Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 13 października 2013, 12:00

autor: Damian Pawlikowski

8. Na pohybel przemocy. Cenzura w branży - za co banuje się gry

Spis treści

8. Na pohybel przemocy

Przemoc, jak sami dobrze wiecie, stanowi największą bolączkę dystrybutorów gier. W końcu jest naukowo udowodnione, że po partyjce w World of Tanks nieletni wybiegną ze swoich przytulnych domów, usiądą za sterami zaparkowanych w garażach gąsienicowych wozów bojowych i ruszą na ulice szerzyć pożogę wśród niewinnych przechodniów. Zresztą, pal licho ludzi – jeszcze dojdzie do tego, że krzywdy dozna przypadkowy kundelek przybłęda czy inny Bogu ducha winny przedstawiciel przyjaznej człowiekowi fauny. Z takiego założenia najwyraźniej wyszli cenzorzy kultowego Wolfensteina 3D, którego bezkrwawa wersja na SNES-a, pozbawiona nazistowskich nawiązań i strasząca dzikimi szczurami w miejsce owczarków niemieckich, trafiła do sklepów w Ameryce Północnej. Żeby być fair wobec amerykańskich kompanów, dodam, że to europejska edycja nadciągającego Beyond: Dwie dusze została dla naszego dobra skrócona o około dziesięć sekund scen przemocy. Różnica jest ponoć niezauważalna, a kategoria wiekowa gry PEGI 16 ma pomóc w popularyzacji gry wśród nastoletnich odbiorców. Za inny interesujący przypadek cenzury brutalności z całą pewnością można uznać japońskie wydanie platformówki Crash Bandicoot 2: Cortex Strikes Back, z której wycięto animację zgniecenia głównego bohatera do postaci uśmiechniętego łebka czmychającego na samych stópkach. Zbyt mocno kojarzyłoby się to ze znakiem firmowym grasującego wówczas seryjnego zabójcy, który pozostawiał po sobie... odcięte głowy oraz parę butów ofiary.

Kto się boi swastyki? Nazistowskie symbole w grach wideo
Kto się boi swastyki? Nazistowskie symbole w grach wideo

Hitlerowcy w grach pojawiają się już od lat 80. ubiegłego wieku, ale co ciekawe – nie zawsze towarzyszy im odpowiednia dla okresu symbolika. Postanowiliśmy się przyjrzeć zapisom prawnym, które zdołały napsuć deweloperom sporo krwi.