na PlayStation 4 i grałem tak często, że ostatecznie dokupiłem wersję cyfrową, żeby nie musieć ciągle zmieniać płyt w konsoli, kiedy chcę zrobić przerwę od polowań na rzecz gry Tetris Effect czy jakiejś innej.
Monster Hunter jest świetny z bardzo wielu powodów, ale myślę, że skrótowo można ująć to następująco: to najlepsza gra akcji o polowaniu czy może raczej o starciach z olbrzymimi potworami. Świetny system walki oparty na unikatowych i często zawierających wiele ukrytych mechanik typach broni, fantastycznie zrealizowane mapy oraz przede wszystkim dynamicznie poruszające się stwory zapewniają doznania, których próżno szukać w jakiejkolwiek innej grze. Wyjątkiem jest tu może Dragon’s Dogma, którą też mógłbym umieścić na tej liście. Twórcy poszli zresztą dalej: tu monstra wchodzą ze sobą w interakcje, najczęściej niezwykle brutalne i podkreślające tylko wrażenie, że gracz jest małą mróweczką próbującą powalić giganta.
W tytuł Capcomu grałem ponad 200 godzin i zapewne na tym się nie skończy, tym bardziej że ze względu na konieczność testowania do pracy kolejnych produkcji nie dokończyłem nawet dodatku Iceborne. Zdecydowanie jest to jedna z tych gier, w których zawsze mamy co robić: można ulepszać sprzęt, pomagać innym, walczyć z coraz trudniejszymi wersjami przeciwników. W natłoku wielu pozycji o podobnej strukturze codziennego grindu tu wciąż napędza mnie nieprzewidywalność walki i płynąca z tego satysfakcja. Jak napisał jeden z użytkowników Reddita: „Gram w Monster Hunter World ponad 600 godzin i już mi się znudziła ta gra. BEZNADZIEJNE”.