autor: Damian Pawlikowski
9. Słowne igraszki. Cenzura w branży - za co banuje się gry
Spis treści
9. Słowne igraszki
Niejednokrotnie mieliśmy już okazję podziwiać językowe wpadki w świecie reklamy, które – choć dla nas zabawne – producentom żarówek OSRAM, auta Mitsubishi Pajero (z hiszpańskiego... „onanista”) czy nawet Coca-Coli („ugryź woskową kijankę” w dialekcie mandaryńskim) odbiły się czkawką. Jedno niefortunne słówko i już można spisywać produkt na straty. Religijne rozterki z jednoznacznym w niektórych środowiskach wyrazem „God” zostawimy sobie na inny akapit, choć w rzeczy samej ciężko nie uśmiechnąć się z pobłażaniem, gdy w grach typu Parappa the Rapper 2 określenie „the lord”, dotyczące sympatycznego Guru Mrówki, postanowiono dla świętego spokoju przemianować na „the man”. Z tej samej produkcji, przeznaczonej przecież dla młodszych odbiorców, wycięto również nawiązanie do alkoholu („tastes better than wine”), wklejając zgoła odmienny, acz neutralny rym („you better get In line”). Równie zabawny przypadek żonglerki słownej miał miejsce blisko dwie dekady temu, gdy przeznaczona na konsolkę SNES gra Ballz 3D zamiast pierwotnego hasła „You gotta have Ballz” dostała podpis „You gotta play Ballz”. Najwidoczniej dystrybutor nie miał „jaj”, aby zachować oryginalny zamysł i wyszedł z jeszcze bardziej... hmm... kuriozalną propozycją. Z deszczu pod rynnę.