Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 23 kwietnia 2013, 16:00

autor: Szymon Liebert

Polskie GDC?. Digital Dragons 2013 – relacja z drugiej edycji największej konferencji branżowej w Polsce

Spis treści

Polskie GDC?

Osobną kwestią są opinie na temat festiwalu. Generalnie rzecz biorąc, chyba wszyscy byli z niego zadowoleni. Często słyszało się określenie, że to polskie GDC. Naturalnie skala i styl wydarzenia były inne, ale trzeba przyznać, że Digital Dragons przyciągnął wielu wpływowych polskich producentów i wydawców, oferując przy tym profesjonalną oprawę. Impreza była też okazją do pokazania gier – mniejszych i większych. Te pierwsze reprezentowały między innymi takie studia jak Anshar Studios (The Path of Kara), Rejected Games (Cutting Edge Arena), Crunching Koalas (MouseCraft) czy chociażby indywidualni twórcy. Tytuły większe to przede wszystkim propozycje Sony (Beyond: Dwie dusze), Techlandu (Dead Island Riptide, Call of Juarez: Gunslinger), 11 bit Studios (Anomaly 2) oraz Artifex Mundi (które pokazało wciąż tworzoną grę Dark Swans). Jako miłośnik „indyków”, który ostatnio zagrywa się w Bonfire studia MoaCube, ubolewam, że poświęciliśmy im tak mało czasu. Chcemy nadrobić to w przyszłości, częściej wracając do tematu małych polskich deweloperów.

Festiwal Digital Dragons odbył się w Małopolskim Ogrodzie Sztuki w Krakowie przy ulicy Rajskiej. Od strony organizacyjnej impreza była zdecydowanie udana. Atrakcje festiwalowe rozlokowano w różnych zakamarkach budynku, co mogło rodzić pewne problemy, ale na szczęście na miejscu było wielu chętnych do pomocy pracowników obsługi. Niewątpliwie istotne jest też to, że podczas wystąpień, w których brali udział goście z zagranicy, ich wypowiedzi na bieżąco przekładali tłumacze.

fot. Paweł Mazur / archiwum KPT - 2013-04-26
fot. Paweł Mazur / archiwum KPT

Możliwość spotkania się z innymi osobami z branży jest tym, czego potrzebuje polskie środowisko, powiedział nam w rozmowie Wojciech Pazdur z The Farm 51. Jego zdaniem sam festiwal zdecydowanie się udał: „To jest najbardziej profesjonalnie i najlepiej zorganizowana impreza tego typu w Polsce”. Chociaż Pazdur docenia obecność gości z zagranicy, bardziej zależałoby mu na tym, aby na przyszłych Digital Dragons pojawiło się jeszcze więcej ludzi z Polski. Tomasz Gop z CI Games powiedział, że podoba mu się kierunek, w jakim zmierza impreza. „Jestem zaskoczony tym, że nie Digital Dragons nie boi się wymieniać skrótu GDC, mówi, czym by chciało być” – powiedział Gop. Producent docenił warsztaty oferujące bardziej techniczne spojrzenie na gry, które powinny spodobać się deweloperom. Gop chciałby też, żeby traktowali oni Digital Dragons w kategoriach poważnej deweloperskiej imprezy, na której dzieli się wiedzą, a nie uprawia marketing.

„Nie spodziewałem się, że będzie to tak świetnie zorganizowane” – powiedział Michał Madej, dyrektor kreatywny z Ubisoft Shanghai. Madej docenił także uczestników i te dwa aspekty– organizację oraz obsadę – ocenił na 10/10. „To jest coś co powoduje, że właśnie zaczyna się wierzyć w polski gamedev” – powiedział nasz rozmówca. Madej miał jednak pewne uwagi odnośnie programu i dalszego kierunku Digital Dragons. „Warto, żeby doprecyzować, dla kogo to ma być” – przyznał Madej. Jego zdaniem, kierunkiem powinny być bardziej konkretne prezentacje, z których nauczyć się czegoś mógłby także bardziej doświadczony deweloper. Pracownik Ubisoft Shanghai wskazał też trzy drogi rozwoju Digital Dragons: imprezy integrującej polski gamedev, wydarzenia skierowanego do studentów lub festiwalu regionalnego, na przykład skoncentrowanego na Europie Środkowej. „Dla mnie impreza, która jest imprezą wewnętrzną polskiego gamedevu, jest jak najbardziej dobrą opcją” – stwierdził Madej. Nieco inne zdanie ma Michał Sokolski z CI Games, który chciałby rozkwitu tej imprezy i „otworzenia się na Zachód”, aby dojść do skali wspomnianego już GDC. Jak rozwinie się Digital Dragons? Zobaczymy w nadchodzących latach.