autor: eJay & fsm
Resident Evil: Retrybucja - moja recenzja. FILMag #10 - Skyfall, Uprowadzona 2, Obława, Premium Rush
Spis treści
Resident Evil: Retrybucja - moja recenzja
Zdaniem eJaya
Retrybucja to koncert plastiku w najgorszym wydaniu. Każde ujęcie w tym filmie musi być w zwolnionym tempie. W każdym kadrze dzielna Milla musi mieć perfekcyjny makijaż. Każda z postaci pojawia się „bo tak”. Każda scena walki przypomina wyreżyserowany balet bez szczypty emocji. Problem w tym, że Paul W.S. Anderson serwuje fanom ciągle to samo, nie wymyśla nic nowego, a jedynie podmienia lokacje, bohaterów i wybuchy. Miłym wyjątkiem jest tu tylko otwarcie, które ma w sobie coś z artyzmu i czystej zabawy. Po 3 minutach wszystko jednak wraca do tradycyjnej tandety. Jeden z głównych kandydatów do Złotych Malin i nagród dla złych filmów w ogóle. Wystrzegać się jak ognia i czekać na kolejnego Residenta. Oczywiście chodzi o grę, bo z ekranizacjami jest spory problem.
Moja ocena: 1/10