Co obejrzeć: Raport mniejszości. Cyberpunk 2077 – co obejrzeć i w co zagrać
Spis treści
Co obejrzeć: Raport mniejszości
NA STRONIE ZNAJDZIESZ
- Co obejrzeć: Raport mniejszości
- W co zagrać: Shadowrun (seria)
- Co przeczytać: Zamieć
- Czego posłuchać: Zircon
Trudno uznać Raport mniejszości za pełnoprawnego przedstawiciela cyberpunku. Za mało tu brudu, oświetlających metropolie neonów, ulic tonących w deszczu i w ludzkiej ciżbie – miasto jest nazbyt sterylne i zadbane. Nic zresztą dziwnego, bo film Spielberga stworzono na podstawie opowiadania autorstwa Philipa K. Dicka, który zainspirował twórców cyberpunku, ale sam nigdy nie działał w ramach tego nurtu. Mimo to wizję reżysera łączy z tą estetyką zbyt wiele aspektów, by tak po prostu je zignorować.
Raport mniejszości podąża za agentem Johnem Andertonem, który za sprawą „przepowiedni” jasnowidzów zostaje oskarżony o przestępstwo, jakie dopiero ma popełnić. Śledząc jego desperackie próby udowodnienia swojej niewinności, będziemy świadkami wizyt u szemranych handlarzy implantami, instalacji cyberwszczepów, walki ze skorumpowanymi władzami oraz zadamy sobie ważne pytania o wolną wolę jednostki. Trudno rzec, by było to jedno z najlepszych dzieł Spielberga – tych wybitnych jest w końcu bardzo wiele – ale to wciąż świetne kino, łączące niepokojąco czystą wizję przyszłości z powoli odkrywanymi przez widza brudami schowanymi pod sterylną powłoką.
W co zagrać: Shadowrun (seria)
Cyberpunk 2077 to nie jedyna produkcja z tego nurtu, która korzysta z licencji popularnej gry fabularnej. Na parę lat przed CD Projektem RED studio Harebrained Schemes wzięło na warsztat system Shadowrun, będący u szczytu popularności w latach 90., i przerobiło go na klasyczne RPG z turową walką. Wszystkie trzy wydane do tej pory części to co najmniej solidne tytuły, które angażującą fabułą oraz niepowtarzalną atmosferą z nawiązką nadrabiają nieco zbyt liniową rozgrywkę.
Największą siłą Shadowruna jest jednak jego niepowtarzalny świat, w którym zatarte zostały wszelkie granice pomiędzy cyberpunkiem a klasycznym fantasy. W tej rozświetlonej neonami wizji przyszłości funkcjonują korporacje praktycznie całkowicie uniezależnione od rządów, cyberprzestrzeń na stałe zespoliła się z rzeczywistością, a wspomagające umiejętności wszczepy są na porządku dziennym... z drugiej strony jednak na ulicach zawsze można spotkać trolla ze strzelbą czy krasnoluda naszpikowanego nowoczesnymi implantami. To połączenie sprawia, że ponura przyszłość tego uniwersum zyskuje dodatkową warstwę niemal magicznego kolorytu.
Co przeczytać: Zamieć
Przez lata powieści cyberpunkowe pisało się według schematu. Tymczasem Neal Stephenson postanowił wyrwać się przed szereg i swoją Zamiecią nieco nagiąć zasady tej estetyki. Akcja najpopularniejszej książki w jego dorobku toczy się naturalnie w świecie niedalekiej przyszłości, gdzie warunki dyktują wielkie korporacje, nieposkromiony kapitalizm niszczy tożsamość jednostki, a granica pomiędzy rzeczywistością i cyberprzestrzenią niemal całkowicie zanika... ale dodaje do tego także odniesienia do mitologii sumeryjskiej i Biblii, a główny wątek jest nierozerwalnie powiązany z zagadnieniami stricte lingwistycznymi.
Nowatorstwo stworzonego przez Stephensona uniwersum skutkuje oczywiście pewnym chaosem w narracji, przez który część czytelników może się od Zamieci odbić, inni jednak zachwycą się tym dziwacznym, na poły futurystycznym, na poły fantastycznym światem oraz historią obfitującą w absurdy i czarny humor. To jedna z przełomowych powieści science fiction lat 90., która zapoczątkowała osobny nurt postcyberpunku – i chociażby dlatego warto dać jej szansę.
Czego posłuchać: Zircon
Na tle większości wykonawców, których przedstawiliśmy w tym zestawieniu, Zircon – konkretnie zaś jego album Identity Sequence z 2012 roku – wydaje się propozycją zdecydowanie bardziej przystępną dla masowego odbiorcy. Nie ma tak „brutalnego” brzmienia, basów wywracających wnętrzności do góry nogami i syntezatorów przenoszących nas do lat 80. To muzyka o bardziej sterylnej, komputerowej barwie, wzbogaconej rozmaitymi efektami dźwiękowymi. Przez to też – w przeciwieństwie do chociażby Gesaffelsteina – idealnie nadaje się na tło do pracy.
Nie zdziwiłbym się zresztą, słysząc Zircona w składankach przeznaczonych dla programistów, których jest na YouTubie cała masa. Wspomniana płyta Identity Sequence to zdecydowanie najbardziej „cyberpunkowe” z jego dokonań, jeśli jednak chcecie pogrzebać w twórczości Amerykanina, znajdziecie sporo naprawdę ciekawego elektronicznego grania – w tym wiele remiksów ścieżek dźwiękowych do klasycznych gier, takich jak Super Smash Bros. czy System Shock.